Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sektory na sali nowym sposobem na ściągających maturzystów

Maciej Kałach
Zdający zostaną podzieleni na sektory. Jeśli na sali jest 30 uczniów, każdy egzaminator będzie odpowiedzialny za 10
Zdający zostaną podzieleni na sektory. Jeśli na sali jest 30 uczniów, każdy egzaminator będzie odpowiedzialny za 10 Tomasz Holod
W województwie łódzkim wzrosła liczba przypadków unieważnionych matur. Twórcy egzaminu mają nowy sposób na ściągających. Sala, w której jest egzamin pisemny, zostanie podzielona na sektory. Każdego z nich ma pilnować nauczyciel.

Przed nowymi procedurami ostrzegała maturzystów 2015 Danuta Zakrzewska, dyrektor Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej w Łodzi. Według jej słów, dotąd członkowie komisji, nadzorującej uczniów, głównie pilnowali samodzielności ich pracy, siedząc przy stole pod ścianą z godłem na sali gimnastycznej i spacerując od czasu do czasu wśród ławek.

- Teraz procedury wprowadzają sektory - mówiła Zakrzewska na Salonie Maturzystów, który odbył się w Łodzi w mijającym tygodniu.

Swoje wystąpienie zilustrowała planem, wyświetlonym na slajdzie: jeśli na sali egzaminacyjnej jest do 30 zdających, wystarczy trzech pilnujących. Pierwszy siada - tak jak teraz cała komisja - przed wszystkimi ławkami, ale drugi i trzeci na lewym i prawym skrzydle sali. Każdy członek komisji ma swój sektor, za którego samodzielność pracy jest szczególnie odpowiedzialny. To nowość w procedurach.

W przypadku gdy w sali egzaminacyjnej jest więcej niż 30 zdających, liczbę członków zespołu nadzorującego zwiększa się o jedną osobę na każdych kolejnych 20 uczniów.

Zakrzewska przypominała uczniom, że pilnujący na sali to dopiero pierwsze ogniwo systemu, dbającego o samodzielność.

- Mieliśmy przypadek, gdy zdający w pierwszej ławce ściągał podczas egzaminu aż z trzech źródeł internetowych. Nasi pracownicy znają treści popularnych ściąg z sieci, więc nie było problemu, aby udowodnić absolwentowi niesamodzielność, ale badamy, jak to się stało, że komisja w szkole nie reagowała - mówiła Danuta Zakrzewska.

W nowych procedurach, udostępnionych nam przez łódzką OKE, brakuje informacji, co stanie się z członkiem zespołu, które nie dopilnuje samodzielności w swoim sektorze. Ale według dotychczasowej praktyki, szkoły, gdzie OKE dopatruje się nieprawidłowości, są kontrolowane przez pracowników okręgowej komisji i kuratorium, a wnioski z tych kontroli mogą stać się powodem zmiany dyrektora "podejrzanej" placówki przez samorząd, który ją prowadzi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki