Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdańsk: NFZ zamknął przychodnie zdrowia psychicznego

Jolanta Gromadzka-Anzelewicz
Pacjenci poradni zdrowia psychicznego w przychodni Intermedica nadal do niej przyjeżdżają, bo nie wierzą, że przestanie istnieć
Pacjenci poradni zdrowia psychicznego w przychodni Intermedica nadal do niej przyjeżdżają, bo nie wierzą, że przestanie istnieć Grzegorz Pachla
Od kilku dni nie mogą dostać się do swoich lekarzy, bo drzwi ich gabinetów są zamknięte. Domagają się wypisania recept, bo skończyły się im leki, a nie wolno im przerywać terapii. Są poirytowani, zrozpaczeni i zdesperowani. Jeden z potencjalnych pacjentów, mężczyzna, który na czas nie dostał się do lekarza psychiatry, popełnił pod koniec ubiegłego tygodnia samobójstwo

Dantejskie wręcz sceny rozgrywają się od kilku dni pod zamkniętymi drzwiami trzech gdańskich poradni zdrowia psychicznego, które nie dostały na ten rok kontraktu. Przegrały konkurs w NFZ, choć od wielu lat świetnie funkcjonowały. Urzędnicy z Pomorskiego Oddziału NFZ tłumaczą krótko - zgodnie z Narodowym Programem Ochrony Zdrowia Psychicznego jedna poradnia zdrowia psychicznego powinna przypadać na 50 tys. mieszkańców. Tymczasem w Gdańsku fundusz zakontraktował 15 poradni. Czyli o... pięć za dużo.

Z początkiem stycznia opieki psychiatrów zostało pozbawionych ponad 10 tysięcy osób leczących się w poradniach zdrowia psychicznego w Szpitalu Studenckim, NZOZ Intermedica przy alei Zwycięstwa w Gdańsku oraz NZOZ "Stogi".

- Kilka lat minęło, zanim obdarzyłem pełnym zaufaniem panią doktor, która się mną opiekuje w przychodni Intermedica- denerwuje się pani Antoni, mieszkaniec Oliwy. - W sumie leczę się u niej od przeszło dwudziestu lat. Dzięki temu w wieku 60 lat nadal normalnie funkcjonuję. Zgłosiłem się, bo skończyły mi się leki . Od pani doktor dowiedziałem się, że nie może mi ich zapisać, bo poradnia nie dostała kontraktu. To oburzające, fundusz nie może tak pomiatać pacjentami.

Pani Janina z gdańskiej dzielnicy Siedlce do poradni zdrowia psychicznego w Intermedice przyjechała razem z mężem.

- Psychiatra dla takich chorych jak ja jest jak spowiednik. To, co wyprawia fundusz, jest niemoralne, to skrajny przykład lekceważenia pacjentów - krzyczy kobieta. Gdy okazało się, że lekarz, u którego leczy się od dziesięciu lat, jej nie przyjmie, próbowała dostać się do innej z zaakontraktowanych przez NFZ poradni. Ich wykaz wywieszono w przychodni. - Nic z tego, te poradnie mają swoich pacjentów i kolejki, w których trzeba czekać - żali się pani Janina.
Lekarze bezradnie rozkładają ręce, na rozstrzygnięcia urzędników z pomorskiego NFZ nie mają wpływu. Oni inną pracę znajdą, bo na Pomorzu coraz bardziej brakuje specjalistów, żal im jednak pacjentów.

- Są wśród nich osoby na rentach, ale i po studiach, pracujące zawodowo na eksponowanych stanowiskach - przyznaje dr Janina Piórecka z przychodni Intermedica. - Dzięki nowoczesnym lekom otoczenie nawet nie wie, że rozpoznano u nich przewlekłą chorobę. Znam je od lat, wystarczy, że widzę, jak wchodzą do gabinetu, a już wiem, z czym mają problem.

Z pomocy poradni zdrowia psychicznego NZOZ "Stogi" korzystają również mieszkańcy Przeróbki, Olszynki, okolic Dolnego Miasta, a nawet Lęborka, Elbląga, Tczewa i Starogardu.

- Dziesięć lat ciężko pracowaliśmy na dobrą opinię o naszej placówce, teraz okazało się to nieważne - z rozgoryczeniem przyznaje dr Bożena Strychalska, kierownik przychodni. Poradnia sprawuje też opiekę nad 48 pensjonariuszami pobliskiego Domu Pomocy Społecznej. Lekarze odwiedzali ich w ramach tzw. wizyt domowych. Wielu starych, samotnych ludzi udało im się wydobyć z depresji. Dzięki terapii ich życie przestało być tak smutne i beznadziejne.

- Nie wyobrażam sobie, by ci pacjenci zdołali teraz jeździć do psychiatry na drugi koniec miasta - uważa dr Strychalska. - Jakość naszych usług komisja konkursowa pomorskiego NFZ oceniła wysoko - dziwi się pani doktor. Dlaczego stare poradnie przegrały ostatni konkurs NFZ, a nowe dostały kontrakty tak naprawdę nie wiadomo.

Mimo braku kontraktu nadal przyjmuje pacjentów dr med. Barbara Sęp- Kowalikowa w poradni przy Szpitalu Studenckim. Dyrektor Jarosław Litwin pozwolił pani doktor przyjmować jedynie chorych w stanie zagrożenia życia. - Nie potrafię z góry powiedzieć, czy pacjent, który się do mnie zgłosił, jutro nie targnie się na swoje życie - mówi dr Sęp-Kowalik. W ubiegłym tygodniu proszono ją o pilną poradę. Pacjent do niej nie dotarł, powiesił się. Być może ktoś mu powiedział, że poradnię zamknięto.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki