Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krystian Pieszczek rozgoryczony. Jego los w Renault Zdunek Wybrzeżu przesądzony?

ŁŻ
Tomasz Bolt/Polskapresse
Maleją szanse na to, że Krystian Pieszczek zostanie na kolejny sezon w barwach Renault Zdunek Wybrzeża. Jak sam jednak podkreśla, nie ma ochoty wyjeżdżać z Gdańska.

- Gdy prezesem w Gdańsku był pan Maciej Polny, powiedziałem mu, że mogę startować w tym klubie nawet 40 lat. Wystarczyłyby mi odpowiednie warunki do rozwoju i nigdzie by mi się nie spieszyło z odejściem. Chciałbym zostać w Wybrzeżu, ale warunkiem jest płynność finansowa. Teraz jej nie ma i zamiast zrobić krok do przodu, zrobiłem w tym sezonie krok w tył - wyjaśnia w rozmowie z serwisem sport.trojmiasto.pl Krystian Pieszczek.

Młody żużlowiec najbardziej rozgoryczony jest tym, że nie dostał w tym sezonie szansy na pożegnanie się z kibicami, mimo iż, jak zapewnia, wyraził taką chęć. W składzie na mecz z Grupą Azoty Unią Tarnów się jednak nie znalazł.

- Wyraziłem ogromne chęci startu w tym spotkaniu. Zależało mi na tym, aby pokazać się jeszcze przed swoimi kibicami i trochę rozjeździć, bo to ostatni mecz w takim rodzinnym gronie. Niestety, pan Tadeusz Zdunek stwierdził, że podobnie jak Skandynawowie, jestem dla niego za drogi. To zupełnie mija się z prawdą, bo jestem tańszy od niektórych zawodników, którzy w tym meczu pojechali - podkreśla Pieszczek.

Wydaje się zatem, że jego los w barwach naszego klubu jest już przesądzony. Z tym faktem godzi się powoli również sam zawodnik.

- Pan Tadeusz Zdunek najwyraźniej nie chce mnie w klubie, bo nie odbiera telefonów ani ode mnie, ani od mojego menedżera - dodał.

Źródło: www.sport.trojmiasto.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki