Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lechia rozdawała prezenty

Paweł Stankiewicz
Obrońcy Lechii zbyt łatwo pozwolili Ruchowi strzelić dwa gole
Obrońcy Lechii zbyt łatwo pozwolili Ruchowi strzelić dwa gole
Piłkarze Lechii mają jeden punkt na koncie po dwóch kolejkach w piłkarskiej ekstraklasie. Biało-zieloni po remisie we Wrocławiu ze Śląskiem przegrali w sobotę w Chorzowie z Ruchem 1:2.

W porównaniu z meczem we Wrocławiu w wyjściowym składzie Lechii Zaszły dwie zmiany. Na ławce rezerwowych został Chorwat Frane Cacić, który zawiódł w pierwszym spotkaniu. Nie zagrał także Paweł Buzała.

Ten piłkarz na inaugurację sezonu zaprezentował dobrą formę, ale został w Gdańsku ze względu na ból pleców. W środku pomocy trener Jacek Zieliński postawił na Piotra Kasperkiewicza, a w miejsce Buzały partnerem Macieja Kowalczyka w ataku został Andrzej Rybski.

Ulubieniec gdańskich kibiców nie wystąpił w ogóle w pierwszym meczu i w Chorzowie od początku przejawiał dużą ochotę do gry. Często starał się być przy piłce, starał się brać na siebie ciężar gry. Zresztą Lechia, podobnie jak we Wrocławiu, grała dobrze.

Biało-zieloni nie zamierzali trzymać się kurczowo własnego pola karnego i bronić remisu, ale próbowali dyktować warunki gry i momentami to właśnie gdańszczanie przeważali na boisku. Bramkę strzelił jednak Ruch.

W 21. minucie Maciej Rogalski próbował zagrać piłkę głową w okolicach pola karnego Ruchu, ale futbolówkę przejęli gospodarze. Szybkie podanie i w okolicach środka boiska z piłką znalazł się szybki niczym zając... Marcin Zając.

Środkowi obrońcy Lechii wykazali mało zdecydowania i ułatwili akcję byłemu piłkarzowi Lecha. Zając najpierw ograł Huberta Wołąkiewicza, a następnie "dziubnął" piłkę przed Tomaszem Midzierskim i pędząć samotnie z piłką od połowy boiska znalazł się sam na sam przed Pawłem Kapsą i spokojnie posłał piłkę obok gdańskiego bramkarza.

- Mogłem wykorzystać swoją szybkość. Najpierw uciekłem obrońcom Lechii, a potem już pozostało mi tylko strzelić obok bramkarza - powiedział Zając.

Gracze Lechii szybko się pozbierali i na akcje Ruchu starali się odpowiadać swoimi atakami. Z obu stron brakowało jednak czystych sytuacji strzeleckich. Biało-zieloni w 33. minucie mogli jednak zdobyć wyrównującego gola. Rybski ograł rywali w polu karnym, strzelił technicznie lewą nogą, ale piłka przeleciała tuż obok słupka chorzowskiej bramki, strzeżonej zresztą przez byłego zawodnika gdańskiego zespołu, Krzysztofa Pilarza.

Początek drugiej połowy to wolniejsze i bardziej senne tempo spotkania. Lechia jednak szukała swoich okazji, aby doprowadzić do wyrównania. W 55. minucie pasywnie zachowywali się obrońcy Ruchu i Maciej Kowalczyk miał dużo czasu, aby oddać strzał na bramkę gospodarzy z 20. metrów.
Napastnik Lechii starał się dokładnie uderzyć i dosłownie centymetrów zabrakło, aby podopieczni Jacka Zielińskiego mogli cieszyć się z wyrównującego gola. Jednak co się odwlecze... Pięć minut później z pozoru w niegroźnej akcji Lechia uradowała wreszcie swoich kibiców strzelając gola.

Po zgraniu piłki przez Macieja Rogalskiego na natychmiastowy strzał z blisko 30. metrów zdecydował się Rybski. Uderzenie nie było mocne, ale bardzo precyzyjne i piłka tuż przy słupku wpadła do chorzowskiej bramki. Niestety, radość biało-zielonych z remisu trwała tylko sześć minut.

Ruch miał rzut rożny, a przy linii końcowej czekał już Piotr Ćwielong, który miał zastąpić Martina Fabusa. Sędzia nakazał jednak wykonanie tego stałego fragmentu gry. Po dośrodkowaniu z rogu doszło do nieporozumienia między gdańskimi stoperami oraz Pawłem Kapsą i właśnie Fabus strzałem głową umieścił piłkę w bramce.

Straty tego gola, podobnie jak i pierwszego, Lechia z pewnością mogła uniknąć. Do końca meczu pozostawało jeszcze ponad dwadzieścia minut gry i biało-zieloni mogli wywieźć punkt ze Śląska. Zresztą Lechia zagrała przyzwoity mecz i na remis z Ruchem zasłużyła.

Gdańszczanie próbowali atakować, ale Pilarz nie miał zbyt dużo pracy. Dopiero w końcowych fragmentach gry gdańszczanie byli bardzo blisko zdobycia upragnionej drugiej bramki. W 92. minucie kapitalnym strzałem z pierwszej piłki popisał się Midzierski, ale bramkarz Ruchu końcami palców odbił piłkę na rzut rożny.

W końcowych sekundach meczu z rzutu wolnego strzelał Arkadiusz Miklosik, a piłka minimalnie przeleciała nad poprzeczką. Wcześniej Ruch mógł rozstrzygnąć losy meczu. Strzelał Piotr Ćwielong i Kapsa uratował gdańszczan przed utratą gola.

- Wracamy bez punktów i jestem tym faktem poirytowany. Nie można rozdawać takich prezentów, a te dwie bramki nimi właśnie były. Płacimy chyba jeszcze frycowe. Mam jednak nadzieję, że w kolejnych meczach takich błędów popełniać nie będziemy - powiedział Jacek Zieliński.

- Cieszy mnie to zwycięstwo, bo Lechia okazała się bardzo wymagającym przeciwnikiem. Wygraliśmy naprawdę trudny mecz. Spodziewałem się, że rywale będą stwarzać sobie sytuacje bramkowe, ale udało nam się zdobyć trzy punkty. Przed drugą bramką zmieniłem decyzję w ostatniej chwili i pozostawiłem Fabusa na boisku. Jak się okazało była to trafna decyzja - powiedział Dusan Radolsky, trener Ruchu.

W poniedziałek o godz. 17 na stadionie przy ul. Traugutta mecz Lechia - Ruch w rozgrywkach Młodej Ekstraklasy.

Płacimy frycowe

Z Karolem Piątkiem,kapitanem Lechii, rozmawia Paweł Stankiewicz.

Chyba odczuwacie niedosyt po meczu w Chorzowie?
Zgadza się. Byliśmy zespołem lepszym, a przegraliśmy. Takie mecze powinniśmy przynajmniej remisować, a przy odrobinie szczęścia pokusić się o zwycięstwo. Chyba jeszcze płacimy frycowe.

Trener Zieliński powiedział, że robiliście prezenty rywalom.

I ma rację. Tak nie można grać. To jakiś paradoks, że Marcin Zając biegnie pół boiska z piłką i strzela gola. Trzeba faulować nawet kosztem żółtej kartki.

W pierwszych meczach ze Śląskiem i Ruchem przekonaliście się, że możecie sobie radzić w ekstraklasie.

To prawda. Musimy tylko grać na swoim poziomie i możemy z powodzeniem walczyć o punkty. Zagraliśmy dwa dobre mecze, a teraz czas na zwycięstwo. Diabeł nie jest taki straszny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki