Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto późno przychodzi, sobie i innym szkodzi

bp Tadeusz Pieronek
Biskup Tadeusz Pieronek
Biskup Tadeusz Pieronek fot. Andrzej Banaś
W stosunku do ludzi, którzy regularnie spóźniają się na spotkania, samo życie wyciąga konsekwencje, o jakich mówi przysłowie: Kto późno przychodzi, sam sobie szkodzi. Często są to skutki natychmiastowe. Ktoś spóźnił się na lotnisko - nie odleci, spóźni się na pociąg - nie pojedzie, zaniedba terminu przesłania pisma do sądu, banku, urzędu - nie załatwi sprawy. O skutkach spóźnienia, wynikającego z zaniedbania mówi Chrystus w przypowieści o mądrych i głupich pannach. Te ostatnie nie weszły na gody weselne, bo kiedy im zabrakło oliwy w lampkach i poszły oliwę kupić, wesele się już zaczęło i nie wpuszczono ich na ucztę.

Dotyczy to również umówionych terminów spotkań z ludźmi, którzy ze względu na piastowany urząd i związane z tym obowiązki nie mogą poświęcić swoim rozmówcom czasu, który w ich kalendarzu już jest przeznaczony na spotkanie i rozmowę z kim innym. Spóźnienie się na takie spotkanie zazwyczaj powoduje konieczność ustalenia nowego terminu. Istnieją więc sytuacje, w których spóźnialscy ponoszą natychmiastową karę za brak punktualności. Pozostaje im tylko mieć pretensje do samych siebie.

Często spotykamy się z brakiem punktualności także w codziennym życiu, nieuregulowanym ścisłymi przepisami czy ustalonym porządkiem, a co najwyżej przyjętymi i szanowanymi konwencjami, dobrym wychowaniem, jak to ma miejsce w życiu towarzyskim. Owszem, i tu może to mieć konsekwencje natychmiastowe. Mówili już o takich przypadkach starożytni Rzymianie, stwierdzając, że: Sero venientibus ossa et aqua - spóźnialskim (pozostają) kości i woda, ale ponieważ w dużej mierze te konsekwencje zależą od gospodarza oczekującego zaproszonych gości, często uchodzi im to na sucho.

Ale zdarza się, że przyczyną spóźnienia są tzw. okoliczności obiektywne, przypadki losowe, poważny obowiązek wobec innych, zawodowy, a nawet osobisty, ważniejszy od towarzyskiego spotkania. Taki brak punktualności jest usprawiedliwiony. Nie można przecież traktować na równi zobowiązania do przyjścia do znajomych na kolację na dziewiętnastą z potrzebą udzielenia komuś pomocy w wypadku lub chorobie, czy inną nagłą i ważną sprawą.

Wracając do tych różnych sytuacji warto zauważyć, że w cywilizowanym świecie czas odgrywa ważną, porządkującą rolę w aktywności człowieka. To dobrze, że instytucje publiczne i prywatne mają określony czas pracy i odpoczynku, że do załatwienia niektórych spraw są ustalone terminy, że komunikacja ma ściśle określony rozkład jazdy. Wszystkie te regulacje służą dobru wspólnemu. Porządkują rytm naszego życia, czynią je przewidywalnym, łatwiejszym, wygodniejszym. Kto nie chce lub nie potrafi wejść w ten rytm, z własnej winy utrudnia sobie życie.

Wydaje się, że brak punktualności spowodowany działaniem sił wyższych jest usprawiedliwionym wyjątkiem od reguły. Wprawdzie i w takich sytuacjach zdarzy się, że odwołanie się do obiektywnych trudności będzie czasem bardzo subiektywne, ale na takie zachowania trudno znaleźć skuteczne lekarstwo.

Najtrudniej ocenić takie postępowanie, w którym widać znamiona nałogu. Ktoś się umawia, a mimo to systematycznie się spóźnia i nie usprawiedliwia, bo ma świadomość, że i tak wszyscy wiedzą, że on nigdy nie przyjdzie na czas. Są i tacy, którzy nie przychodzą punktualnie, ale dopiero w takiej chwili, w której spotkanie się już zaczęło i są pewni, że ich nadejście zostanie przez wszystkich zauważone. Ci mają świadomość, że nie wystarczy sama obecność, ale musi być ona zauważona. Są jeszcze inni, którzy - powołując się na dawny savoir vivre - uważają, że na przyjęcie wypada się spóźnić.

Ale bywa, że pani domu liczy na punktualność gości, bo chce im zrobić niespodziankę i pochwalić się nowymi znajomymi, którzy będą mogli wpaść do jej domu tylko na rozpoczęcie spotkania, albo chce zademonstrować talent kulinarny potrawą prosto z pieca podaną w odpowiednim czasie. Włosi, którzy w stosunku do płynącego czasu mają dość swobodny stosunek, potrafią być punktualni wracając do domu na posiłek. Mówiono mi, że kiedy mąż wraca z pracy i jest już blisko domu, telefonuje do żony: Butta la pasta sull'acqua - wrzuć makaron do wody.

Gatunek spóźnień na spotkania towarzyskie ma jedną przykrą cechę, bo wyróżnia się od innych lekceważeniem gospodarza, który na próżno oczekując zaproszonego denerwuje się, traci swój czas, czas gości, którzy przyszli punktualnie i przez to przynosi szkodę, przynajmniej moralną gospodarzowi. Trzeba się liczyć nie tylko ze swoim czasem, ale i z cudzym. Z tego względu proponowałbym, by stare polskie przysłowie: Kto późno przychodzi, sam sobie szkodzi, zastąpić innym, o pełniejszej wymowie: Kto późno przychodzi, sobie i innym szkodzi.

Co wiesz o Krakowie? WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE!"

"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska