Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Abp Tadeusz Gocłowski: Jadłem obiad ze świętym

Redakcja
Abp Tadeusz Gocłowski
Abp Tadeusz Gocłowski Grzegorz Mehring
- Jednym z naszych zadań jest ukazywanie człowieczeństwa kogoś wyniesionego na ołtarze - mówi ks. abp Tadeusz Gocłowski w rozmowie z Jarosławem Zalesińskim

Czy dobrze się stało, że Kościół nie poszedł niegdyś za głosem wiernych, wołających "santo subito", i nie zdecydował się na szybką, bezprecedensową beatyfikację Jana Pawła II?
Pytanie jest prowokacyjne. Nie można zastanawiać się, czy stało się dobrze czy źle, bo inaczej po prostu stać się nie mogło. Kościół od co najmniej trzystu lat ma obowiązujące w takich sprawach procedury.

Moje pytanie nie było prowokacją. Chciałem powiedzieć, że może dobrze, iż beatyfikacja nie dokonała się na fali emocji po śmierci Jana Pawła II. Możemy to teraz przemyśleć spokojnie, więc lepiej.
Za życia Jana Pawła II raczej słuchano jego słów, patrzono na kontakty z rzeszami ludzi. Może mniej zwracało się uwagę na jego osobistą świętość. Nie da się oczywiście jednego od drugiego oddzielić, bo to pewna całość niezwykle bogatej osobowości. Chyba nikt ze współczesnych nie wymówił tylu kazań, nie napisał tylu tekstów. Można je teraz spokojnie raz jeszcze prześledzić. Zarówno to, co było częścią nauczania Kościoła, jak i teksty osobiste, choćby poezję Jana Pawła II.

Za życia Jan Paweł II był sternikiem polskiego Kościoła, określił np. jego stosunek do akcesji Polski do Unii. Po beatyfikacji jego nauczanie mogłoby funkcjonować w podobnej roli?

Nie można powiedzieć, że nauczanie Papieża określiło stosunek Kościoła do akcesji. Papież nie powiedział - macie podejmować takie, a nie inne decyzje. Stwierdził jedynie, że obok Unii nie można przejść obojętnie, biorąc pod uwagę doświadczenia historii.

Zestawienie Unii Europejskiej z Unią Lubelską zostało odebrane jednoznacznie.
Ale czy to była wskazówka dla Kościoła, dla rządzących, czy dla społeczeństwa? Wiadomo, że część biskupów miała wtedy krytyczny stosunek do Unii Europejskiej. Ale kiedy posłuchali słów Jana Pawła II, poszli w kierunku myślenia proeuropejskiego.

Czy słowa Jana Pawła II wyniesionego na ołtarze będą teraz odgrywać podobną rolę?

Ojciec Święty Benedykt XVI po ogłoszeniu daty beatyfikacji powiedział do Polaków: teraz będziecie mieli przewodnika. Przewodnika w wierze, przewodnika w prawdzie i przewodnika w wolności. Te trzy kierunki wydają mi się bardzo istotne. Istotne wydaje mi się też to, że Benedykt XVI powiedział "przewodnika", a nie "sternika". Przewodnik i sternik to różne role. Przewodnik nie tyle nakazuje, ile radzi, pokazuje kierunek, pozwala lepiej widzieć perspektywę.

Kościół dzisiaj jest jednak nie powiem, że podzielony, ale zróżnicowany, co wiemy lepiej po dyskusji o liście ojca Ludwika Wiśniewskiego. Jeśli któryś z tych nurtów zacznie mówić - to my realizujemy nauczanie Papieża?
Mówiąc o "podziałach" w Kościele czy w Episkopacie, coraz bardziej precyzujemy, w jakich różnimy się dziedzinach. Na pewno nie różnimy się w dziedzinie wiary czy moralności. Nie ma różnicy między biskupami w tych sprawach.
Różnice dotyczą relacji Kościoła i polityki.
Jest też inne spojrzenie chociażby na Radio Maryja, co niedawno wywołał w swoim wywiadzie dla KAI ksiądz arcybiskup Gądecki, który wyraźnie mówi o utożsamieniu się rozgłośni z jednym tylko nurtem politycznym. A Kościół nie powinien utożsamiać się z żadną opcją ani partią polityczną - mówi Sobór Watykański II.

A Jana Pawła II można utożsamić z jedną opcją?
Nie daj Panie Boże, żeby Ojca Świętego czynić patronem jakichś ugrupowań. Przypomnę, że przed kilku laty jedna z partii chciała nazwać gdańską stocznię imieniem Jana Pawła II. Jako wtedy jeszcze gdański biskup zdecydowanie się temu sprzeciwiłem.

A gdyby ktoś zaczął głosić, że Jan Paweł II jest duchowym patronem nie stoczni, ale konkretnej wersji ustawy, np. dotyczącej in vitro?
Kościół do tego nie dopuści. Papież w żadnym wypadku nie może być patronem rozwiązań ustawowych. Ale przypomnę, że na ten temat istnieją wypowiedzi Jana Pawła II. Mamy adhortację "Familiaris consortio", mamy encyklikę "Evangelium vitae" i wiele innych dokumentów. Nauczanie Kościoła w tej dziedzinie nie uległo zmianie.

Ale zmieniły się odczucia społeczne.
Twierdzi się, że 70 proc. Polaków jest w tej dziedzinie innego zdania niż Kościół. Sięgnijmy zatem do tych wypowiedzi Jan Pawła II i zobaczmy, co on na ten temat mówił. Czy "santo subito" miałoby się kończyć na oklaskach, a o nauczaniu w tak fundamentalnej sprawie jak troska o życie, powiemy - nie, to nas nie interesuje?

Mówi się, że Jan Paweł II jak Mojżesz przeprowadził nas do wolnego świata. Ale dla dwudziestoparolatków nie ma to już dzisiaj znaczenia.
Papież często powtarzał sformułowanie: Wolność jest nam dana i zadana. "Dana" odnieść dziś by można do pokolenia, które, wspierane przez Papieża, wywalczyło wolność.

Już tę wolność mamy.
Wolność polityczną. Ale jest też wolność kulturowa, religijna, gospodarcza, która jest nam zadana. Kiedy w 1991 roku Jan Paweł II przyjechał do Polski, zaczął wyraźnie mówić o wolności, która jest nie do wywalczenia, tylko do zrealizowania. Bo osiągniętą należy teraz wcielić w życie. Młodzi ludzie mogą dzisiaj czytać Jana Pawła II po to, by uczyć się, jak żyć w wolności. Jak zachować wolność w strukturach zjednoczonej Europy, jak zachować tożsamość Europy i wolność osobistą, duchową, na przykład wobec nurtów radykalnego laicyzmu. To wielka walka o wolność wewnętrzną. Pod tym względem Jan Paweł II jest fantastycznym nauczycielem.

Ale młodzi ludzie, także szukający wiary, często są dziś krytyczni wobec instytucji Kościoła, szukają indywidualnych form religijności. A na Krakowskim Przedmieściu pokazali, jak potrafią realizować wolność.
Indywidualizm to piękna sprawa, ale chrześcijanin należy do wspólnoty Kościoła i nie może się swego Kościoła wstydzić. Kościół nigdy nie zrezygnuje z publicznego przeżywania swojej wspólnotowej więzi.
I do tej oficjalnej, celebracyjnej sfery się sprowadza?
A dlaczego pan sprowadza? Ja nie sprowadzam Kościoła do tego jednego wymiaru, w żadnym wypadku. Co do Krakowskiego Przedmieścia - nie przypisujmy tych wydarzeń Kościołowi. Jedno ugrupowanie polityczne wykorzystywało tam krzyż do własnych interesów. Młodzi ludzie protestowali przeciwko temu.

Dobrze by w każdym razie było, gdybyśmy beatyfikację przeżywali nie tylko w zbiorowej celebrze.
Zdecydowanie tak. Teksty papieskie były wygłaszane czasem do milionów ludzi. Ale kiedy czyta się je dzisiaj, wydaje się, jakby rozmawiało się z Janem Pawłem II. Odbiera się je osobiście, indywidualnie.

Księże arcybiskupie, jak to jest - dobrze znać świętego?
Ciekawe pytanie. Spotkałem się w swoim życiu z trzema postaciami, wyniesionymi na ołtarze: z Matką Teresą, księdzem Jerzym Popiełuszką i z Janem Pawłem II. Z Karolem Wojtyłą, wówczas młodym księdzem, spotkałem się w 1950 roku. Nigdy nie zapomnę dziesiątej rocznicy nominacji biskupa Wojtyły na kardynała. Papież zaprosił wtedy na kolację z dziesięć zaprzyjaźnionych osób. Gdzieżby mi przyszło wtedy do głowy, że uczestniczę w sympatycznej kolacji, ze smacznym - stuletnim, dodam - winem, z przyszłym błogosławionym.

Nigdy nie przychodziło to potem księdzu arcybiskupowi do głowy?
Pamiętam obiad w Watykanie, w pełnej radości i humoru atmosferze - Ojciec Święty bardzo lubił się śmiać. Siedziałem obok arcybiskupa Henryka Muszyńskiego, Papież siedział może metr od nas, a ja powiedziałem: Heniu, to szczególny moment, spożywamy obiad ze świętym.

Obiad ze świętym...
Z najzwyczajniejszym człowiekiem, chociaż papieżem. Człowiekiem, który siedzi za stołem, je dania, widać, co mu smakuje. To było ponad dwadzieścia lat temu. Dziś obiad ze świętym stał się faktem. Dane mi było osobiste spotkanie z człowiekiem, dziś wyniesionym na ołtarze. To przywilej naszego pokolenia.

Ze świętych robimy jakichś nadludzi.
Przywołujemy same nadzwyczajne wydarzenia z ich życia. Tymczasem tutaj mamy do czynienia nie z nadzwyczajnymi wydarzeniami, tylko ze zwykłym człowiekiem. Patrząc na ludzi, którzy zostali wyniesieni na ołtarze za naszych dni, możemy widzieć w nich ten wymiar dostępnego nam człowieczeństwa. Autentyzm chrześcijańskiego życia to coś niezwykłego. Dzisiaj jednym z naszych ważnych zadań jest ukazywanie człowieczeństwa kogoś wyniesionego na ołtarze, który równocześnie potrafił radykalnie otworzyć się na Pana Boga. Na tym polega świętość Karola Wojtyły. Człowiek najzwyklejszy w swoich ludzkich wymiarach, całkowicie otwarty na Boga.

Modlimy się do osoby beatyfikowanej czy za jej pośrednictwem?
Modlimy się zawsze do Pana Boga przez przyczynę tego, do kogo zwracamy się w modlitwie. Mówimy: święty Janie Kanty módl się za nami, a nie - daj nam tę łaskę. Czasami mówimy: Matka Boża dała nam tę łaskę. Matka Boża jest Wszechmocną, ale Proszącą. To nie Ona daje nam łaskę, ale Bóg przez wstawiennictwo Swojej Matki.

Czyli modlimy się...
Przez wstawiennictwo błogosławionego od 1 maja Jana Pawła II, a nie do niego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Abp Tadeusz Gocłowski: Jadłem obiad ze świętym - Dziennik Bałtycki

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki