Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotr Hallmann na dopingu czy doszło do skandalicznej pomyłki?

Łukasz Żaguń
Archiwum prywatne - Piotr Hallmann
Po ostatniej walce w UFC Piotr Hallmann został przyłapany na stosowaniu niedozwolonych środków. Gdynianin do winy się nie przyznaje.

Wokół Piotra Hallmanna w ostatnich dniach rozpętała się prawdziwa burza. A wszystko przez wiadomość, która nadeszła z Brazylii. Po przegranej walce z Gleisonem Tibau tamtejsza komisja sportowa ogłosiła, że gdynianin nie przeszedł testów antydopingowych. Powód? W jego organizmie wykryto steryd o nazwie - drostanolon. Taka informacja wprawiła naszego fightera w osłupienie.

- Stanowczo zaprzeczam, że brałem jakiekolwiek zakazane substancje. Nie wiem, czy to jest jakaś celowa prowokacja, czy po prostu zaniedbanie komisji, która zajmowała się badaniami. Testy antydopingowe to normalna rzecz. Nie podjąłbym takiego ryzyka. Składałem już pisemne wyjaśnienia w tej sprawie do UFC. Podkreślam raz jeszcze, nie zażywałem żadnych niedozwolonych środków! - mówi "Dziennikowi Bałtyckiemu" Hallmann.

Jeżeli rzeczywiście zawodnik jest niewinny, to jak możliwe jest to, że doszło do tak skandalicznej pomyłki?

- Po walce, kiedy przebywałem w szpitalu, podszedł do mnie pan z komisji i stwierdził, że popełnione zostały jakieś błędy przy oznaczaniu próbówek krwi. Pytał, czy mogę jeszcze raz oddać krew. Powiedziałem: Tak, ale później. Wówczas udzielano mi pomocy, bo miałem kłopot ze szczęką - relacjonuje Hallmann.

Drugi raz z prośbą o pobranie krwi do Hallmanna podobno się już nikt nie zgłosił. To jednak niejedyne podejrzenie, o którym wspomina nam pochodzący z Gdyni fighter.

- Mam pewne podejrzenia. Może "coś" podczas ceremonii ważenia... Nie, nie chcę snuć żadnych teorii spiskowych - ucina temat zawodnik.

Co jednak, jeśli Hallmann rzeczywiście stosował doping? Wówczas znajdzie się w bardzo trudnym położeniu. Działacze UFC już teraz bowiem ogłosili, że zawieszają naszego zawodnika na dziewięć miesięcy. Po tym okresie gdynianin będzie musiał poddać się kolejnym badaniom, by walczyć o odzyskanie licencji. Na tym jednak nie koniec. Popularny "Płetwal" zmuszony będzie też oddać bonus w wysokości 50 tysięcy dolarów, który otrzymał za ostatnią batalię na gali UFC Fight Night 51.

Gdynianin ma na swoim koncie 15 walk na zawodowym ringu. Wygrał 12 z nich. Dla najbardziej prestiżowej federacji MMA na świecie - UFC - stoczył natomiast cztery pojedynki, z których dwa razy wychodził zwycięsko. Ostatnią batalię, 13 września, jednak przegrał. Jego rywal Gleison Tibau obił go na tyle mocno, że Hallmann wylądował nawet w szpitalu z podejrzeniem złamania szczęki, a federacja UFC wysłała go na przymusowy urlop.

- Obecnie wypoczywam, dochodzę do siebie po tym pojedynku. W szpitalu po walce powiedzieli mi, że szczęka jest po prostu opuchnięta. Okazało się jednak później, że faktycznie jest złamana. Jeżeli ta komisja antydopingowa działa tak jak opieka medyczna, to się wcale nie dziwię, że dochodzi do takich sytuacji - denerwuje się Hallmann.

Jakie plany ma jednak zawodnik, kiedy dojdzie już do siebie i będzie mógł wrócić do treningów?

- Na razie skupiam się tylko na tym, by wybronić się z całej tej sytuacji - dodaje gdynianin, który z niecierpliwością czeka teraz na odpowiedź ze strony UFC.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki