Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rejsy po gospodarce: Dlaczego nie ma płacy maksymalnej

Piotr Dominiak
Archiwum
Określenie pułapu maksymalnej płacy łatwo jest wyśmiać. Niektórym przypomina to socjalizm. Coś znacznie bardziej ograniczającego swobodę gospodarczą niż płaca minimalna.

Ale w światowych, poważnych mediach toczy się dyskusja na ten temat. Po latach ciszy pomysł ograniczenia wysokości wynagrodzeń wrócił w kontekście kryzysu finansowego, gdy szefowie instytucji finansowych będących w poważnych tarapatach i ratowanych za publiczne pieniądze nie ograniczyli wcale swych pensji. Drugi impuls stanowiła publikacja książki Thomasa Piketty'ego "Kapitał w XXI wieku", światowego bestselleru, w której autor dowodził, że rozpiętości dochodów w świecie rosną. W wielu krajach dochody 1 proc. grupy najwyżej zarabiających wzrastają szybciej od dochodów przeciętnych. Rozpiętości stają się niebezpiecznie duże, trudne do zaakceptowania przez znaczną część społeczeństwa. Prezesi dużych korporacji zarabiają w wielu krajach (w tym w Polsce) 300-400 razy więcej niż wynosi płaca minimalna. Pytania o to, czy jest to sprawiedliwe i moralne, są w takiej sytuacji zrozumiałe. A czy jest to sensowne ekonomicznie? Głos w tej sprawie zabrało wielu wybitnych ekonomistów (Krugman, Wren-Lewis). Opinie podzielone.

Emerytowany szef Shella przyznał w wywiadzie, że gdyby płacono mu o 50 proc. więcej, to na pewno efekty jego pracy nie byłyby większe, i że gdyby obcięto mu pensje o połowę, to z pewnością nie pracowałby gorzej. Łatwo powiedzieć ex post.
Daniel Kahneman, psycholog laureat ekonomicznego Nobla, wykazał, iż wysokie zarobki finansistów nie wynikają z ich kompetencji, ale decyduje o nich ślepy los. Artykuł współautorstwa Piketty'ego zawiera argumenty na rzecz tezy, iż zbyt wysokie zarobki menedżerów prowadzą do tego, iż spoczywają oni na laurach, koncentrując się na ich utrzymaniu, a nie na poprawie wyników firmy.

To dlaczego w większości krajów mamy ustawową płacę minimalną, a nigdzie nie ma ustalonego pułapu płacy maksymalnej? Są wyjątki, ale dotyczą one z reguły tylko sektora publicznego. Projekt rządowy określenia takiego ograniczenia płac od góry upadł niedawno w Szwajcarii, w wyniku referendum.

Odpowiedź wydaje się prosta. Ograniczenie od góry jest łatwiej obejść niż ograniczenie od dołu. Szybko wynaleziono sposoby obejścia tzw. ustawy kominowej w Polsce. W multinarodowych korporacjach łatwo można omijać narodowe ograniczenia, przenosząc miejsca pracy za granicę. Przy braku koordynacji międzynarodowej w tym zakresie mielibyśmy drenaż mózgów, jaki miał miejsce w latach 60. i 70. XX wieku.

Alternatywą dla ustanowienia sufitu dla płac jest wysoka progresja podatkowa. Zdarzały się już 90-proc. stawki (USA w czasie II wojny). Zdarzały się też nonsensy - Astrid Lindgren (ta od Pippi) zapłaciła kiedyś w Szwecji 102-proc. podatek. Jednak wyższe podatki dla ekstremalnie wysokich dochodów mogłyby być skuteczniejszym sposobem niż płaca maksymalna. Tyle że znowu bez ich koordynacji w skali międzynarodowej efekty nie byłyby duże.

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Rejsy po gospodarce: Dlaczego nie ma płacy maksymalnej - Dziennik Bałtycki

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki