Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Wojny Putina" Marcela H. Van Herpena. Nacjonalizm w Rosji jest jak faszyzm [RECENZJA]

Tomasz Słomczyński
Marcel H. Van Herpen, Wojny Putina. Czeczenia, Gruzja, Ukraina 2014Wydawnictwo Prószyński i S-ka, Warszawa 2014
Marcel H. Van Herpen, Wojny Putina. Czeczenia, Gruzja, Ukraina 2014Wydawnictwo Prószyński i S-ka, Warszawa 2014 ma. prasowy
W ciągu ostatnich kilkunastu lat Władimir Putin rozbudzał nastroje nacjonalistyczne wśród Rosjan.

Rosja wciąż ma ambicje imperialne. Oprócz Ukrainy zagrożone są nimi również państwa bałtyckie i Polska. To teza książki : "Wojny Putina" autorstwa Marcela H. Van Herpena. Napisana w 2013 roku przepowiada rozwój wydarzeń na Ukrainie. Jej autor, jak dotychczas jako jeden z nielicznych, bez pudła przewiduje posunięcia i działania przywódcy Rosji.

Putin jak Mussolini
O ile teza Van Herpena, wyrażona powyżej, mogła być nowatorska w momencie, kiedy na Majdanie stały barykady, to dziś weszła do publicznego obiegu, przynajmniej w Europie Środkowo-Wschodniej. To nie oznacza jednak, że książka się zdezaktualizowała. Herpen oprócz prognoz stawia również diagnozę, która pozwala na dalsze przewidywania.
Napisałem w pierwszym zdaniu o ambicjach imperialnych. Pora zadać pytanie: czyje to są ambicje? Samego Putina i osób z jego otoczenia? Można by tak twierdzić, gdyby Rosją wstrząsały obecnie niepokoje, gdyby na ulicach trwały antywojenne demonstracje. Tak jednak nie jest. Mówi się (osobna kwestia, czy są to wiarygodne dane), że Putin ma obecnie ponad osiemdziesięcioprocentowe poparcie dla swojej polityki wobec Ukrainy.

Bodajże najciekawszym wątkiem książki Van Herpena jest analiza socjotechnicznych działań Kremla z okresu ostatnich kilkunastu lat. Autor dochodzi do wniosku, że historia się powtarza: mamy za wschodnią granicą sytuację (ultranacjonalizm+ imperializm) analogiczną do tej, która miała miejsce w latach trzydziestych we Włoszech Mussoliniego i (w mniejszym stopniu, ale tu również analogie są wyraźne) w hitlerowskich Niemczech. A Europa przez te wszystkie lata zdawała się (i zdaje się do dzisiaj) nie widzieć narodzin kolejnego w historii Europy wielkiego nacjonalizmu połączonego z ambicjami imperialnymi. Wydawałoby się to wręcz niemożliwe... Jak mogliśmy - po doświadczeniach hitleryzmu i stalinizmu, przeoczyć pojawienie się czegoś, co może zwiastować Europie i światu kolejny koszmar wojny?

Okazuje się, że mogliśmy, i może się to okazać katastrofalnym w skutkach błędem. Van Herpen wskazuje, krok po kroku, jak do tego doszło.
Z lekcji, jakiej udzieliła nam historia XX wieku, wiemy, że każdy system totalitarny posiadał co najmniej trzy główne cechy: ideologię silnego państwa budowanego kosztem wolności jednostki, przywódcę, który posiadał pełnię władzy, oraz wszechobecny terror. Po lekturze książki Van Herpena możemy dojść do wniosku, że wszystkie trzy elementy odnajdujemy we współczesnej Rosji, jednak zostały one sprytnie ukryte za fasadą demokracji.

Po pierwsze ideologia: olbrzymia Rosja
29 grudnia 1999 roku premier Władimir Putin przedstawia swoją deklarację programową. To schyłkowy okres rządów Jelcyna. Premierzy zmieniają się co chwilę i deklaracja kolejnego z nich nie wywołuje większej ekscytacji. Tylko że Putin wie już, iż za dwa dni zostanie namaszczony przez Borysa Jelcyna na nowego prezydenta Federacji Rosyjskiej. Orędzie premiera jest tym samym deklaracją ideologii państwowej przyszłego prezydenta Rosji. A dzieje się to w momencie upokorzenia wielkiego narodu - przegrana zimna wojna, rozpad ZSRR, przegrana w Czeczenii i wiecznie pijany Jelcyn, który stał się pośmiewiskiem nie tylko w Rosji.

Władimir Putin określa trzy cele, przed jakimi staje jego kraj. Są to: "patriotyzm", "stan olbrzymiej potęgi" i "silne państwo". Ich realizacja ma doprowadzić do konsensusu, "porozumienia społecznego", które staje się centralnym zagadnieniem nowej ideologii państwowej. Putin zastrzega jednak, że "porozumienie społeczne" nie będzie wprowadzane metodami siłowymi.
Stwierdza przy tym jednak, że Rosja jest krajem, w którym "rząd, podległe mu instytucje i cała struktura władzy od zawsze odgrywały niezwykle ważną rolę w życiu kraju i jego obywateli. Silny rząd to dla Rosjan nie anomalia, lecz przeciwnie - źródło i gwarant porządku, inicjator i główna siła napędowa zmian".
Oddajmy głos Van Herpenowi: "Putin przywodzi na myśl poglądy Mussoliniego w jeszcze jednym aspekcie. (…) Powiedział: »dziś upatrujemy klucza do odrodzenia i wskrzeszenia Rosji«. Mamy więc tu wyraźny [powtarzający się w kolejnych jego wystąpieniach - red.] składnik ideologii - teorię odrodzenia narodowego. To również podstawowy (obok silnego państwa i narodowego "porozumienia") składnik ideologii faszystowskich".

Po drugie władza: pluralizm jednomyślny
2 grudnia 2007 roku odbyły się w Rosji wybory do Dumy. Rosjanie wybrali cztery partie: Jedną Rosję (ponad 60 proc. poparcia), Sprawiedliwą Rosję, Komunistów Ziuganowa i nacjonalistów Żyrinowskiego. Z zewnątrz może wyglądać to tak, że w Rosji funkcjonuje partia prezydencka (Jedna Rosja) i trzy partie opozycyjne. Tymczasem o Sprawiedliwej Rosji w 2008 roku pisał Stuart Goldman, publicysta "Los Angeles Times": "Bloki Jednej Rosji i Sprawiedliwej Rosji to niemal wyłącznie slogan: »Dla Putina«". W istocie partia ta powstała na zlecenie Kremla. Na jej czele stanął Władisław Surkow, zastępca szefa kancelarii prezydenta Putina.

O dwóch pozostałych partiach "opozycyjnych" pisze Van Herpen: "kryptofaszystowska [partia - red.] kierowana przez Żyrinowskiego oraz Partia Komunistyczna już od dawna nie podejmowały żadnych działań opozycyjnych na scenie politycznej. Za to w pełni popierały działania rządu. Powstały w ten sposób układ stanowił doskonałe przybliżenie systemu jednopartyjnego".

Kolejne fakty: 6 maja 2011 roku Putin zaprezentował nowy projekt polityczny: utworzenie Ogólnorosyjskiego Frontu Narodowego. Opozycyjna "Nowaja Gazieta" napisała: "Ludowy front Putina to odpowiednik korporacji Mussoliniego: pod jednym dachem ma funkcjonować wszystko (…). Wdrożenie koncepcji frontu ludowego jest ucieleśnieniem słów Duce z 1925 roku: »wszystko dla państwa, nic przeciw państwu, nic poza państwem«". W ciągu następnych dwóch lat do frontu przystąpiły lojalne wobec Kremla najróżniejsze stowarzyszenia, od organizacji kombatanckich, przez młodzieżowe, kobiece po związkowe i biznesowe - łącznie ponad 1900 organizacji. W tym czasie rzeczywista opozycja w praktyce nie mogła się w Rosji rozwijać, sądy odmawiały partiom możliwości rejestracji, a opozycyjni liderzy - jak Michaił Chodorkowski, siedzieli w więzieniu lub byli atakowani na ulicy przez "nieznanych sprawców".

Van Herpen pisze dalej, że Putin, chcąc zrealizować imperialny cel, "wiedział, że będzie musiał utrzymać wszystkie widoczne z zewnątrz cechy ustroju demokratycznego - między innymi wybory i niezależną prasę - lecz jednocześnie był gotów, by uniknąć ryzyka przejścia władzy w inne ręce".

Po trzecie terror: skini i Kozacy
Lipiec 2004 roku. Rejestruje się organizacja Idący Razem. Na czele nowego ruchu staje Wasilij Jakiemienko, zatrudniony w kancelarii prezydenta. Wkrótce organizacja ma już dziesiątki tysięcy członków w całej Rosji. "Nowaja Gazieta" pisze: "istniały liczne powiązania między popierającym prezydenta ruchem młodzieżowym a skinheadami. Przede wszystkim przywódcy skinów zajmowali wysokie stanowiska w organizacji i wprowadzali swoich »podkomendnych« w szeregi ruchu na różnych jego poziomach. Poza tym (…) dawało się dostrzec pewne elementy właściwe dla subkultury skinheadów, na przykład wysokie, sznurowane buty czy unoszenie wyprostowanego ramienia w geście powitania".
Członkowie Idących Razem palili książki Władimira Sorokina. Jakiemienko w wywiadzie dla "Echa Moskwy" stwierdził, że to "pierwszy znak odradzania się społeczeństwa".

W 2005 roku powstaje nowy ruch, zdaniem Van Herpena jeszcze bardziej militarystyczny. Inicjatorem jego utworzenia również jest Jakiemienko. Już nawet nie kryje zamiaru rekrutowania skinheadów i kibiców Spartaka Moskwa. W 2009 roku liczba członków Naszych przekracza 100 tys.

Władisław Surkow, jeden z głównych ideologów Kremla, przemawia w 2009 r. do Naszych: "Jesteście głównym oddziałem bojowym naszego ustroju politycznego". I dalej: "Wasza dominacja na ulicach jest niezbędną nam przewagą". Jednak - jak twierdzi Van Herpen - działania Naszych okazały się dla Kremla zbyt łagodne. Powstała więc kolejna organizacja - Stal. A potem jeszcze inna - DMD. I jeszcze Kozacy. Konserwatywni w poglądach, wierzący i oddani Putinowi. Z szablami i nahajkami wyszli na ulicę - formalnie jako służba porządkowa. Zaczęli - z aprobatą aparatu władzy - angażować się w zwalczanie nieprawomyślnych wydarzeń kulturalnych. Nie wpuszczali ludzi do galerii sztuki, blokowali wejścia do teatru, zaatakowali feministki.

Dlaczego Kreml angażuje i faworyzuje Kozaków (i inne paramilitarne organizacje)? Van Herpen nie ma wątpliwości: "Chodzi o zbudowanie formacji zdolnej dać w przyszłości odpór masowym protestom". Ale - jak zwykle - Putin robi to w białych rękawiczkach. Jego bojówki nie noszą brunatnych ani czarnych koszul. Zawsze można powiedzieć "zachodnim partnerom", że to "chuligani" kogoś pobili, że wszczęto dochodzenie, a że sprawców nie wykryto. Cóż, tak bywa, w każdym, nawet najbardziej demokratycznym państwie.

Już bez maski
Marlene Laruelle, zachodnia analityczka, profesor uniwersytetu w Waszyngtonie, autorka licznych publikacji o Rosji, pisała w 2009 roku: "wzbiera nowa fala rosyjskiego nacjonalizmu (…). Obserwatorzy z Zachodu i politolodzy zwykli rezerwować etykietę »nacjonalizmu« dla niewielkich grup ekstremistycznych (…). Takie podejście sprawia, że nie zauważają pewnej ciągłości ideologicznej właściwej dla całego spektrum rosyjskiej sceny politycznej".
Najpoważniejsze pytania dotyczą obecnych i przyszłych wydarzeń. Czy kiedy rosyjskie czołgi jeżdżą po ukraińskiej ziemi, maska demokraty zostanie w końcu jeśli nie zdjęta, to strącona z twarzy Putina? Jak na jego ostatnie kroki odpowie Europa? Czy dostrzeże demona z przeszłości, który przez lata pasł się jej naiwnością?

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: "Wojny Putina" Marcela H. Van Herpena. Nacjonalizm w Rosji jest jak faszyzm [RECENZJA] - Dziennik Bałtycki

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki