Runmageddon Classic 2014 w Sopocie [ZDJĘCIA, WYNIKI]
Uczestnicy Runmageddonu będą musieli czołgać się w piachu na plaży, ścigać się w morskiej wodzie zanurzeni w niej po pas czy przewracać wielkie opony od traktorów. Runmageddon rozegrany zostanie przede wszystkim na terenie hipodromu, ale przeszkody morderczego biegu przygotowane będą także w okolicach Ergo Areny oraz na plaży na granicy Gdańska i Sopotu. Tor przeszkód będzie liczył w sumie 12 kilometrów, a ustawionych zostanie na nim około 70 barier. Nie zabraknie tu pionowych ścian, okopów, zasiek czy bagna. Stanie też jedna przeszkoda lodowa, na którą, jak zapowiadają organizatorzy, zużyte zostaną cztery tony lodu. Nie dość na tym - w czasie Runmageddonu na uczestników będzie czekała też żywa przeszkoda. "Zaporę nie do przebycia" obiecali stworzyć zawodnicy Ogniwa Sopot. Spotkanie na trasie biegu z dziewięciokrotnymi mistrzami Polski w Rugby - jak mówią organizatorzy - nie będzie należało do najprzyjemniejszych.
- Trzeba będzie i skakać, i wspinać się, dźwigać i biegać. Runmageddon jest dla ludzi, którzy chcą sprawdzić swoją wytrzymałość - zaznacza Marcin Dulnik, rzecznik imprezy.
Co ciekawe, do tego ekstremalnego biegu zgłosiło się bardzo dużo kobiet, choć dominują mężczyźni. Na pytanie o nagrodę za wygraną w Runmageddonie, jego rzecznik odpowiada, że nagrody, oczywiście, są. Ale największą z nich jest... ukończenie biegu. Organizatorem wydarzenia jest Stowarzyszenie OTK Rzeźnik, które zasłynęło już organizacją Biegu Rzeźnika - górskiego ultramaratonu na dystansie 80 km.
Uczestnicy sobotniego biegu będą mieli maksymalnie 2 godziny na pokonanie całej trasy, wraz z przeszkodami. Pierwsza grupa zawodników wystartuje o godz. 9, a ostatnia - o 12.
Jednak, zdaniem wielu pasjonatów ekstremalnych imprez, sopocki bieg wcale nie jest najtrudniejszy. Tym mianem szczyci się Bieg Komandosa Morskiego. Jego piąta edycja odbyła się w sobotę w Gdyni. Zawody podzielone zostały na kilka kategorii - uczestnicy najbardziej wymagającej wystartowali o godzinie... 4.45. Głównym punktem imprezy były biegi o nazwie Hard I i Hard II, skierowane do największych twardzieli. Zawodnicy startowali w pełnym umundurowaniu komandosów oraz z pięciokilogramowymi balastami w plecakach i ćwiczebnym karabinkiem AK-47.
I choć trasa wiodła m.in. przez plażę i klif, to zdecydowanie nie czekał ich romantyczny spacer. Tor przed metą, nie bez kozery, został nazwany "Katorga". - V Bieg Komandosa Morskiego to trasa 21 kilometrów morderczej przeprawy - mówił Maciej Szulwach z Kolibki Adventure Park, organizator imprezy.
Chętnych na V Bieg Komandosa Morskiego nie brakowało. Pół tysiąca miejsc błyskawicznie zostało zapełnionych. Najprawdopodobniej z powodu ekstremalnej trasy i dodatkowego obciążenia nikogo nie zdziwiło, że na podium stanęli wojskowi.
Chociaż bieg Hard I najszybciej pokonał Sławek Maczański (ratownik WOPR) z czasem 2 godziny, 57 minut i 40 sekund, ostatecznie został ukarany dodatkowymi 20 min. W ten sposób pierwsze miejsce zajął kpr. Łukasz Kreft (Komenda Portu Wojennego w Gdyni ) - 3:00.14.
Natomiast w Hard II wygrał ppor. mar. Mirosław Pobikrowski (12 Dywizjon Trałowców ze Świnoujścia) z czasem niewiele ponad trzy godziny i siedem minut. W kategorii Team rywalizacja toczyła się na tej samej trasie co w Hard. Tutaj jednak - poza niezwykłą siłą fizyczną i wytrzymałością - trzeba było wykazać się wybitną umiejętnością pracy w grupie. Zespoły, poza 5-kilogramowym obciążeniem, zostały wyposażone także w atrapę moździerza o wadze 20 kilogramów, których dźwiganie było zdecydowanie najtrudniejszym elementem zawodów. Tę kategorię najbardziej cenią sobie szkoleniowcy JW. Formoza, prowadzący nabór do tej elitarnej jednostki. Najlepszy zespół miał czas 4:06.07.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?