Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak sprzedawcy nabijają nas w butelkę? O sklepowych pułapkach podczas zakupów

Paweł Durkiewicz
Mamy coraz większy wybór, a produkty różnią się od siebie coraz szerszą gamą ledwie dostrzegalnych detali
Mamy coraz większy wybór, a produkty różnią się od siebie coraz szerszą gamą ledwie dostrzegalnych detali Michał Suchan/Archiwum
Klient z koszykiem w ręku, oprócz kłopotu z wyborem spośród nadmiaru dóbr, ma jeszcze jedno zmartwienie - musi uważać na zasadzki zastawiane przez sprzedawcę. Oto krótki przegląd najpowszechniejszych niebezpieczeństw czyhających na nas między regałami super- i hipermarketów oraz przy ladach osiedlowych sklepików.

Bareizmy wiecznie żywe

Szukając pożądanych produktów, często kierujemy się ceną. Wprawne oko zawsze wypatrzy coś dobrego i taniego jednocześnie, same sklepy zaś co rusz wychodzą naprzeciw naszym potrzebom, oferując najrozmaitsze promocje czy nawet "hity cenowe". I tu często zaczyna się problem, gdyż - jak się okazuje - prawdziwej ceny nigdy nie można być do końca pewnym.

Anna: - W jeden z upalnych dni sierpnia weszliśmy z chłopakiem do supermarketu, aby nabyć po butelce zimnej wody mineralnej. Sięgnęłam po dwie małe szklane buteleczki, pod którymi widniała przyzwoita cena 1,19. Marka w podpisie się zgadzała. Pani kasjerka po zeskanowaniu wezwała jednak do zapłacenia aż 5 złotych i 38 groszy. Gdy mój chłopak stwierdził, że to jakaś pomyłka i cena się nie zgadza, pani w pierwszej chwili spojrzała się na nas z wyrzutem, a następnie poszła do lodówki z napojami sprawdzić, w czym problem. Po powrocie oznajmiła, że tamta cena dotyczyła wody "średniozmineralizowanej", podczas gdy nasza jest... "wysokozmineralizowana". Czemu więc butelka o ponad dwukrotnie większej cenie stała akurat w tym miejscu? Tak czy inaczej, proszona o anulowanie zakupu kasjerka rzuciła na nas kolejne lodowate spojrzenie. Milcząc, oddała pieniądze, na żadne przeprosiny czy wyjaśnienia oczywiście nie mogliśmy liczyć.

Jak się okazuje, pani Ania zgodnie z prawem mogła zażądać sprzedania dwóch butelek za cenę 2 złotych 38 groszy. - Artykuł 5 Ustawy z dnia 9 maja 2014 o informowaniu o cenach towarów i usług mówi jasno, że w przypadku rozbieżności lub wątpliwości co do ceny za oferowany towar lub usługę konsument ma prawo do żądania sprzedaży towaru lub usługi po cenie dla niego najkorzystniejszej - mówi Waldemar Kołodziejczyk z Wojewódzkiego Inspektoratu Inspekcji Handlowej w Gdańsku.

Powyższy przypadek nie jest odosobniony.

W minisondzie przeprowadzonej na potrzeby niniejszego tekstu bywalcy trójmiejskich sklepów spożywczych skarżyli się głównie na krętactwa cenowe, nieuprzejmość sprzedawców oraz ich nieuzasadnione poczucie wyższości nad klientem. - Mimo upływu 25 lat od upadku PRL panie sprzedawczynie wciąż nader często uważają się za najwyższego suwerena, do którego należy odnosić się z szacunkiem i który nie musi tegoż szacunku odwzajemniać - skarży się Magda.

Często wymienianymi przez klientów praktykami są też tzw. zakupy urojone.
Ewa: - W jednym z hipermarketów zrobiłam spore zakupy, głównie żywieniowe. Po powrocie do domu sprawdziłam dokładnie paragon, bo cena wydawała się za wysoka. Mocno się zdziwiłam, gdy na liście skasowanych produktów widniał kilogram mięsa wieprzowego, którego w ogóle nie kupowałam! Rozbieżność była zbyt wysoka, by odpuścić sprawę, pojechałam więc z powrotem do sklepu i pokazałam paragon. Kasjerka bez słowa oddała różnicę. I jak tu bezstresowo zrobić zakupy? Ekspedienci z reguły bronią się stwierdzeniem w rodzaju "każdemu może zdarzyć się pomyłka". OK., zgadza się, tylko dlaczego 99 procent tych przypadkowych pomyłek wypada na niekorzyść klienta?

Wygoda priorytetem. Czyja?

Wiktor: - Denerwuje mnie samowolne narzucanie reguł handlu przez sprzedawcę. Przykład to ograniczanie klientowi możliwości płacenia kartą. W moim sklepie osiedlowym właściciel ustanowił sobie 10 złotych jako minimalną wartość zakupów, za którą można zapłacić kartą. Po co tak utrudniać życie klientowi? I czy w ogóle jest to dozwolone?

Otóż nie jest. Co prawda właściciele sklepów nie łamią w ten sposób prawa, jednak na ogół nie dotrzymują umów z operatorami, które w znakomitej większości przypadków zawierają wymóg swobodnego dostępu do płatności kartami. W każdej tego typu sytuacji klient może skontaktować się ze swoim bankiem, który ma obowiązek powiadomić właściwą organizację dostarczającą usługę płatności elektronicznych. Ta z kolei może zmusić sprzedawcę do umożliwienia transakcji pożądanej przez klienta. Jak dobrze widać już na pierwszy rzut oka, procedura może być długotrwała, dlatego konsumenci najczęściej decydują się wbrew swojej woli zapłacić gotówką lub dobrać towaru tak, by dobić do wymaganego minimum. A proceder trwa w najlepsze...

Dziennikarz Tomasz Golonko (NaTemat.pl) w jednej z notek na swoim blogu wypomniał niedawno sprzedawcom jeszcze jedną przywarę: "Mogę być winna grosika to jest jedno z najbardziej obciachowych zachowań, jakie my Polacy w sobie bezczelnie tolerujemy. W żadnym, ale to w żadnym kraju, u żadnej nacji czy grupie społecznej na świecie tego typu głupich zachowań nie ma. Szczerze, mam serdecznie wyłudzania tych nieszczęsnych grosików przy kasie sklepowej dosyć. (...) Przyzwyczailiśmy kasjerów polskich do tego, że mogą być nieprzygotowani do pracy. Że ich menadżerowie nie muszą rozmieniać pieniędzy przed rozpoczęciem zmiany, bo, po co? Przecież klient wybaczy, zrozumie, że może się zdarzyć każdemu, nawet najlepszemu kasjerowi - nie mieć jak wydać. Że Polak zrozumie, że kierownik zmiany czy menadżer nie jest od rozmieniania pieniędzy, prawda? Jest od rządzenia, ale nie od noszenia miedziaków. Bo co to jest - grosik?" [pisownia oryginalna].

I rzeczywiście, podążając za przytoczonym przez blogera rozumowaniem, kasjerki często przechodzą z formy pytającej do oznajmującej: "Będę winna grosik" - a czasem wręcz pomijają tę błahą kwestię, najwyraźniej po to, by nie wprawiać klienta w stan zażenowania. Tak w oparciu o odpuszczone grosiki buduje się całkiem pokaźna... szara strefa.

Kontrola najwyższą formą zaufania

Powyższe przykłady mogą utwierdzać w przekonaniu, że w naszych sklepach klient stoi na straconej pozycji. Z nieuczciwymi lub niechlujnymi handlarzami można jednak walczyć o swoje prawa, informując odpowiednie organy.
- Nieprawidłowości w działalności przedsiębiorców mogą wynikać z nieznajomości przepisów prawa, co oczywiście nie jest okolicznością łagodzącą. Uchybienia mogą być również następstwem braku należytej staranności, sumienności i dokładności w wykonywaniu swoich obowiązków - ocenia Waldemar Kołodziejczyk. - Z oczywistych względów nie jest możliwe objęcie stałą kontrolą wszystkich podmiotów działających na rynku, jednak w każdym przypadku reagujemy na sygnały płynące od konsumentów. Skargi można składać osobiście w siedzibie inspektoratu, a także drogą pisemną, e-mailową lub telefoniczną. Dane kontaktowe znajdują się na naszej stronie internetowej www.ihgd.pl. Do początku sierpnia pracownicy naszego inspektoratu przeprowadzili 422 kontrole w sklepach spożywczych województwa pomorskiego. Około 10-15 procent z tychże kontroli odbyło się w następstwie skarg konsumenckich - dodaje.

Co wykazały kontrole? Statystyki są alarmujące. Sklepy pozwalające sobie na rażące uchybienia to nie margines, lecz znacząca część ogółu. W 98 sklepach (23 procent wszystkich objętych kontrolą) stwierdzono nieprawidłowości w zakresie sprzedaży produktów po przekroczonym terminie przydatności do spożycia, z kolei w 95 sklepach (22,5 procent) ujawniono nieprzestrzeganie cen, którymi były opatrzone sprzedawane produkty. Inspektorzy skierowali 19 wniosków o ukaranie do sądów, a także skierowali jedno zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w związku z wprowadzeniem do obrotu zepsutego towaru. Nałożono 216 mandatów karnych na łączną sumę 47 770 złotych. Ponadto wymierzone zostały administracyjne kary pieniężne na łączną kwotę 16 761 złotych związku z naruszeniem przepisów Ustawy o jakości handlowej artykułów rolno-spożywczych. Ponadto w 135 przypadkach skierowano informacje do innych organów kontrolnych w celu wykorzystania służbowego.

Sprawa jest więc klarowna - unikniemy oszustwa, jeżeli przed zakupem upewnimy się co do jakości produktu i terminu jego przydatności, a po otrzymaniu rachunku sprawdzimy zgodność ceny oferowanej i skasowanej. W przypadku uchybień powinniśmy walczyć o swoje prawa, a w razie potrzeby poinformować odpowiednie instytucje. Wszystko jasne.
Pozostaje tylko jedno pytanie - czy i kiedy będziemy mogli pójść do sklepu na zakupy bez stresu i z poczuciem zaufania do osoby po drugiej stronie lady?

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
od 7 lat
Wideo

21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki