Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Festiwal Filmowy w Gdyni 2014. Krótki alfabet festiwalu

Henryk Tronowicz, Ryszarda Wojciechowska, Jarosław Zalesiński
2013. Teatr Muzyczny w Gdyni chce w czasie festiwalu przypominać pałac festiwalowy w Cannes (na zdjęciu: na czerwonym dywanie - Agata Kulesza).
2013. Teatr Muzyczny w Gdyni chce w czasie festiwalu przypominać pałac festiwalowy w Cannes (na zdjęciu: na czerwonym dywanie - Agata Kulesza). T.Bołt/archiwum DB
Blisko 150 filmów, a licząc seanse powtórkowe odbędzie się 500 seansów - to wszystko podczas 39. Festiwalu Filmowego w Gdyni. Gdybyśy chcieli napisać wszystko o tej imprezie, zabrakłoby liter alfabetu. Wybraliśmy więc jedynie niektóre.

Althamer Paweł - to spod ręki tego wybitnego artysty wyszły w tym roku nowe Złote Lwy. Statuetka bowiem zmieniła swój kształt i nabrała pewnej lekkości. Ale sama nagroda nadal jest wagi ciężkiej w polskim kinie. Złote Lwy to marzenie każdego polskiego filmowca. W ostatnich latach przeżywaliśmy zresztą cudowne rozmnażanie się Lwów. Do Złotych i Srebrnych dołączyły Platynowe (za całokształt), a także Bursztynowe, dla filmu, który miał w roku festiwalowym najliczniejszą widownię. Kiedy w 2010 roku Srebrne Lwy za film "Chrzest" otrzymał Marcin Wrona, w kuluarach żartowano, że Lwy wreszcie zostały ochrzczone. W historii gdyńskiego festiwalu zdarzało się jednak, że Złotych Lwów nie przyznano. Tak było cztery razy. Po raz pierwszy, kiedy Lwy były jeszcze Gdańskie (1976 rok). Następnie w 1989 r., z tym, że tu powód był bardzo prozaiczny: festiwal filmowy się odbył, ale bez jury, którego nie powołano. W 1991 i w 1996 roku jury już było, ale zabrakło filmów godnych Złotych Lwów.

Bugajski Ryszard - przewodniczący tegorocznego jury w konkursie głównym. Reżyser m.in. "Przesłuchania" i "Generała Nila". W ubiegłym roku sam był oceniany za film "Układ zamknięty". Z jurorami często eksperymentowano W 1992 roku filmy w Gdyni oceniali m.in.: ks Józef Tischner i Adam Michnik, Janusz Głowacki, Kazimierz Kutz i Grażyna Szapołowska. Gdyńska publiczność już wie, że jury ma zawsze rację, nawet jeśli jej nie ma. Tak było na 28. festiwalu, kiedy jury przewodził Marek Koterski. Przed ogłoszeniem werdyktu powiedział ze sceny: - Czuję jakiś ból podmostkowy. Nie wiecie Państwo, co to takiego? I już po chwili okazało się, że ten ból to... "Warszawa". Film, który nieoczekiwanie dostał Złote Lwy. Werdykt przyjęto gwizdami. Innym razem, kiedy jury z Wojciechem Marczewskim w 1996 roku nie przyznało głównej nagrody, Juliusz Machulski wszedł na scenę i powiedział do filmowców: - Strzeliliśmy sobie w stopę. Kto nas nagrodzi, jeśli nie my sami?

Chęciński Sylwester, polski reżyser słynący z perfekcyjnego warsztatu filmowego. Ukończył łódzką Filmówkę (nie złożył pracy dyplomowej). Za całokształt dorobku artystycznego został laureatem wręczanych na tegorocznym festiwalu Platynowych Lwów. Sławy przysporzył twórcy cykl wybitnych komedii: "Sami swoi" (1967), "Nie ma mocnych" (1974), "Kochaj albo rzuć" (1977, Nagroda Główna na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdańsku). Dialogi z "Samych swoich" zdobią antologię cytatów z rodzimego kina. Oto babcia Leonia odprawia zięcia udającego się do sądu na rozprawę i, wręczając mu granat, wygłasza sentencję: "Sąd sądem, a sprawiedliwość musi być po naszej stronie"... W stanie wojennym reżyser błysnął finezyjnym kryminałem "Wielki Szu" (1982). Dekadę później - nawiązując do postaci bohatera filmu Stanisława Barei "Miś" - stworzył komedię o stanie wojennym "Rozmowy kontrolowane".

Filmy: liczba sekcji regulaminowych wypełniających program tegorocznego 39. Festiwalu Filmowego w Gdyni - wraz z imprezami towarzyszącymi - przerasta obfitością wydarzeń wszystkie poprzednie (38) edycje tej imprezy. Według szacunków dyrekcji, festiwal odwiedzi ok. 40 tys. widzów (lista gości liczy 2300 osób). Oprócz Konkursu Głównego w Konkursie Młodego Kina rywalizować będzie 25 etiud. Cztery filmy pokazane zostaną w sekcji "Inne spojrzenie" (patrz hasło "Inne spojrzenie"). 12 filmów pojawi się w Przeglądzie Polskiego Kina Niezależnego. Cztery filmy w przeglądzie "Skarby kina przedwojennego"; Sześć kolejnych zrekonstruowanych cyfrowo dzieł polskiej kinematografii wypełni sekcję "Czysta klasyka". Trzy filmy wyświetlone będą w sekcji "Zbliżenie: Dania".
Od wielu lat integralną częścią imprezy jest przegląd "Gdynia Dzieciom". Przegląd tegoroczny zlokalizowano w gdyńskim kinie Helios (otworzy go premiera zrekonstruowanego cyfrowo "Szatana z VII klasy"). Kilka pozycji zostanie pokazanych w sekcji "Filmy z Gdyni" i - podobnie kilka - w sekcji "Warszawa. Portret miasta" (patrz hasło "Warszawa"). 12 filmów przypomni TVP Kultura w sekcji "Archiwum Grozy".
Łącznie na tegorocznym festiwalu pojawi się blisko 150 filmów pełno- i krótkometrażowych. Mnożąc liczbę tę o seanse powtórkowe filmów budzących szczególne zainteresowanie publiczności, na festiwalu odbędzie się w tym roku ponad 500 projekcji.

Gala tradycyjnie odbywa się ostatniego dnia festiwalu, w sobotę. Tym razem poprowadzi ją Grażyna Torbicka, w tej roli niezastąpiona, do tego stopnia, że w kuluarach ma przydomek "Gala". To będzie jej pierwsze prowadzenie festiwalowej gali w Gdyni po trzech latach przerwy. W ubiegłym roku np. do tej roli wybrano Hannę Lis i Kamila Dąbrowę (niezbyt udany debiut obojga). Zdarzało się zresztą nieraz w historii festiwalu eksperymentować z prowadzącymi. Całkowicie poległ na tym polu znakomity aktor Krzysztof Globisz. Zżarła go, po prostu, trema. Innym razem prowadzenie powierzono znanym rodzicom i ich mało znanym dzieciom. Na scenie pojawili się: Grażyna Szapołowska z córką oraz Andrzej Grabowski i Wiktor Zborowski też z własnymi córkami. Po gali zawsze jest bankiet wyłącznie dla wybranych. Zazwyczaj w hotelu Gdynia. Raz bankiet, podobnie jak gala, odbył się w wielkim... namiocie przy plaży. Odnotowano wtedy najdłuższy w historii festiwalu czerwony dywan, który ciągnął się kilkadziesiąt metrów. Od kilku lat mistrzem ceremonii czerwonego dywanu jest Krzysztof Materna. To on prezentuje filmowców wchodzących do Teatru Muzycznego na galę. I jeszcze jedno. W latach 90. na każdym bankiecie padało żartobliwe pytanie: - Ile filmu dziś przejadamy i przepijamy i dlaczego aż tyle? Ale potem już to pytanie się znudziło.

Inne spojrzenie", nowa sekcja regulaminowa Festiwalu Filmowego w Gdyni. Projekcje bloku czterech filmów zakwalifikowanych do tej kategorii rozpoczynają dzisiaj festiwal w Gdyni. Sekcję utworzono na wzór kategorii "Certain regard", wprowadzonej niegdyś na festiwalu w Cannes z myślą o filmach, które cechuje poszukiwanie świeżych form ekspresji, nowatorska narracja, artystyczny eksperyment. "Inne spojrzenie" powołano w Gdyni także w intencji honorowania prac, które zwracają uwagę niekonwencjonalnym, niekiedy bulwersującym stylem narracji. Specyficzna autorska forma mogłaby tego rodzaju filmom stwarzać z różnych przyczyn problemy w rywalizacji w ramach głównej selekcji. Jeden z nich, "Małe stłuczki" Aleksandry Gowin i Ireneusza Grzyba, wyświetlany jest od dziesięciu dni w kraju w kinach studyjnych. Z opinią obrazu skandalizującego w Gdyni pojawi się musical satyryczny "Polskie gówno" Grzegorza Jankowskiego, według scenariusza Tymona Tymańskiego.

Oleszczyk Michał - krytyk oglądający na pęczki filmy z całego świata. Od dziewięciu miesięcy dyrektor artystyczny Festiwalu Filmowego w Gdyni. Zmienił na tym stanowisku, mało oczekiwanie, Michała Chacińskiego, ale zachował kilka pomysłów poprzednika, w tym przede wszystkim zasadę selekcji filmów do Konkursu Głównego. Bakcyla X Muzy połknął jako licealista w roku 1995, kiedy oglądał w telewizji cykl stu filmów na stulecie kina. Laureat Nagrody im. Krzysztofa Mętraka (2005). Stypendysta tygodnika "Polityka". Działacz organizacji Polish Filmmakers NYC, promującej polskie kino w Nowym Jorku.
Skłania się do poglądu, że kino popularne może być równie cenne, jak kino wysokiej próby artystycznej. Uzasadniając pomysł ulokowania Konkursu Młodego Kina w Teatrze Muzycznym - tuż obok Konkursu Głównego - zaakcentował, że tylko ściana powinna dzielić projekcje filmów twórców młodych od pokazów głównego nurtu.

P jak"Potop"
. To właśnie film Jerzego Hoffmana otworzy tegoroczny festiwal. Będzie to jednak "Potop Redivivus", czyli zrekonstruowana cyfrowo i zdigitalizowana wersja jednego z najpopularniejszych filmów w historii polskiego kina. Rekonstrukcyjne prace nadzorowali reżyser oraz operator Jerzy Wójcik. Uroczystemu pokazowi w Teatrze Muzycznym w Gdyni patronuje prezydent RP Bronisław Komorowski. A potem aż do soboty czekają nas "zwykłe" projekcje.

Teatr Muzyczny w Gdyni w czasie dorocznych festiwali chce przypominać pałac festiwalowy w Cannes. Słynie głównie z uroczystych gali z okazji rozdania nagród. Gwiazdy polskiego kina, artyści i goście zaproszeni na galę finałową dostępują zaszczytu stąpania po czerwonym dywanie. Po dokonanej w roku ubiegłym rekonstrukcji Duża Scena mieści 1070 widzów, zatem odbywająca się co roku walka z biurem festiwalowym o wejściówkę skończy się wygraną dla nieco liczniejszej grupy VIP-ów. Teatr dysponuje też Małą Sceną, wyposażoną w najbardziej nowoczesną aparaturę projekcyjną. W sali, która mieści 300 widzów, od dzisiaj prezentowane będą etiudy w Konkursie Młodego Kina.

Warszawa w 70. rocznicę Powstania Warszawskiego będzie miała na tegorocznym festiwalu swoją specjalną sekcję. Zobaczymy w niej wyprodukowany przez Muzeum Powstania Warszawskiego film "Powstanie Warszawskie", dokument "Minkowski i saga" Rafaela Lewandowskiego oraz dwie produkcje TVP: "Pocztówki z krainy absurdu" Jana Holoubka i "Nową Warszawę" Bartka Konopki.
Trudno oczywiście przy tej okazji nie wspomnieć o filmie "Miasto 44" Jana Komasy , który swoją premierę miał już na Stadionie Narodowym. Film został nie najlepiej oceniony przez krytyków, którym reżyser - nazywając ich przy tej okazji "tłustymi misiami" - wytłumaczył, że film nie był jeszcze w stu procentach ukończony. Należy rozumieć, że w Gdyni zostanie pokazana już ta stuprocentowa wersja. Czy "tłuste misie" zmienią zdanie?

Znane i nieznane filmy
od lat składały się na program konkursu o Złote Lwy. Czyli - niektóre miały już swoją kinową premierę, a inne na festiwalu pokazywane były po raz pierwszy, bo ekipa celowała właśnie w festiwal, kalkulując, nie bez racji, że tytuł może wtedy liczyć, jeśli nie na nagrodę, to przynajmniej na wyższą temperaturę odbioru. Ubiegłoroczny festiwal był, od tej strony patrząc, dość senny, bo spora część tytułów miała już za sobą kinowe premiery. Dyrektor Oleszczyk w pierwszym roku swoich rządów zadbał, byśmy się na festiwalu nie nudzili. Nie zakwalifikował np. znanego z kin filmu "Kamienie na szaniec" Roberta Glińskiego, za to do konkursu załapała się nadspodziewanie liczna grupa filmów, o których wiemy coś jedynie ze słyszenia, a nie z widzenia. W kinach byli tylko "Jack Strong" Pasikowskiego, "Pod Mocnym Aniołem" Smarzowskiego, "Obietnica" Kazejak i "Hardkor Disco" Skoniecznego.

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Festiwal Filmowy w Gdyni 2014. Krótki alfabet festiwalu - Dziennik Bałtycki

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki