Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lechia Gdańsk zremisowała z Ruchem Chorzów! [ZDJĘCIA]

Paweł Stankiewicz
Co to był za mecz! Na PGE Arenie padło aż sześć goli! Lechia Gdańsk aż trzykrotnie musiała gonić Ruch Chorzów, ale za każdym razem udało jej się doprowadzić do wyrównania! Podopieczni Joaquima Machado podzielili się punktami z Niebieskimi, ale mimo wszystko nie mogą być usatysfakcjonowani.

Zanim zaczął się mecz Lechia ogłosiła kolejny transfer. Do końca sezonu wypożyczony został Diego Hoffmann z klubu Criciuma EC. To 21-letni Brazylijczyk, który gra na pozycji lewego obrońcy. Wcześniej na tę pozycję sprowadzony został inny Brazylijczyk Henrique Miranda, który w Bydgoszczy zagrał dramatycznie słabo.

Z powodu kontuzji oraz śmierci mamy z Ruchem nie mógł zagrać Nikola Leković i na lewej obronie dziurę kadrową łatał Marcin Pietrowski. A jeśli chodzi o Hoffmanna to wystarczy już wypożyczania przypadkowych piłkarzy i czas na stabilizację składu. W tym okresie do zespołu mieli trafiać jedynie tacy piłkarze, którzy od zaraz staną się realnym wzmocnieniem zespołu.

- Ciężko nam pogodzić grę w lidze i w pucharach. Silniejsze kadrowo zespoły Lecha i Legii też mają z tym problem. Przed nami ciężki mecz w Gdańsku, a najważniejsze to zregenerować się po meczu w Kijowie - mówił przed meczem z Lechią Łukasz Surma, pomocnik Ruchu, który przez 4,5 roku grał w zespole biało-zielonych.

Ruch prosto z Kijowa już w piątek przyleciał do Gdańska i nabierał sił po trudnym spotkaniu w Lidze Europy. Ruch dopiero po dogrywce przegrał z Metalistem Charków, ale po 120 minutach gry miał mieć w Gdańsku problemy fizyczne. Nic z tych rzeczy. To Niebiescy wyglądali pod tym względem znacznie lepiej od biało-zielonych, którzy od poprzedniego meczu odpoczywali aż osiem dni. Podopieczni trenera Jana Kociana grali szybciej, składniej, dokładniej i nie widać było po nich zmęczenia rywalizacją z Metalistem.

W pierwszej połowie to Antonio-Mirko Colak, który w debiucie z Zawiszą strzelił gola, miał dwie świetne okazje bramkowe w sytuacjach sam na sam z Krzysztofem Kamińskim. Za pierwszym razem nie trafił w bramkę, a za drugim bardzo dobrą interwencją popisał się bramkarz Ruchu. Goście tymczasem prowadzenie po kapitalnym strzale przewrotką Filipa Starzyńskiego. Lechii należał się jeszcze rzut karny za faul na Bartłomieju Pawłowski, ale sędzia kazał grać dalej.

Mnóstwo emocji było i wahań nastrojów było w drugiej połowie. Ruch miał dwie szanse, ale Marek Zieńczuk i Grzegorz Kuświk obijali słupki bramki strzeżonej przez Dariusza Trelę. Skuteczniejszy był Stojan Vranjes, który doprowadził do wyrównania.

Ruch jeszcze dwa razy obejmował prowadzenie wykorzystując słabą grę Lechii w defensywie, ale sam w obronie też nie spisywał się najlepiej. Za to dobrze dysponowani byli Colak i debiutujący w zespole biało-zielonych Kevin Friesenbichler, którzy trafiali do siatki po podaniach Macieja Makuszewskiego. Ten ostatni wyrównał w ostatniej minucie spotkania i przypomniał się mecz Lechii z Ruchem z wiosny 2013 roku. Wówczas padł remis 4:4, a decydującego gola strzelił Adam Duda w doliczonym czasie gry.

- Na tym poziomie nie można tracić takich goli. A i tak mogliśmy wygrać - mówił Joaquim Machado, trener Lechii.

Szukasz więcej sportowych emocji?


POLUB NAS NA FACEBOOKU!">POLUB NAS NA FACEBOOKU!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki