Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niezwykłe losy Andrzeja Panufnika. Dlaczego kompozytor wyjechał z kraju?

Grażyna Antoniewicz
W 1963 roku Andrzej PAnufnik wziął ślub z Camillą Jessel.
W 1963 roku Andrzej PAnufnik wziął ślub z Camillą Jessel. archiwum rodzinne Panufników
"Powrót Panufnika" - pod takim hasłem Muzeum Emigracji w Gdyni uczci stulecie urodzin wielkiego kompozytora , autora m.in. słynnej pieśni z 1944 roku - "Warszawskie dzieci".

Jeden z najwybitniejszych polskich kompozytorów XX wieku Andrzej Panufnik. Był pupilem socjalistycznej władzy, a jednak rankiem 14 lipca 1954 roku wylądował na lotnisku Heathrow w Londynie i poprosił o azyl. W Polsce jego ucieczka stała się ogromną sensacją, ba, opowiadano o niej dowcipy! Jeden z najpopularniejszych brzmiał: "Jaki jest tytuł najnowszego utworu Panufnika? Fuga na organach bezpieczeństwa". Twórczość artysty natychmiast została ocenzurowana, nie wolno było grać jego kompozycji, ani pisać o nim.

Piękne cyganiątko

Przyszedł na świat w Warszawie. "Bóg dał drugiego syna - śniadawego z ciemnymi włosami - piękne cyganiątko" - pisał 24 września 1914 roku w swoim dzienniku Tomasz Panufnik, ojciec przyszłego kompozytora. Matka Matylda Panufnik, z domu Thonnes, była skrzypaczką, ojciec - inżynierem, specjalistą od hydrotechniki, ale jego największą pasją było lutnictwo, tak więc piękne cyganiątko muzykę miało we krwi.

W wieku 11 lat został zapisany do Konserwatorium Warszawskiego - uczęszczał tam na lekcje fortepianu i teorii muzyki. Po roku z powodu tremy oblał egzamin i został skreślony z listy uczniów (uznano, że "nie ma talentu muzycznego") - stało się tak ku cichej radości ojca, który uważał, że "to nie jest zawód dla dżentelmena".

Uparty syn wrócił jednak do szkoły kilka lat później, gdy miał 16 lat. Początkowo uczył się w klasie perkusji, potem teorii i kompozycji. Pierwszym skomponowanym przez niego utworem była piosenka do rewii, którą przygotowywał Marian Hemar. "Ach, pardon" zaśpiewał Adolf Dymsza, a zbyt młody autor muzyki... nie został wpuszczony na premierę.

- Podczas okupacji Panufnik grywał z Witoldem Lutosławskim w duecie fortepianowym w warszawskich kawiarniach, między innymi w "Arii" oraz kawiarni "Sztuka i Moda" - opowiada Justyna Wicenty z Muzeum Emigracji, które przygotowuje w Gdyni uroczyste obchody 100-lecia urodzin kompozytora. - Witold Lutosławski wspominał, że pewnego razu dzięki przytomności umysłu Panufnika i jego doskonałej znajomości języka niemieckiego wydostali się z łapanki. Pomimo wojny nie zaprzestał komponowania - powstały wtedy pieśni podziemia, m.in. "Warszawskie dzieci".

W Powstaniu Warszawskim zginął Mirek, ukochany brat, poza tym w wyniku wojennej zawieruchy Panufnik utracił wszystkie swoje kompozycje, bo kiedy wrócił do warszawskiego mieszkania, ktoś jego partyturami palił w piecu. Po wojnie z dużym entuzjazmem włączył się w organizowanie życia muzycznego w Krakowie, potem w Warszawie.

- Było to szalenie trudne przedsięwzięcie, chociażby dlatego, że chcąc zebrać zespół muzyków, musiał starać się o zakwaterowanie dla nich, a niełatwo było znaleźć mieszkanie w zrujnowanej Warszawie - opowiada Justyna Wicenty. - Jak odbudować filharmonię, kiedy muzycy nie mają gdzie mieszkać?

Jednocześnie Panufnik kontynuował swoje dzieło kompozytorskie, jego utwory zaczęły być coraz popularniejsze i doceniane.
- Zdobywał pozycję kompozytora numer jeden w Polsce Ludowej, między innymi została doceniona jego "Sinfonia rustica", która w fenomenalny sposób łączyła muzykę ludową czy wątki folklorystyczne z nowoczesną, jak na owe czasy, muzyką poważną. Jednak wraz ze sławą szły naciski, żeby swoimi wypowiedziami uwiarygodnił władzę. Po wprowadzeniu socrealizmu do sztuki, w tym również do muzyki, od artystów zaczęto się domagać, aby ich muzyka była przystosowana dla uszu masowego słuchacza, żeby była narodowa w formie i socjalistyczna w treści. Cóż, Andrzej Panufnik również uległ naciskom władzy i stworzył "Symfonię pokoju" oraz kilka pieśni masowych, ale mimo że był na świeczniku i czasami pozwalano mu podróżować po zachodniej Europie, żeby chwalić się tym, jak bardzo Polska Ludowa jest otwarta i jaką swobodę twórczą mają polscy kompozytorzy, sytuacja coraz bardziej zaczęła artyście ciążyć.

Nigdy nie zapisał się do partii, nie ukrywał niechęci do komunizmu - ale dla władzy wciąż był maskotką. Z czasem taki stan rzeczy stał się dla kompozytora nie do zniesienia, zwłaszcza kiedy zaczęto żądać, aby pisał listy do zachodnich artystów wychwalające wspaniały ustrój Polski Ludowej, aby wygłaszał referaty na międzynarodowych konferencjach. Zaczął więc szukać możliwości ucieczki - pomogła mu jego pierwsza żona Elizabeth O'Mahoney-Rudnicka zwana Scarlett.

Hipnotyzujące oczy Scarlett

Poznali się w rządowym domu wypoczynkowym w Oborach, do którego urocza Irlandka przyjechała ze swoim świeżo upieczonym mężem, pisarzem Adolfem Rudnickim. "Nie byłem w stanie oderwać od niej oczu, ani myśleć o czymkolwiek innym. Nie mogłem też nie zauważyć, że i ona zwraca swoje hipnotyzujące oczy w moim kierunku, jak gdyby pomimo obecności swego nowego męża, odwzajemniała moje uczucia. Jakoś udawało nam się spotykać każdego dnia, a wkrótce i każdej nocy" - wspominał po latach kompozytor.

Niedługo po tym Panufnik oświadczył się swojej niespodziewanej miłości, ślub zawarli w lipcu 1951 roku; rok później urodziła się córka, która nosiła irlandzkie imię Oonagh... Niestety, małżonków spotkała tragedia - dziewczynka utopiła się podczas ataku epilepsji, gdy kąpała ją Scarlett.

Jednocześnie naciski władz stawały się coraz mocniejsze i zapadła decyzja o ucieczce.

- Scarlett wyjechała do Londynu pod pretekstem spraw rodzinnych i zaczęła organizować dla Panufnika jakieś zaproszenie na nagranie za granicą, żeby wyglądało to na artystyczną podróż - opowiada Justyna Wicenty. - Udało się zdobyć takie zaproszenie do Zurychu w Szwajcarii. Panufnik kilka miesięcy niecierpliwie czekał na sygnał od żony - wreszcie przyszło zaproszenie. Wówczas władze wezwały go do siebie i powiedziały: "Musi pan jechać". Panufnik, żeby nie wzbudzać podejrzeń odmówił, powiedział że teraz nie ma czasu, ale władze naciskały. Zgodził się więc, spakował w jedną walizkę i poleciał do Zurychu. Aby nie wzbudzać podejrzeń, zjawił się w studiu nagrań. Jadąc na lotnisko, "spostrzegłem tuż za nami czarny samochód prowadzony przez ponurego typa, z trzema równie nieciekawymi pasażerami. Już miałem krzyknąć do flegmatycznego kierowcy, że ścigają nas agenci komunistyczni (...). Zaproponowałem kierowcy taksówki podwójną zapłatę (...). Ścinał teraz narożniki jak wyczynowiec, grzał ciasnymi bocznymi uliczkami, wymijał przechodniów i zaparkowane samochody niczym wprawny narciarz szwajcarski jadący slalomem" - pisał w swojej autobiografii.
Ze Szwajcarii poleciał do Londynu. Małżeństwo ze Scarlett nie przetrwało próby czasu.

- Scarlett uwielbiała błyszczeć na salonach - opowiada Justyna Wicenty. - Odpowiadała jej rola żony pierwszego kompozytora Polski Ludowej i pozycja, którą dawało jej to małżeństwo, on z kolei szukał ciszy, spokoju. Nienawidził przemówień, źle się czuł w oficjalnych sytuacjach. W Wielkiej Brytanii małżonkowie rozwiedli się. Drugą żonę, Camillę Jessel, poznał na początku lat 60.

Pracownia w ogrodzie

"Kiedy ujrzałem ją w progu mego mieszkania, urzekła mnie jej uroda, wyjątkowy wdzięk i spokój wewnętrzny połączony z bijącą od niej siłą ducha, zaskakującą u dziewczyny w jej wieku."

Oboje od razu poczuli do siebie sympatię, a w 1963 roku Camilla została jego drugą żoną i w podlondyńskim Twickenham stworzyła mu dom, o jakim dotychczas tylko marzył. Małżonkowie zamieszkali w pięknej willi, w ogrodzie miał swoją pracownię, gdzie w spokoju komponował. Każdego dnia szedł tam rano, wracał na lunch, a potem wychodził na spacer wzdłuż Tamizy. Tak naprawdę można powiedzieć, że wiódł w Twickenham nudne życie, ale był szczęśliwy, mając ciszę i spokój do tworzenia kolejnych kompozycji. Z Camillą mieli dwoje dzieci: Roxannę i Jeremy'ego, córka została kompozytorką, a syn didżejem i animatorem.

Rok 1963 okazał się przełomowy także ze względu na napisaną z myślą o zbliżającym się millennium państwa polskiego "Sinfonii sacra", która zdobyła I nagrodę na Międzynarodowym Konkursie Kompozytorskim w Monako.

Skrzypce ojca

Życiorys Andrzeja Panufnika pełen jest dramatycznych, zaskakujących wydarzeń - to gotowy scenariusz na film. Na pewno znalazłaby się w nim opowieść o skrzypcach ojca.

- Tomasz Panufnik miał wspaniałą kolekcję, która liczyła ponad setkę instrumentów, przeważały jego własne, m.in. antica i polonia, cenione przez skrzypków, ale posiadał także rzadkie i zabytkowe egzemplarze włoskich instrumentów, miał kilka modeli stradivariusa. Podczas wojny kolekcja została zarekwirowana przez niemieckich oficerów - ojciec Andrzeja był zrozpaczony. Syn, narażając życie, poszedł do siedziby gestapo i zgłosił kradzież instrumentów. "Przez dwa tygodnie nic się nie zdarzyło. Nagle przyjechał do nas na motocyklu jakiś funkcjonariusz policji. Tym razem nie kopał w nasze drzwi, tylko zadzwonił. Podał mi list, od jakiegoś gubernatora Fischera, dający zezwolenie na zwrot instrumentów" - pisał w swojej autobiografii Andrzej Panufnik. Kolekcja wróciła, bo Ludwig Fischer, gubernator dystryktu warszawskiego Generalnego Gubernatorstwa, był wielbicielem muzyki klasycznej. Panufnik udał się do niego jeszcze raz po upadku Powstania Warszawskiego, kiedy instrumenty zostały uwięzione w piwnicy znajdującej się pod zawaloną kamienicą. Fiszer pomógł mu ponownie uratować kolekcję.

- Ojciec zapisał kolekcję swojemu synowi, ale ten uciekając w wielkiej tajemnicy z kraju, zostawił ją w ojczyźnie. Władze zarekwirowały drogocenne instrumenty i do dzisiaj nie wiadomo, co się z nimi stało, kilka egzemplarzy odnalazło się, m.in. w muzeum w Poznaniu - opowiada Justyna Wicenty.

Tytuł od królowej

Komponował na zamówienie, m.in. Yehudi Menuhina i znakomitych orkiestr: Londyńskiej, Bostońskiej i Chicagowskiej. W styczniu 1991 roku został uhonorowany przez Elżbietę II tytułem szlacheckim za zasługi dla Wielkiej Brytanii. Podczas oficjalnej uroczystości w Pałacu Buckingham Panufnik złamał zasady panujące na angielskim dworze - pocałował królową w rękę. Tłum zamarł z przerażenia, ale królowa przyjęła ten gest z uśmiechem.

Ucieczka z krainy szczęśliwości

Andrzej Panufnik, jego niezwykłe losy i wspaniała twórczość przez lata były nieobecne w polskim życiu muzycznym, więc czas na powrót.

A jak skwitowała wyjazd kompozytora z kraju Maria Dąbrowska?

"Ucieczki, a zwłaszcza takiej sławy jak Panufnik, to nie najmniejszy kawał dla uroczyście świętowanego 10-lecia Polski Ludowej - pisała w swoich dziennikach. - Czy ludzie uciekają z krajów szczęśliwych i wolnych?"

[email protected]

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki