Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Afera Amber Gold. Sąd w Gdańsku rozpatrzy dopuszczalność pozwu zbiorowego [ROZMOWA]

rozm. Szymon Zięba
Mecenas Adam Car, trójmiejski adwokat
Mecenas Adam Car, trójmiejski adwokat Tomasz Bołt
Sądy, odrzucając pozwy zbiorowe, odrzucają coś, co mogłoby usprawnić wymiar sprawiedliwości. W ten sposób strzelają sobie w stopę - uważa mecenas Adam Car, trójmiejski adwokat

Po głośnej aferze Amber Gold pozwów zbiorowych wciąż przybywa. Z jednej strony mówiło się o uznaniu za nią odpowiedzialności Skarbu Państwa, z drugiej - sąd w Gdańsku rozpatrzy dopuszczalność pozwu zbiorowego przeciwko zarządowi kontrowersyjnej spółki.
W takich sytuacjach sądy biorą zawsze pod uwagę dwie rzeczy. Po pierwsze, czy w ogóle pozew może być nazwany zbiorowym. Po drugie, czy zarzuty są merytorycznie uzasadnione. Skupmy się na razie na kwestii uznania ewentualnej odpowiedzialności Skarbu Państwa za działalność Amber Gold.

Co sąd bierze pod uwagę?
To, czy z uwagi na jakieś zaniechania albo brak odpowiednich działań państwowych organów ludzie stracili pieniądze. Według mnie, możemy tu mówić - jeżeli w ogóle - o współodpowiedzialności Skarbu Państwa za aferę Amber Gold. Nie wyobrażam sobie bowiem, by ta odpowiedzialność skupiła się tylko na państwie. W końcu to nie urzędnicy czy prokuratorzy wpłacali pieniądze poszkodowanych na rzecz piramidy finansowej. Zrobili to natomiast sami poszkodowani.

Tyle że w pozwach mówi się, że to państwo, przez swoje organa, umożliwiło rzekomo przestępczą działalność biznesu Marcina P.
To wciąż odpowiedzialność pośrednia. No i w takim wypadku trzeba wskazać, które konkretnie organa zawiniły. A to, według mnie, bardzo trudne zadanie. Należy bowiem jeszcze konkretnie wskazać na przepisy, które regulują funkcjonowanie danego organu. I na zapis, że w danej sytuacji powinien się zachować tak, a nie inaczej. Trzeba wskazać jego obowiązek działania i przepisy, które w związku na przykład z brakiem działania zostały naruszone.
Czy poszkodowani mogą w pozwie zbiorowym dochodzić roszczeń, na przykład z prywatnego majątku członków zarządu Amber Gold?
Według mnie, taki pozew zbiorowy jest z góry skazany na porażkę. Sąd, jeżeli weźmie pod uwagę wykładnię "warszawską", uzna go zapewne za niedopuszczalny. Wspomniana wykładnia Sądu Okręgowego w Warszawie mówi, że w każdym pozwie zbiorowym z tak zwanego tytułu czynu niedozwolonego, czyli np. w sprawie Amber Gold, wątek indywidualny ma przewagę nad zbiorowym. Dlatego podobne pozwy są odrzucane. Każda z osób podpisanych pod tym pozwem straciła inną sumę, miała inną, własną sytuację. W efekcie - mówiąc kolokwialnie - zabrakło wspólnego mianownika dla wszystkich poszkodowanych. Sam fakt bycia pokrzywdzonym nie wystarcza. Sąd stwierdzi, że powinni oni walczyć o swoje pieniądze w pozwach indywidualnych.

A gdyby pozwać o zapłatę Skarb Państwa?
Sytuacja wygląda analogicznie.

Wychodzi więc na to, że lwia część pozwów zbiorowych rozbija się o kwestie dopuszczalności. A same sprawy nie mają szans na to, by się rozpocząć.

To prawda, jeżeli mówimy o pozwie zbiorowym z tytułu czynu niedozwolonego. W takich sytuacjach, moim zdaniem, realnym rozwiązaniem jest walka w sądzie o uznanie odpowiedzialności Skarbu Państwa. I dopiero w przypadku gdyby została ona przez sąd stwierdzona, każdy z poszkodowanych mógłby walczyć np. o odszkodowania w pozwie indywidualnym. Powołując się oczywiście na rozstrzygnięcie sądu w pozwie zbiorowym.
Chyba że sąd zdecyduje się na "warszawski" model rozstrzygnięcia.
Linia orzecznicza jest podzielona. Jeden z sądów, rozpatrując sprawę zerwania wału przeciwpowodziowego, uznał, że pozew zbiorowy, w którym domagano się uznania odpowiedzialności państwa, może się rozpocząć. Zapewne według sądu warszawskiego, zabrakłoby wspólnego mianownika wśród pokrzywdzonych. Mam nadzieję, że linię orzeczniczą ujednolici rozstrzygnięcie Sądu Najwyższego. Niemniej uważam, że walka o odszkodowania czy zapłatę w pozwie zbiorowym jest bezcelowa, z powodu braku wspomnianego wspólnego mianownika. Chyba że będzie chodzić o jednakową wysokość szkody dla wszystkich poszkodowanych, czyli np. o zwrot pieniędzy za odwołany koncert itp.

A może to po prostu forma pozwów zbiorowych nie zdążyła jeszcze okrzepnąć? Przecież polskie prawo zna tę procedurę dopiero od kilku lat.
Być może. Tyle że pozwy zbiorowe wprowadzono po to, by ułatwić życie sądom i uczestnikom postępowań. Chodziło o to, by sprawy osób, które występują przed sądem z tego samego powodu, rozpatrywać jednocześnie. Miało to wpłynąć na szybkość postępowania. Sądy, prezentując "negatywną" linię orzeczniczą same sobie, a przy okazji i pokrzywdzonym, utrudniają życie. Odrzucają bowiem coś, co mogłoby usprawnić wymiar sprawiedliwości, i tak strzelają sobie w stopę.

[email protected]

Treści, za które warto zapłacić! REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI

Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki