"Oddajemy do Waszych rąk po 45 latach wymuszonego milczenia pierwszy numer Gryfa Kościerskiego, który z racji tytułu, miejsca wydania i czasu wymaga słów kilka refleksji i zapowiedzi. Zdecydowaliśmy się na określenie kościerskiego czasopisma imieniem "Gryfa" - mitycznego, uskrzydlonego lwa o głowie orła z kilku powodów.
Najpierw z racji uznanego godła Kaszub i Pomorza Gdańskiego, potem ze względu na jego najwcześniejszą zachodnio-pomorską heraldykę, a wreszcie i dlatego, że Gryf był uznanym herbem poza naszym regionem" - tymi słowami w maju 1990 roku otwarto pierwszy numer Gryfa Kościerskiego.
Pierwszym redaktorem naczelnym był dr Tadeusz Linkner. Historia Gryfa Kościerskiego sięga lat 30.
- Tytuł ten wychodził w Kościerzynie od 1932 r. Wydawcą był Władysław Stachowski, właściciel drukarni i księgarni. Gryf ukazywał się do wybuchu II wojny światowej - mówi Krzysztof Jażdżewski, dyrektor Muzeum Ziemi Kościerskiej. - Kościerzyna miała bogatą tradycję czasopiśmienniczą. Imiennik obecnego pisma ukazywał się kilka razy w tygodniu w latach 1932-39, ale po ponad półwiecznym milczeniu okazało się to niemożliwe.
W pierwszym numerze możemy przeczytać, że jeszcze przed wojną zakładano, że Gryf Kościerski ma być zwierciadłem życia powiatu i miasta, łącznikiem między miastem a wsią. Gryf Kościerski przybrał profil społeczno-kulturalny. Do dzisiaj jest to misją naszej gazety.
- W marcu 1997 r. Rada Miasta podjęła uchwałę dotyczącą przekazania praw do tytułu prasowego „Gryf Kościerski” na rzecz spółki z o.o. Prasa Bałtycka - mówi Krzysztof Jażdżewski.
Od 1995 do 1997 roku redaktorem naczelnym był Adam Kiedrowski, a tygodnik wydawał Kościerski Dom Kultury. Wcześniej Gryf Kościerski ukazywał się co dwa tygodnie. W 1995 roku zaczął ukazywać się co tydzień. Tak jest do dzisiaj.
- To była ogromna przygoda, wszyscy uczyliśmy się, jak prowadzić lokalny tygodnik. Mieliśmy ogromny zapał do pracy, czuliśmy, że mamy wpływ na rzeczywistość - mówi Adam Kiedrowski. - W tamtym czasie w redakcji na stałe pracowały cztery osoby: Adam Kiedrowski, Mariola Kwidzińska, Justyna Brzeska, Adam Plutowski, współpracowali: Andrzej Ciupka, Jarosław Deja, Andrzej Kisiel, Marek Kiszkowiak, Zbigniew Horeczko (kolportaż), nieżyjący już Jan Machut. Skład przygotowywaliśmy od poniedziałku do wtorku, następnie rano we wtorek gazeta jechała do drukarni w Pelplinie. Tygodnik miał dwukrotnie większy format niż dzisiaj (8 stron). Gryf Kościerski ukazywał się w środę. Redakcja mieściła się na drugim piętrze Kościerskiego Domu Kultury. Zawsze przez cały tydzień mieszkałem w redakcji, spałem na podłodze lub na złożonych krzesłach. Na weekendy wyjeżdżałem do domu w Gdańsku.
Praca dziennikarza to była nie tylko wielka przygoda, ale i nierzadko ciężka harówka.
- Czasami było ciężko, ale kiedy widzieliśmy pachnącą gazetę w kiosku, którą kupowali Czytelnicy, wracała chęć do pracy i życia - mówi Adam Kiedrowski. - Mój pierwszy tekst, jaki napisałem do Gryfa Kościerskiego, dotyczył 10-lecia Chóru Żeńskiego przy I LO w Kościerzynie pod kierownictwem Jana Zamkowskiego.
Równie ciekawie, a jednocześnie zupełnie inaczej niż dziś, wyglądało redagowanie gazety.
- Dwie osoby wpisywały teksty do komputera - wspomina Adam Kiedrowski. - Na kartce papieru rozrysowywałem rozkład artykułów na poszczególnych stronach. We wtorek rano Zbigniew Horeczko (kolporter) odbierał wydrukowaną gazetę i jednocześnie przekazywał dyskietkę z tekstami i wywołane zdjęcia do drukarni, które pracownicy przygotowywali do wydania na następny tydzień.
Największym postępem był zakup przez Kościerski Dom Kultury nowego komputera, programu do składu stron i drukarki laserowej. Redakcja nauczyła się obsługi programu i od tej pory (1996 r.) sami przygotowywali gotowe strony, skanowali zdjęcia, a drukarka laserowa drukowała gotowe folie, z nimi następnie jechało się do drukarni. Dzięki temu przyspieszono publikowanie informacji o cały tydzień. Ważne było to, że wszystkie informacje ukazywały się na bieżąco. Nakład w tym czasie wynosił 2000.
- Kolejnym skokiem technologicznym było przekazanie Oddziałowi DB w Kościerzynie aparatu cyfrowego Kodak - mówi Adam Kiedrowski. - Wierzyć się nie chciało, że można zrobić zdjęcie, następnie przenieść je do komputera za pomocą kabla. To był cud techniki. Od razu była oszczędność na filmie i odbitkach. Ale takie jedno zdjęcie o pojemności około 2 MB przesyłaliśmy internetem nawet godzinę. A ile razy łączność się zrywała tuż przed końcem transferu! Redaktor prowadzący w Gdańsku, Danuta Kutowa, prawie mdlała słysząc, że znów sieć jest przerwana... i być może zdjęcie dojdzie za godzinę. Do tej pory zdjęcia wywoływaliśmy w zakładzie fotograficznym, a następnie wysyłaliśmy je do redakcji w Gdańsku ... autobusem PKS. Kierowcy dawało się za taką uprzejmość jakieś 5 zł, a w Gdańsku na dworcu PKS kopertę ze zdjęciami odbierały panie (mówiło się o nich "gońcówny") z gdańskiej redakcji DB.
W 2008 roku redakcja zmieniła adres. Po wielu latach wyprowadziła się z Kościerskiego Domu Kultury. Obecnie siedziba mieści się przy ul. Szopińskiego 2 w Kościerzynie. Redakcję tworzy sześcioosobowy zespół ludzi, dla których praca jest wielką pasją. Naszym celem nadal jest bycie zwierciadłem życia mieszkańców, jednak już nie tylko na papierze, ale i w internecie. Idziemy z duchem czasu!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?