- Pierwsze minuty meczu wyglądały dość obiecująco, bo wydawało się, że komntrolujemy przebieg spotkania - mówi Marcin Pietrowski, prawy obrońca Lechii. - Dobrze operowaliśmy piłką, ale głównie na naszej połowie albo w środkowej strefie boiska i nie przekładało się to na żadne sytuacje bramkowe. Nie zaliczymy tego meczu do udanych, bo zabrakło nam wielu rzeczy. GKS mądrze się ustawił, był dobrze zorganizowany z tyłu i w zasadzie to wystarczyło, żeby zneutralizować nasze atuty.
W 37 minucie to Pietrowski walczył o lepszą pozycję z Bartoszem Ślusarskim. Lepszy okazał się gracz GKS i głową strzelił gola.
- Walczyłem z Bartkiem bark w bark, kryłem go dosyć blisko. Potem doszły ręce do tej walki. W momencie dośrodkowania odepchnął mnie, a jego siła okazała się większa od mojej. Przepchnął mnie na tyle, że wygrał rywalizację o pozycję i zdobył bramkę. Musiałbym zobaczyć powtórkę czy wszystko odbyło się w ramach przepisów, ale wydaje mi się, że trochę za dużo siły użył, a to spowodowało mój upadek - uważa Marcin.
W końcowych sekundach spotkania szczęście uśmiechnęło się do Lechii, która zdołała doprowadzić do wyrównania.
- Jak dobrze, że trener miał nosa wpuszczając na boisko Piotrka Grzelczaka. A on jak już strzela to tylko piękne gole - uśmiecha się Pietrowski. - Mamy za sobą trudny okres, bo przez tydzień naprawdę bardzo ciężko pracowaliśmy. W środę graliśmy sparing z drugim zespołem i nasza gra już wyglądała obiecująco. Jednak w Bełchatowie gdzieś nam brakowało tej pewności siebie i lepszej decyzji w kluczowych momentach, aby wykreować sobie sytuacje do strzelenia gola. Już od najbliższego meczu z Pogonią Szczecin chcemy wejść na właściwe tory, bo nie gramy na miarę oczekiwań.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?