Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ratunku, rządzą nami baby! Współczesna seksmisja po polsku

Dorota Abramowicz
Ubiegłoroczne badania CBOS nie pozostawiają złudzeń - tylko 9 proc. rodaków chciałoby mieć za szefa kobietę. Dla Ewy Kopacz i innych szefów w spódnicy to nie lada wyzwanie.

Niektórzy wyrzucają im, że jako szefowe są drobiazgowe i niezorganizowane. A - co najgorsze (twierdzi tak co czwarty badany w 2012 r. przez grupę IQS) - mają niską odporność na stres.

- Ewa Kopacz nie jest najbardziej stabilna emocjonalnie - oznajmił Jarosław Gowin, sugerując, że nowa pani premier zachowywała się histerycznie.

- Jeśli mężczyzna krzyczy, to jest twardy i zdecydowany - komentuje z ironią Elżbieta Jachlewska, przewodnicząca Partii Kobiet na Pomorzu. - Kobieta, która krzyknie, jest niestabilną emocjonalnie histeryczką.

- To tylko świadczy o silnych stereotypach w postrzeganiu roli kobiet i mężczyzn - tłumaczy dr Wiesław Baryła, psycholog społeczny z sopockiego oddziału SWPS. - Ciągną się za nami historyczne zaszłości.

Ciekawe, że większość mężczyzn pracujących z kobietą szefem, wysoko ocenia kompetencję przełożonych. Z reguły słyszymy, że ich pani prezes, dyrektor, minister - to wyjątek na tle innych kobiet na kierowniczych stanowiskach.

- Nigdy osobiście nie odczułam stereotypowego postrzegania kobiet - mówi Magdalena Sekuła, prezes Ergo Areny. - Na stanowisku liczy się kompetencja, pracowitość, osobowość. Nie płeć.

Nie mamy się czym chwalić. Na jedną kobietę, zajmującą stanowisko w zarządzie spółki notowanej na polskiej giełdzie, przypada dziewięciu mężczyzn. W radach nadzorczych zasiada zaledwie 13 proc. kobiet. Mamy tylko cztery panie na stanowiskach wojewodów i jedną marszałek województwa (Elżbieta Polak w lubuskiem).

Hanna Zych-Cisoń, wicemarszałek województwa pomorskiego uważa, że kobiety są potrzebne w polityce. - Jesteśmy skłonne do negocjacji, uwzględniamy wiele niuansów, łagodzimy napięcia - wylicza. - Chyba częściej, niż panowie, stawiamy na pracę zespołową.

Zanim jednak kobieta otrzyma szansę sprawdzenia się na stanowisku, czeka ją poważna praca.

Szefem, żoną, matką

- Jeżeli kobieta chce do czegoś dojść, musi umieć i pracować dwa razy więcej niż mężczyzna - mówiła zmarła przed 10 laty prezydent Gdyni i późniejsza minister zdrowia Franciszka Cegielska.

Dorota Raben, pierwsza kobieta na stanowisku prezesa w historii Zarządu Morskiego Portu Gdańsk nie zgadza się z tą opinią. - Nieprawda - odpisuje krótko.

- Coś w tym jest - potwierdza Teresa Kamińska, minister w rządzie Jerzego Buzka, prezesa zarządu Pomorskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. - Już na młodą pracownicę patrzy się przez pryzmat "problemu z ciążą i dziećmi". To może być problem, ale tylko w małych, rodzinnych firmach. W takiej, jak moja, zatrudniającej ok. 60 osób, można to rozwiązać organizacyjnie. W tym roku siedem pań urodzi dzieci, w przyszłym co najmniej cztery zostaną matkami.

Przy PSSE działa żłobek, przedszkole i zerówka. Pracownica w ciąży ma gwarancję powrotu na stanowisko. To sprawia, że czuje się bezpieczna i, jeśli nie musi, nie ucieka na zwolnienia.

Wicemarszałek Hanna Zych-Cisoń dodaje, że stereotyp "podwójnego wysiłku" związany jest bardziej z jej grupą wiekową. Dziś młodsze, świetnie wykształcone, asertywne kobiety lepiej dają sobie radę.

- Czasy, gdy kobieta musiała być dwa razy lepsza od mężczyzny, by zająć jego stanowisko, dawno minęły - twierdzi Magdalena Sekuła, prezes Ergo Areny. - Coraz więcej pań zajmuje eksponowane stanowiska w biznesie i polityce. Choć pozostają jeszcze kwestie osobiste, gdzie mamy trudniej. Jeśli jest się zarazem szefem, matką i żoną, to pojawiają się wyrzuty sumienia, że nie poświęcamy się w wystarczającym stopniu rodzinie. Od kobiet po prostu więcej się wymaga.

Przy czym wymagania te stawiają zwykle... inne kobiety.
- Przeszłam takie "babskie piekiełko" - mówi nieoficjalnie pani dyrektor z Trójmiasta. - Szeregi zwarły moja matka i teściowa, wypominając, że to mąż siedział przy chorym synku, gdy ja "obijałam się" na szkoleniu. W tamtym czasie zaproponowano mi awans. O mały włos nie odmówiłam. Nieważne, że mąż sam się zaoferował i świetnie sobie poradził.

Prof. Hanna Brycz, psycholog społeczny z Uniwersytetu Gdańskiego, przytacza badania, z których wynika, że co trzecia kobieta wolałaby szefa mężczyznę. - W dodatku, im atrakcyjniejsza fizycznie jest szefowa, tym bardziej nie lubią jej podwładne.

Po co pani parytet?

Niewiele jest tematów, które wzbudzają równie gorącą dyskusję zarówno na sali sejmowej, jaki i u cioci na imieninach, jak parytet.
Od czterech lat obowiązuje w Polsce zasada, by na każdej zarejestrowanej liście wyborczej znajdowało się nie mniej niż 35 proc. kobiet. Ale i tak w wyborach do europarlamentu kilka partii zminimalizowało "problem kobiet", umieszczając panie na dalekich, niebiorących miejscach.

Teraz Unia Europejska wzięła się za biznes. Do 2021 r. w radach nadzorczych firm giełdowych zatrudniających ponad 250 osób będzie musiało zasiadać co najmniej 40 proc. kobiet. Decyzję podjęto ze względów... ekonomicznych. Niezależne badania potwierdzają, że zarządy lub rady nadzorcze, w których zasiada więcej, niż 30 proc. kobiet, osiągają lepsze wyniki finansowe.
Jednak nawet wśród kobiet szefów opinie na temat parytetu są podzielone.

Prezes Dorota Raben jest przeciwna parytetom w polityce i np. w obsadzaniu zarządów i rad nadzorczych.
- Nie wierzę w parytety - mówi prezes Ergo Areny Magdalena Sekuła. Podobnie uważa Barbara Zaborowska, prezes zarządu Olimpia Group, która zajmuje się dystrybucją luksusowych marek. - Kobietom nie trzeba pomagać, same się wybronią - tłumaczy. - Tu liczy się charakter, osobowość, charyzma, a nie płeć. Szef musi być liderem.

Teresa Kamińska przez wiele lat była przeciwniczką parytetów. Dziś nie zgadza się, gdy słyszy argument, że administracyjne rezerwowanie miejsc dla kobiet w polityce i biznesie uwłacza ich godności.

- Parytety są potrzebne na krótko, by zmienić mentalność, otworzyć społeczeństwo na obecność kobiet na stanowiskach - wyjaśnia. - Bardzo często podaję przykład z innej dziedziny. Otóż przez wiele lat trudno było namówić przedstawicieli nauki i biznesu do wspólnych projektów. W pewnym momencie Unia Europejska postawiła warunek - od pewnych kwot badania będą finansowane tylko wtedy, gdy pod projektem podpisze się wspólnie nauka i biznes. Na efekty nie trzeba było długo czekać!

Dla Elżbiety Jachlewskiej parytety oznaczają przyspieszenie procesu obejmowania stanowisk przez kobiety w polityce i biznesie. To mechanizm przejściowy, narzędzie mobilizujące mężczyzn tworzących listy wyborcze. A także same kobiety, które czasem boją się odpowiedzialności, nie są dość odważne.

A tak á propos parytetów - w czasie ostatniego Forum Ekonomicznego w Krynicy zorganizowano panel dyskusyjny pod hasłem "Kobiety w biznesie i polityce - siła napędowa czy zbędny parytet?". Uczestniczyło w nim siedem pań, m.in. z Belgii, Danii, Ukrainy. Polskę reprezentował... mężczyzna, poseł Ryszard Kalisz.

Płeć to nie problem, ale...

- Jesteśmy pośrodku - tak o stosunku Polaków do kobiecych rządów mówi psycholog społeczny, dr Wiesław Baryła. - Daleko nam do innych krajów Unii Europejskiej, takich jak Holandia, Belgia, Francja, państwa Skandynawskie. Z drugiej strony mamy Rosję, a jeszcze dalej państwa islamskie, gdzie nie do pomyślenia jest, by kobieta znalazła się na eksponowanym stanowisku.

Tak czy inaczej, zdaniem psychologa, w najbliższym czasie w walce politycznej pojawią się kolejne argumenty odnoszące się do płci pani premier i próbujące ją ze względu na bycie kobietą zdyskwalifikować. Bo choć wszyscy deklarują, że płeć szefa rządu nie ma znaczenia, to stereotypy są wyjątkowo odporne, a zmienić je można jedynie na poziomie nawyków dotyczących odnoszenia się do płci w rodzinie i bezpośrednim otoczeniu. I wcale nieważne będą kompetencje pani dyrektor, prezes, minister czy premier, ale społeczne przyzwolenie na pełnienie tej funkcji.

Do pewnych wyzwań nadal nie jesteśmy przygotowani. Aż 80 procent Polaków uważa, że prezydentem RP może być tylko mężczyzna.- Po 5-6 tysiącach lat patriarchatu trudno oczekiwać, że te 50-60 lat walki o równość płci cokolwiek trwale zmieni - podsumowuje dr Baryła.

Zmiany jednak widać. W tym samym badaniu, w którym tylko 9 proc. ankietowanych chciałoby mieć szefa kobietę, 52 proc. mężczyzn i 54 proc. kobiet odparło, że jest im wszystko jedno, jaką płeć będzie miał kierownik. 20 lat wcześniej uważał tak zaledwie co trzeci Polak, a dla prawie połowy jedynie mężczyzna nadawał się do zajmowania kierowniczych stanowisk.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki