Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jasnowidz z Człuchowa, Krzysztof Jackowski odpowiada na listy [PRZEPOWIEDNIE DLA CZYTELNIKÓW]

oprac. Tadeusz Woźniak
Magdalena M.: - Piszę do Pana pełna wiary, że zechce mi Pan pomóc i wyjawi wizje na temat przyszłości naszego małżeństwa, które obecnie przechodzi wielki kryzys. Dotąd byliśmy dobrym małżeństwem, hołdującym uczciwości i wierności, postrzegani jako zgodny związek. Ja z natury jestem raczej spokojna i wyrozumiała, mąż bardziej energiczny, o trudniejszym charakterze, oboje bardziej domatorzy, dla których dom i rodzina - mamy troje dorosłych dzieci studiujących i pracujących - jest najważniejsza. Ja od czasu odchowania dzieci pracuję, łącząc obowiązki domowe i zawodowe. Mąż nadal jest aktywny zawodowo.Na początku tego roku obchodziliśmy 25. rocznicę ślubu i nic nie wskazywało, że za chwilę dopadnie nas kryzys małżeński. Jednocześnie pragnę dodać, że koniec zeszłego roku był dla nas zawodowo bardzo trudny. W moim zakładzie pracy nastąpiły zmiany kadrowe, które dodatkowo obciążyły mnie psychicznie i fizycznie. Mąż nalegał, abym się zwolniła, tak jak inne koleżanki, ale ja zostałam, bo nie mogłam odejść w ciemno i pozostać bez pracy. Wiedziałam, że muszę szukać nowej pracy, do której przejdę, gdy w dotychczasowej mi podziękują, co się zresztą stało, bo od września idę w nowe miejsce.Mąż w pracy miał też ciężko, bo od stycznia 2014 przeszedł na emeryturę, co znaczyło, że koniec zeszłego roku to wieczne podliczenia i rozliczania go z kierowniczej funkcji oraz bieżące liczne sprawy. Byliśmy oboje wykończeni, mieliśmy mniej czasu i sił dla siebie, ale przecież w życiu tak się zdarza.Jakby tego było mało, mój mąż nagle obwieścił mi, że wszystko sobie przemyślał i nie będziemy już razem, bo tak będzie lepiej. Ściągnął ślubną obrączkę i poszedł spać do drugiego pokoju. Powiedział, że mam się odkochać, a w ogóle po 25 latach to już nie łączy nas miłość, to już tylko przyzwyczajenie. Myślałam, że źle słyszę. Świat mi się zawalił, nie wiedziałam i nadal tak do końca nie wiem, o co chodzi, bo nic na to nie wskazywało, przynajmniej tak mi się wydaje. Wielokrotnie prowokowałam rozmowę, w trakcie której mąż przedstawiał dla mnie śmieszne argumenty albo nie chciał rozmawiać, twierdząc, że i tak go zagadam. Mąż nie chce rozwodu (jak na razie), nie myśli o wyprowadzce, żyjemy w jednym mieszkaniu obok siebie, mijamy się, mąż późno wraca do domu, niewiele rozmawia, zwykle to ja mówię. Dla mnie to wielki cios, poczucie skrzywdzenia i szok, dla mnie i dla całej najbliższej rodziny. Również nasze dzieci nie rozumieją postępowania taty, bo wszystko dotychczas było jak w normalnej rodzinie.Dziś wiem, ale analizując i obserwując postępowanie męża, skłaniam się do wniosku, że prawdopodobnie chodzi o inną kobietę, które weszła z butami w nasze życie, ale czy tylko o to chodzi?Nieskończenie wiele razy zadawałam sobie pytanie, dlaczego wszystko - małżeństwo, miłość, rodzina - przestało dla męża mieć wartość nadrzędną? Czy to kryzys pana w wieku przed 50-tką? Czy to coś poważnego z tą kobietą, czy chwilowe zamroczenie? Czy mamy jeszcze szansę być szczęśliwym małżeństwem?Wylałam już morze łez, nie rozumiejąc dlaczego mnie tak skrzywdził, przecież byłam dotąd kochaną kobietą. Jak można się tak nagle odkochać, nie walczyć o swoje małżeństwo?Proszę dodać mi nadziei, że wszystko się ułoży, lub obedrzeć z jej resztek - jakie jeszcze mam - że mój mąż przejrzy na oczy i otrząśnie się. Chcę dodać, że mój mąż ma trudny charakter, jest uparty i bezkompromisowy i nigdy nie przyzna się do winy, chociaż nie ma racji. Nie wiem, czy mam próbować z nim rozmawiać, czy traktować jak powietrze? Jest to dla mnie bardzo przykra i trudna sytuacja, nie wiem, co mnie czeka.Proszę o wykonanie wizji w tej bardzo trudnej dla mnie sprawie, jak również - czy będę zadowolona z mojej nowej pracy, co do której nastawiam się pozytywnie.
Magdalena M.: - Piszę do Pana pełna wiary, że zechce mi Pan pomóc i wyjawi wizje na temat przyszłości naszego małżeństwa, które obecnie przechodzi wielki kryzys. Dotąd byliśmy dobrym małżeństwem, hołdującym uczciwości i wierności, postrzegani jako zgodny związek. Ja z natury jestem raczej spokojna i wyrozumiała, mąż bardziej energiczny, o trudniejszym charakterze, oboje bardziej domatorzy, dla których dom i rodzina - mamy troje dorosłych dzieci studiujących i pracujących - jest najważniejsza. Ja od czasu odchowania dzieci pracuję, łącząc obowiązki domowe i zawodowe. Mąż nadal jest aktywny zawodowo.Na początku tego roku obchodziliśmy 25. rocznicę ślubu i nic nie wskazywało, że za chwilę dopadnie nas kryzys małżeński. Jednocześnie pragnę dodać, że koniec zeszłego roku był dla nas zawodowo bardzo trudny. W moim zakładzie pracy nastąpiły zmiany kadrowe, które dodatkowo obciążyły mnie psychicznie i fizycznie. Mąż nalegał, abym się zwolniła, tak jak inne koleżanki, ale ja zostałam, bo nie mogłam odejść w ciemno i pozostać bez pracy. Wiedziałam, że muszę szukać nowej pracy, do której przejdę, gdy w dotychczasowej mi podziękują, co się zresztą stało, bo od września idę w nowe miejsce.Mąż w pracy miał też ciężko, bo od stycznia 2014 przeszedł na emeryturę, co znaczyło, że koniec zeszłego roku to wieczne podliczenia i rozliczania go z kierowniczej funkcji oraz bieżące liczne sprawy. Byliśmy oboje wykończeni, mieliśmy mniej czasu i sił dla siebie, ale przecież w życiu tak się zdarza.Jakby tego było mało, mój mąż nagle obwieścił mi, że wszystko sobie przemyślał i nie będziemy już razem, bo tak będzie lepiej. Ściągnął ślubną obrączkę i poszedł spać do drugiego pokoju. Powiedział, że mam się odkochać, a w ogóle po 25 latach to już nie łączy nas miłość, to już tylko przyzwyczajenie. Myślałam, że źle słyszę. Świat mi się zawalił, nie wiedziałam i nadal tak do końca nie wiem, o co chodzi, bo nic na to nie wskazywało, przynajmniej tak mi się wydaje. Wielokrotnie prowokowałam rozmowę, w trakcie której mąż przedstawiał dla mnie śmieszne argumenty albo nie chciał rozmawiać, twierdząc, że i tak go zagadam. Mąż nie chce rozwodu (jak na razie), nie myśli o wyprowadzce, żyjemy w jednym mieszkaniu obok siebie, mijamy się, mąż późno wraca do domu, niewiele rozmawia, zwykle to ja mówię. Dla mnie to wielki cios, poczucie skrzywdzenia i szok, dla mnie i dla całej najbliższej rodziny. Również nasze dzieci nie rozumieją postępowania taty, bo wszystko dotychczas było jak w normalnej rodzinie.Dziś wiem, ale analizując i obserwując postępowanie męża, skłaniam się do wniosku, że prawdopodobnie chodzi o inną kobietę, które weszła z butami w nasze życie, ale czy tylko o to chodzi?Nieskończenie wiele razy zadawałam sobie pytanie, dlaczego wszystko - małżeństwo, miłość, rodzina - przestało dla męża mieć wartość nadrzędną? Czy to kryzys pana w wieku przed 50-tką? Czy to coś poważnego z tą kobietą, czy chwilowe zamroczenie? Czy mamy jeszcze szansę być szczęśliwym małżeństwem?Wylałam już morze łez, nie rozumiejąc dlaczego mnie tak skrzywdził, przecież byłam dotąd kochaną kobietą. Jak można się tak nagle odkochać, nie walczyć o swoje małżeństwo?Proszę dodać mi nadziei, że wszystko się ułoży, lub obedrzeć z jej resztek - jakie jeszcze mam - że mój mąż przejrzy na oczy i otrząśnie się. Chcę dodać, że mój mąż ma trudny charakter, jest uparty i bezkompromisowy i nigdy nie przyzna się do winy, chociaż nie ma racji. Nie wiem, czy mam próbować z nim rozmawiać, czy traktować jak powietrze? Jest to dla mnie bardzo przykra i trudna sytuacja, nie wiem, co mnie czeka.Proszę o wykonanie wizji w tej bardzo trudnej dla mnie sprawie, jak również - czy będę zadowolona z mojej nowej pracy, co do której nastawiam się pozytywnie. Anna Arent-Mendyk
Zapraszamy internautów do korzystania z naszego pośrednictwa w kontakcie z jasnowidzem Krzysztofem Jackowskim. Adres do wysyłki: Tadeusz Woźniak, Urząd Pocztowy Gdynia 24, ul. II MPS 11, 81-624 Gdynia, skr. 21.
Treści, za które warto zapłacić! REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI

Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki