Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trener piłkarski Michał Globisz po operacji w Chinach odzyskuje wzrok

Janusz Woźniak
Niewiele osób wiedziało, że od 20 lat Michał Globisz był niewidomy na jedno oko
Niewiele osób wiedziało, że od 20 lat Michał Globisz był niewidomy na jedno oko Tomasz Bołt
Informacja, że trener Michał Globisz traci wzrok, poruszyła nie tylko piłkarskie środowisko. Dzięki operacji w Chinach stan jego zdrowia wciąż się poprawia.

Najlepszy w historii polskiej piłki szkoleniowiec juniorskich reprezentacji, z którymi zdobył srebrny i złoty medal mistrzostw Europy, ostatnio wiceprezes ds. sportowych Arki Gdynia, przeżywał osobistą tragedię. Ratunku postanowił szukać w Chinach. Wrócił właśnie z trzytygodniowej kuracji w pekińskiej klinice Wu Stem Celles Medical Center.

Siedzimy przy kawie w gdyńskim mieszkaniu Michała. Znamy się ponad 30 lat i przyznam, że trochę bałem się tego spotkania wykraczającego poza rutynowe dziennikarskie obowiązki. Mój rozmówca chyba to wyczuwa...
- Co myślałeś, że spotkasz załamanego człowieka z białą laską - uśmiecha się Globisz. - Czas psychicznego dołka mam już za sobą. Przyznaję, że wówczas towarzyszyły mi nawet samobójcze myśli - dodaje już poważnie.

Aby zrozumieć, co mówi, należałoby się cofnąć ponad 20 lat. Wówczas w hali Lechii przypadkowo został trafiony piłką w głowę. Wydawało się, że zaburzenie wzroku w lewym oku jest chwilowe. Zbyt późno zdiagnozowany uraz spowodował, że Globisz stracił w nim wzrok bezpowrotnie.
- Niewiele osób o tym wiedziało, a ja nauczyłem się żyć i pracować z jednym sprawnym okiem. Nie przeszkodziło mi to zdobywać medale mistrzostw Europy z polskimi juniorami, a przynajmniej uniknąłem kibicowskch epitetów - a wiadomo, że ich łaska na pstrym koniu jeździ - w rodzaju " jednooki trener" czy "ślepy trener" - przyznaje teraz.

To dlatego jednak tak bardzo emocjonalnie przeżył to, co stało się 14 stycznia tego roku.

- Obudziłem się w ten wtorkowy poranek i... okazało się, że mój świat poszarzał, widzenie straciło ostrość. Traciłem wzrok, bo to nie tak, że nic nie widziałem, w jedynym zdrowym oku. Lekarze, szpitale, diagnozy, z których wynikało, że generalnie jestem zdrowy. Widzenie panu wróci - słyszałem optymistyczne prognozy, aby po kilku tygodniach dowiedzieć się, że mam niedokrwienie nerwu wzrokowego. Podjęte leczenie nie dało pozytywnego rezultatu, a innych metod leczenia tego schorzenia w Polsce nie ma. To brzmiało jak wyrok.

To właśnie wówczas opinia publiczna dowiedziała się o kłopotach Globisza ze wzrokiem. Doradzano mu, gdzie można szukać ratunku, a jeden ze znajomych wskazał klinikę w Pekinie. Córka Karina wzięła na siebie ciężar korespondencji i kontaktu z tą placówką. Chiny to nie jest najbardziej dostępny informacyjnie kraj, ale w Pekinie jest, kierowane przez Sławomira Berbeca, Biuro Pomorskie służące do nawiązywania biznesowych kontaktów chińskich i pomorskich firm. To właśnie pracownicy tego biura pojechali do kliniki, sprawdzili na miejscu, czy stosowane metody leczenia mogą pomóc. Informacje były pozytywne, więc Globiszowi nie pozostało nic innego jak ruszyć do Chin. Może buduje się tam tanio statki, produkuje odzież, ale leczenie w specjalistycznej klinice tanie już nie jest. Terapia w Pekinie została wyceniona na ok. 30 tysięcy dolarów. Na szczęście Michał ze swoimi kłopotami nie został sam.

- Na posiedzeniu zarządu PZPN byliśmy zgodni, że tak zasłużonemu trenerowi trzeba pomóc. Zapłacimy więc za leczenie w Chinach, trzymając kciuki, aby przyniosło ono pozytywny skutek - zapowiedział prezes futbolowej centrali Zbigniew Boniek.
O swoim trenerze nie zapomnieli też wychowankowie, których doprowadził do medalowych osiągnięć. A koordynował tę akcję pomocy jeden z najbardziej z nich znany Sebastian Mila, którego przed laty Globisz ściągał z Bałtyku Koszalin do Lechii Gdańsk. Dzięki temu zminimalizowane zostały koszty przelotu i pobytu w Pekinie, w trakcie którego Michałowi towarzyszyła wspomniana już córka Karina i wnuk Grzegorz.

Na czym polegało leczenie w chińskiej klinice?
- Tamtejsi lekarze stosują nowatorską metodę implementacji komórek macierzystych, zresztą nie tylko przy leczeniu oczu. W moim przypadku były to cztery zastrzyki w lędźwiowy odcinek kręgosłupa, przy pomocy których do rdzenia kręgowego dostarczano wspomniane komórki macierzyste. Uaktywnić wszczepione komórki i ułatwić ich rozmnażanie miały z kolei kroplówki, których otrzymywałem pięć dziennie. A że byłem tam trzy tygodnie, to tych kroplówek było około setki. Nikt nie obiecywał mi cudów, a cała kuracja ma trwać pół roku. Teraz kontynuuję ją w Polsce, korzystając z rad chińskich lekarzy, kupionych w Pekinie leków oraz dostępnych tu na miejscu innych środków farmakologicznych - zdradza kulisy pobytu w chińskiej klinice Globisz.

Jakie są więc efekty leczenia?
- Jest lepiej. Lekarze stwierdzili 15 procentową poprawę wzroku. Mój świat stał się bardziej kolorowy, jego obraz ostrzejszy, a krok pewniejszy. Z kolejnymi miesiącami ma być jeszcze lepiej. To z kolei daje mi powód do nadziei i optymizmu na przyszłość. Wiem, że na to prawe oko nie będę widział tak jak przed 14 stycznia. Wiem, że o normalnym czytaniu gazet, książek, korzystaniu z komputera mogę już praktycznie zapomnieć. Ale na normalne samodzielne funkcjonowanie będzie mnie stać - wylicza Michał.

A gdzie miejsce na sport, piłkę, Arkę? Na to, co stanowiło treść życia 67-letniego dziś trenera.
- To wszystko zostanie w takim wymiarze, na który pozwala mi zdrowie, zdolność widzenia i odbierania boiskowych zdarzeń. Trudno rezygnować z życiowej pasji. Mogę na przykład oglądać już telewizję, ale z odległości nie przekraczającej metra. Wówczas jestem w stanie dostrzec jakieś szczegóły. Z wysokości trybun stadionu mogę tylko wczuć się w atmosferę meczu, bo o tym, co dzieje się na boisku muszą mi opowiadać osoby, które siedzą obok mnie. Oczywiście na bieżąco śledziłem i śledzę wyniki piłkarzy Arki. Martwi mnie ich słaba gra. Ktoś mi "doniósł", że zastępujący mnie dyrektor sportowy Czesław Boguszewicz powiedział podobno, że odszedł Globisz i skończyły się poniedziałkowe przyjacielskie kawki ze sztabem szkoleniowym. Może i skończyły, ale... gdzie jest teraz Arka w tabeli? Przyjdę na sobotni mecz z Chojniczanką z nadzieją, że przyniosę szczęście żółto-niebieskim i skończy się ich fatalna ostatnio passa - zdradza swoje najbliższe plany Globisz.
Kiedy się żegnamy, Michał prosi jeszcze, aby podziękować tym wszystkim, którzy go w ciężkich chwilach wspierali, dodawali otuchy. Nie pozwalali zapomnieć - począwszy od członków rodziny, po przyjaciół i bezimiennych kibiców - że nie jest sam. Teraz, jakby w nagrodę, jego świat znowu stał się bardziej kolorowy.

Michał Globisz
(ur. w 1946 r. w Poznaniu) jako piłkarski trener zasłynął sukcesami z juniorami. W 1999 roku zdobył wicemistrzostwo Europy z drużyną do lat 16, a dwa lata później mistrzostwo z drużyną do lat 18.
Ma na koncie występy w MŚ 1999 (do lat 17), MŚ 2007 (do lat 20 - 1/8 finału) i ME 2006 (do lat 19).

[email protected]

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki