Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trener Lechii Gdańsk Joaquim Machado traci już zaufanie

Paweł Stankiewicz
Tomasz Bolt/Polskapresse
Joaquim Machado nie poradził sobie z budową zespołu Lechii. Jego dni w gdańskim klubie są policzone. Zarząd szuka nowego trenera.

Machado to miała być tańsza i mniej znana wersja Ricardo Moniza. Jego talent szkoleniowy miał się objawić właśnie w Gdańsku. Portugalski trener, sympatyczny człowiek, nie poradził sobie z presją budowania silnej Lechii. Podczas wyczytywania nazwisk przez spikera przy nazwisku Machado pojawiły się pierwsze gwizdy z trybun PGE Areny. Z kolei w drugiej połowie spotkania zdegustowani kibice po raz pierwszy w tym sezonie skandowali "Lechia grać, k... mać".

Przede wszystkim wyraźnie kuleje przygotowanie fizyczne zespołu. Dawno Lechia nie prezentowała się tak źle pod tym względem na starcie rozgrywek. Nie ma już w klubie Marka Szutowicza, trenera przygotowania fizycznego. To jednak nie do końca jest właściwy adres, żeby szukać winnego za ten stan rzeczy. Zwłaszcza że u poprzednich trenerów to także Szutowicz odpowiadał za przygotowanie piłkarzy pod względem fizycznym. Nie jest tajemnicą, że nie było mu jednak po drodze z Machado i portugalski trener wyznaczał go jedynie do prowadzenia rozgrzewek. A dziś fakty są takie, że Ruch po 120 minutach gry z Metalistem Charków i dalekiej podróży z Kijowa wyglądał fizycznie znacznie lepiej od odpoczywających przez osiem dni od gry biało-zielonych. O tym mówią także sami piłkarze.

- Wyglądaliśmy lepiej niż Lechia - mówił Łukasz Surma, piłkarz Ruchu, a wcześniej przez 4,5 roku gracz biało-zielonych.

- W pierwszej połowie mecz wyglądał tak, jakbyśmy to my przejechali pół Europy i mieli za sobą 120 minut gry w nogach - przyznał Marcin Pietrowski, zawodnik Lechii.

Złe przygotowanie fizyczne to niejedyny grzech Machado. Szkoleniowiec łatwo uprzedzał się do piłkarzy, a wyraźnie zaufania nie miał do Danijela Aleksicia. Ustalanie składu na mecz przypominało ruletkę. W Bydgoszczy z Zawiszą zagrali kompletnie nieprzygotowani Henrique Miranda i Filip Malbasić, a w kolejnym spotkaniu z Ruchem już zabrakło dla nich miejsca na ławce rezerwowych. Już tą decyzją szkoleniowiec przyznał się do błędu, że wystawił ich do gry w meczu w Bydgoszczy.

Machado nie potrafił reagować na wydarzenia boiskowe. Lechia przegrywała, a on wprowadzał do gry obrońców albo defensywnych pomocników. Na początku sezonu na siłę chciał zrobić defensywnego pomocnika ze Stojana Vranjesa i nic dziwnego, że ten ofensywny piłkarz nie mógł znaleźć sobie miejsca na boisku. Czasami przydzielał piłkarzom pozycje na boisku na zasadzie ruletki. Z Marcina Pietrowskiego robił lewego obrońcę, a jak w końcu dał szansę debiutu zdolnemu Adamowi Dźwigale, to na prawej stronie defensywy, choć to środkowy obrońca bądź defensywny pomocnik.

Zarząd Lechii spotkał się z trenerem i debatował nad jego przyszłością. Machado może zostać, ale tylko jeśli klub nie znajdzie innego szkoleniowca. Wciąż wchodzi w grę opcja zagraniczna, ale mówi się też o Tomaszu Hajcie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki