Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dotkliwy upadek gdyńskiego okrętu na dno

Patryk Kurkowski
Gdyński okręt płynie pod wiatr, z trudem maskuje swoje prawdziwe oblicze w Tauron Basket Lidze. To nie wystarczyło, żeby znów zawojować Europę, dostać się choćby do Top16 Euroligi czy do Final Four Zjednoczonej Ligi VTB. W tej sytuacji rodzi się pytanie, czy Tomas Pacesas nadal powinien być dowódcą.

Jeszcze niespełna rok temu występy koszykarzy w żółto-niebieskich trykotach cieszyły całą polską widownię. Nietykalny na rodzimym podwórku Asseco Prokom był w rewelacyjnej formie, ponadto podopieczni Tomasa Pacesasa potrafili wykorzystać każde najmniejsze potknięcie rywala, niezależnie od jego rangi. Sukcesem był już awans do Top16, uratowany w ostatniej chwili, ale na tym się nie skończyło. Gdynianie sensacyjnie zrobili krok naprzód, wprosili się na salony, a nawet rywalizowali jak równy z równym z elitarnym Olympiakosem Pireus, późniejszym wicemistrzem. Sezon zwieńczył pewny triumf w Tauron Basket Lidze.

Mistrzowie Polski weszli na szczyt, niestety, teraz systematycznie z niego spadają, są już właściwie na dnie. Wyczerpująca walka na trzech frontach, niebywale szeroki skład, rzadko spotykany nawet w klubach piłkarskich, wiele błędnych decyzji, brak stabilności sprawiły, że gracze litewskiego szkoleniowca szybko się pożegnali z marzeniami o dobrych wynikach w prestiżowej, ciągle rozwijającej się Eurolidze. To był mocny cios dla klubu z Trójmiasta, który postanowił się rozstać z JR Giddensem i Janem-Hendrikiem Jaglą.
- Po występach w Eurolidze czuję pewien niesmak. W rundzie rewanżowej graliśmy bardzo dobrze, ale w wielu meczach nie potrafiliśmy postawić kropki nad i. Nie najlepiej funkcjonowali rozgrywający, podobnie jak skrzydłowi. Po kontuzji był Ronnie Burrell, a Jan-Hendrik Jagla nie grał tak, jak oczekiwałem - przyznał w rozmowie z PAP Pacesas.

Gdyński okręt przegrał też drugą ważną bitwę, o zachowanie szans na Final Four Zjednoczonej Ligi VTB. Zawodnicy Asseco Prokom sami zaprzepaścili szansę, sensacyjnie przegrywając w Tallinie z tamtejszym BC Kalev, które wcześniej przegrało wszystkie sześć spotkań. Brak awansu do kolejnej rundy to jednak skutek miernej postawy nie tylko w jednym meczu, lecz w kilku.

- Niezależnie od wyników w VTB uważam, że rywalizacja z mocnymi klubami, takimi jak Chimki Moskwa czy Żalgiris Kowno, to nie był czas stracony - twierdzi litewski trener.

Opiekun Asseco Prokom najwyraźniej za wszelką cenę chce spoglądać na świat przez różowe okulary, bo uparcie ignoruje poważne symptomy. Pacesas zaskakuje, tym bardziej że gdy przejmował ster, zapowiadał, iż w przypadku uzyskiwania niekorzystnych rezultatów, a nawet tragicznych, z którymi niewątpliwie obecnie mamy do czynienia, przyzna się do błędu i usunie się w cień. Wydaje się jednak, że Litwin jest charakterologicznie podobny do Igora Griszczuka, byłego szkoleniowca Anwilu Włocławek i reprezentacji Polski, który szedł w zaparte, mimo że kilkakrotnie nie podołał zadaniu.

Cierpi na tym klub, cierpią też koszykarze. Gdynianie z trudem maskują swoje prawdziwe oblicze w lidze. Wprawdzie wygrywają, mają najmniej porażek na koncie z całej stawki, a ostatnio pokonali nawet wicemistrza kraju Anwil Włocławek 80:71, ale nadal widać w ich grze mnóstwo mankamentów, a co najistotniejsze - żadnego progresu nie widać.

Być może Pacesas zdoła uratować sezon i posadę nowymi nabytkami, wszak w kuluarach mówi się, że szeregi zespołu mogą zasilić dwukrotny mistrz NBA z Los Angeles Lakers Adam Morrison i gracz San Antonio Spurs Ime Udoka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki