Teoretycznie już dziś polski pacjent, czekający na operację zaćmy lub na wszczepienie endoprotezy stawu biodrowego, powinien szukać szybciej pomocy za granicą. Gwarantuje to dyrektywa Parlamentu Europejskiego z marca 2011 roku w sprawie transgranicznej opieki zdrowotnej. Polska została zobowiązana, by od października ub.r. prawo to obowiązywało w naszym kraju. Jednak dopiero w ostatni piątek Sejm uchwalił krajową wersję dyrektywy transgranicznej. Obyło się bez fanfar i gratulacji, i to nie tylko z powodu wieści o wyborze Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej.
Czytaj także: Kolejki do lekarzy na Pomorzu. Lekarze podstawowej opieki zdrowotnej będą mieli więcej pracy?
Bo też tak naprawdę nie ma się z czego cieszyć. Optymiści, którzy traktowali dyrektywę jako "cudowny patent" na likwidację kolejek, mogą się poważnie rozczarować po dokładnej lekturze ustawy. Ustawy, która pokazuje, jak można umiejętnie lawirować między unijnymi wymaganiami a chęcią uratowania budżetu Narodowego Funduszu Zdrowia.
- Zrobiono wszystko, by obywatela polskiego pozbawić praw, jakie daje mu Unia Europejska - mówi dr Krzysztof Łanda, prezes Fundacji Watch Health Care. - Ustawa wprowadza liczne obostrzenia biurokratyczne i finansowe.
Trzeba mieć dużo - nomen omen - zdrowia i jeszcze więcej pieniędzy (nawet wiceminister Sławomir Neumann powiedział, że "ustawa faworyzuje ludzi zamożnych"), by podjąć ryzyko zagranicznego leczenia.
Po pierwsze - leczymy się "za swoje", a zwrot kosztów może, choć nie musi, nastąpić, gdy spełnimy wiele warunków. Trzeba szczególnie uważnie gromadzić wszelkie niezbędne dokumenty, m.in. oryginalne skierowanie na leczenie i w niektórych przypadkach zdobyć zgodę dyrektora oddziału NFZ na wyjazd do kliniki w innym kraju. Z zagranicznego szpitala należy wydobyć, oprócz rachunku, także opis zabiegu z wyszczególnionymi procedurami (opatrzonymi specjalnymi kodami). Do oddziału funduszu dostarczamy dodatkowo tłumaczenie wszystkich dokumentów. Na szczęście ustawa nie nakazuje pacjentom korzystania z pomocy tłumacza przysięgłego.
A kiedy już to wszystko złożymy u urzędników NFZ, pozostaje nam tylko... czekać w kolejce po pieniądze. Posłowie uchwalili, że w tegorocznym budżecie na ustawę transgraniczną zostanie przeznaczone ok. 360 milionów złotych, a w przyszłym roku około miliarda złotych. Jeśli "odłożona" kwota zostanie wyczerpana, wniosek pacjenta przechodzi na następny rok...
Teraz ów oszczędnościowy wariant praw pacjenta trafi do Senatu. Tam też może być ciekawie, bo posłowie nie zajęli się sytuacją osób, które po październiku 2013 r. skorzystały z możliwości zagranicznego leczenia, gwarantowanego im przez prawo unijne. Utrzymują one (a w jednym już przypadku potwierdził to sąd), że należy się im zwrot kosztów.
Na razie trzy osoby zażądały od Pomorskiego Oddziału NFZ pieniędzy, wydanych na leczenie w Niemczech i Finlandii. W całej Polsce do NFZ trafiło prawie 90 takich wniosków na ok. 2 miliony złotych. Prawnicy twierdzą, że większość pacjentów dostanie w końcu swoje pieniądze. Pod warunkiem, że doczekają.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?