Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dr Monika Tomkiewicz o tajemnicach filii obozu Stutthof w Dziemianach

Joanna Surażyńska
zbiory Muzeum
Z dr Moniką Tomkiewicz, historykiem Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Gdańsku rozmawia Joanna Surażyńska

Co skłoniło panią do napisania książki na temat filii obozu Stutthof w Dziemianach?
W 2009 roku rozpoczęłam zbieranie dokumentacji do książki "Represje hitlerowskie stosowane wobec dzieci i młodzieży polskiej w latach 1939-1945 na Pomorzu". Rozdział 5 zatytułowany "Dzieci polskie w obozach koncentracyjnych i obozach pracy na terenie Pomorza" miał przedstawiać historię polskich chłopców w wieku od 13 do 16 lat pochodzących z polskich rodzin wysiedlonych z różnych miejscowości położonych na terenach wcielonych do Rzeszy, których rodzice odmówili podpisania niemieckiej listy narodowościowej. Chłopcy ci początkowo byli osadzeni w obozie w Potulicach, a następnie w Dziemianach. Według kilku zachowanych relacji i protokołów przesłuchań świadków mieli oni zostać w obozie w Dziemianach poddani eksperymentalnym zabiegom medycznym polegającym na dokonywaniu iniekcji, w okolice rdzenia kręgowego poniżej pasa, klatki piersiowej i rąk co wywoływało u nich stany chorobowe w postaci obrzęków, zmiany koloru skóry kończyn, reakcji bólowych lub też wysokiej gorączki. Po 2 latach mozolnych kwerend prowadzonych w zakończonych śledztwach Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Gdańsku oraz różnych archiwach w Polsce i Niemczech doszłam do wniosku, że postawiłam sobie bardzo ambitny problem badawczy i przy natłoku obowiązków służbowych trudno mi go będzie zrealizować. Zebrany materiał przekształciłam w artykuły. Temat obozu w Dziemianach wydał mi się na tyle ciekawy, że postanowiłam skontaktować się z Urzędem Gminy i Ośrodkiem Kultury w Dziemianach celem zainteresowania pracowników tym tematem.

W jaki sposób zbierała pani materiał do tej publikacji?

Podstawą źródłową do napisania książki zatytułowanej "Wybrane aspekty historii Dziemian (Sophienwalde) w latach II wojny światowej" stały się badania prowadzone w Archiwum Federalnym w Berlinie i w Ludwigsburgu, Archiwum Wojskowym we Freiburgu, Archiwach Państwowych w Gdańsku i Bydgoszczy, archiwum Instytutu Pamięci Narodowej w Warszawie, Bydgoszczy i Gdańsku oraz Archiwum Muzeum Stutthof. Dużą część wykorzystanego w książce materiału stanowi dokumentacja aktowa ze śledztw prowadzonych w Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Gdańsku. Szczególnie cenne okazały się przesłuchania świadków z lat 60- tych.

Kiedy ta niezwykła publikacja trafi do sprzedaży?
Książka jest już po uwagach recenzentów i naniesionych przeze mnie poprawkach. Pan Dariusz Turzyński - kierownikowi Ośrodka Kultury w Dziemianach, z którym współpracuję od początku zakiełkowania pomysłu stworzenia tej publikacji, w zeszłym tygodniu przesłał mi do akceptacji okładkę. Zbliżamy się więc do końca. Mam nadzieję, że pod koniec roku lub na początku przyszłego publikacja będzie już dostępna na rynku księgarskim.

Proszę powiedzieć, jak długo pani nad nią pracowała?
Myślę, że śmiało mogę powiedzieć, że około 10 lat. Bardzo duży wkład w zbieranie materiału dowodowego wnieśli prokuratorzy, którzy prowadzili śledztwa. To najważniejsze, na którym się oparłam o sygnaturze S 58/03/Zn w sprawie poddawania przez niemieckich lekarzy od grudnia 1943 roku do sierpnia 1944 roku w obozie w Dziemianach chłopców zbrodniczym eksperymentom medycznym zostało wszczęte w 2003 roku.

Czy jest to pierwsza publikacja na temat filii obozu w Dziemianach?
Przygotowana przeze mnie książka przedstawia wojenne losy kilku mieszkańców Dziemian i okolic oraz historię powstającego na tym terenie poligonu szkoleniowego wojsk SS "Sophienwalde Bauleitung der Waffen-SS und Polizei Westpreussen", obozu pracy zwanego SS- Lager Sophienwalde oraz obozu przeznaczonego dla kobiet żydowskich "Aussenarbeitslager Bruss", filii macierzystego obozu koncentracyjnego Stutthof. Skoncentrowałam się na nowych materiałach archiwalnych, które jeszcze nie były dotąd cytowane przez historyków. Biorąc pod uwagę to, że obóz pracy SS Sophienwalde Bauleitung der Waffen - SS und Polizei Westpreussen" został już opisany miedzy innymi w pracach Marka Orskiego, Poligon SS na Pomorzu Gdańskim, filia obozu koncentracyjnego Stutthof i obozy dla ludności cywilnej ewakuowanej z Warszawy, Gdańsk 1992 i Danuty Drywy, Zagłada Żydów w obozie koncentracyjnym Stutthof 1939 - 1945, Gdańsk 2001 ograniczyłam się do przedstawienia warunków bytowych w tym obozie, szerzej pokazując obóz męski, w którym rzekomo miało dojść do eksperymentalnych zabiegów medycznych na młodocianych chłopcach przeniesionych do obozu w Dziemianach z obozu w Potulicach.

Co obecnie pozostało w Dziemianach po tym obozie?

W budynkach koszarowych poligonu szkoleniowego wojsk SS mieszkają obecnie rodziny. Po barakach oczywiście nie pozostało śladu. W dniu 19 października 2006 r. przed Urzędem Gminy w Dziemianach odsłonięto pomnik upamiętniający więźniów Sophienwalde. Napis umieszczony na tablicy pamiątkowej głosi:
"Dziemiany. Sophienwalde.
Pamięć. Świadomość. Odpowiedzialność."
Tu od sierpnia 1944 do lutego 1945 znajdował się podobóz Sophienwalde, filia niemieckiego obozu koncentracyjnego KL Stutthof. Więźniowie Sophienwalde męczeństwem i śmiercią zasłużyli na Pamięć Narodów ku przestrodze przyszłych pokoleń.

Kim byli więźniowie? Czym się zajmowali? Co ich w tym miejscu spotkało?
Stały problem szybkiej i sprawnej rozbudowy obozu stanowił brak siły roboczej. Na teren poligonu wojskowego SS- Truppen Übungsplatz - Westpreussen przeniesiona została około 500 osobowa grupa alianckich jeńców wojennych (francuskich, angielskich, włoskich i holenderskich) i ludności polskiej przewiezionej z obozu przesiedleńczego i obozu pracy w Potulicach. Szybko podjęto decyzję, aby pokryć zapotrzebowanie na siłę roboczą stale zgłaszane przez administrację poligonu kobietami narodowości żydowskiej - więźniarkami z obozu koncentracyjnego Stutthof. Więźniarki te pochodziły z transportu przybyłego do KL Stutthof w dniu 9 VIII 1944 r. z KL Kaiserwald koło Rygi oraz z terenu powiatu tczewskiego, województw warszawskiego i łódzkiego oraz grupą mężczyzn pochodzących z Warszawy przywiezionych do Dziemian po zakończeniu Powstania Warszawskiego za pośrednictwem KL Stutthof. Razem z więźniami obozu Sophienwalde pracowała również nieliczna ludność pozostała w Dziemianach. Byli to mieszkańcy, którzy podpisali III grupę listy narodowościowej i nie zostali wysiedleni. Na terenie całego poligonu pracowało około 15 000 osób. Więźniowie zmuszani byli do wykonywania ciężkiej pracy przymusowej przy budowie początkowo drewnianych domków dla mających przybyć do Dziemian kobiet żydowskich, a następnie murowanych pomieszczeń koszarowych na terenie poligonu. Wynajmowani byli również do prac rolnych w gospodarstwach niemieckich oraz firmach prywatnych np. w pobliskim tartaku.

Czy było coś, co odróżniało obóz w Dziemianach od innych?

W czasie II wojny światowej na terenie okupowanej Polski funkcjonowało kilka poligonów wojskowych m.in. SS Truppen-Übungsplatz "Dębica" oraz doświadczalna baza pocisków rakietowych V-1 i V-2, które w latach 1943-1944 testowano w wydzielonej strefie poligonu wokół miejscowości Blizna. Warto wspomnieć również o 7 poligonach wojskowych stworzonych na rozkaz Naczelnego Dowództwa Wojskowego Rzeszy na terenie Generalnego Gubernatorstwa. Poligon w Dziemianach miał być bazą przeładunkową materiałów budowlanych. Warunki i życie obozowe były bardzo podobne do innych tego typu obiektów. Na pewno bardzo ciekawą kwestią były próby przeprowadzenia doświadczeń medycznych. Jak do nich doszło, jakie były ich efekty, będzie można już wkrótce przeczytać na stronach książki.

Rozmawiała Joanna Surażyńska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki