Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pozdrowienia z "Hutniczanki"

Marek Ponikowski
Na jarmarku dominikańskim kupiłem pocztówkę. Wysłała ją 10 lipca 1949 roku z Ustki pewna pani imieniem Lena do swych krewnych lub znajomych w Bydgoszczy. Widokówka zaintrygowała mnie, bo podpis Ustka - Dom Wypoczynkowy "Hutniczanka"

- zupełnie nie pasował do tego, co widać na fotografii i do powszechnej wiedzy o ówczesnej sytuacji na terenach nazywanych Ziemiami Odzyskanymi. Ustka była w początkach 1945 roku jednym z portów oblężonych przez tysiące mieszkańców Prus Wschodnich i Zachodnich, próbujących uciec przed wojskami sowieckimi. Miasteczko ostrzeliwano i bombardowano z powietrza. Potem, jak wszystkie inne miejscowości na ziemiach przyznanych Polsce przez Wielką Trójkę, przeżyło najazd szabrowników. Niemożliwe, aby w trzy czy cztery lata później wyglądało tak jak na pocztówce - bez jednego śladu po pocisku na murach, ze wszystkimi szybami w oknach, starannie przystrzyżonymi drzewami, gładką nawierzchnią ulicy i zwłaszcza z kawiarnianym ogródkiem oraz szykownym daszkiem nad wejściem do "Hutniczanki". A już zupełnie niewyobrażalna była obecność na usteckiej ulicy, w jednym miejscu, aż pięciu świetnie zachowanych samochodów, z których żaden nie powstał później niż na początku lat 30.! Czy takimi autami przyjechaliby nad Bałtyk goście "Hutniczanki"? Wszak Marta Mirska, gwiazda piosenki tamtych czasów pouczała:

"Jeśli chcesz wypocząć, gdzieś w górach czy nad morzem/ Umówić się ze słońcem na kilkanaście dni/ Staraj się o wczasy, a potem pędź na dworzec/ I kiedy pociąg ruszy zaśpiewaj razem z nim…".

Po zeskanowaniu i komputerowej obróbce pocztówkowego zdjęcia stało się jasne to, co podejrzewałem już wcześniej: była to po prostu kopia przedwojennej widokówki niemieckiej. Wydawca próbował ten fakt ukryć, zamalowując czy też zaklejając tablice rejestracyjne samochodów, ale przeoczył damę w dużym kapeluszu i długim płaszczu po lewej stronie fotografii, która była całkiem na miejscu przed Kurhausem przy Hauptstrasse w Stolpmünde, ale kilkanaście lat później na ulicy Marszałka Stalina przed domem wypoczynkowym "Hutniczanka" wyglądałaby niczym istota z kosmosu. Wracając do samochodów: marna jakość druku utrudnia ich identyfikację, można jedynie przypuszczać, że limuzyna po lewej to Adler 10/50 PS, małe ciemne auto na tle wejścia do Kurhausu to BMW 3/15 DA-1, powszechnie znane jako BMW-Dixi, zaś jasny samochód z prawej wygląda na Hanomaga 4/23 PS.

* * *

A jak w rzeczywistości wyglądała motoryzacja polska w pierwszych powojennych latach? W roku 1949 miesięcznik "Motoryzacja" oceniał: "…znakomita większość samochodów i motocykli, jakie w latach 1945-47 znalazły się w kraju, to pojazdy poniemieckie. Wszelkie bowiem pojazdy mechaniczne, jakie posiadaliśmy przed najazdem niemieckim na Polskę uległy rekwizycji przez władze wojskowe polskie i w rezultacie razem z tymi pojazdami, których władze nasze nie zarekwirowały, dostały się następnie w latach 1939-1945 do rąk okupanta niemieckiego. Dlatego po wyparciu z ziem naszych niemieckiego najeźdźcy wszystkie pojazdy mechaniczne pozostałe w kraju to pojazdy poniemieckie, oczywiście poza tymi, jakie otrzymaliśmy od Armii Radzieckiej, a następnie z dostaw UNRRA…". Historyk motoryzacji Tomasz Szczerbicki szacuje, że tuż po wyzwoleniu w dzisiejszych granicach Polski znajdowało się 3-4 tysiące samochodów osobowych, głównie pozostawionych przez wycofujących się Niemców.

Wojsko dysponowało dwoma tysiącami samochodów terenowych i osobowych, które wcześniej trafiły do ZSRR w ramach amerykańskich dostaw "Lend-Lease". Do roku 1947 przywieziono dalsze kilka tysięcy amerykańskich samochodów osobowo-terenowych (Willys MB, Ford GPW, Dodge WC) przekazanych Polsce przez UNRRA. Pierwszymi nowymi autami osobowymi na naszych drogach były Skody 1101 zwane Tudor, których dwa tysiące, wyłącznie dla tzw. sektora uspołecznionego, sprowadzono w roku 1948. Motocykli było bodaj jeszcze mniej: w połowie roku 1946 ich liczbę szacowano na 5800, ale już w dwa lata później - czterokrotnie więcej! Tego przyrostu nie tłumaczy ani skromna produkcja krajowa, ani dostawy amerykańskich motocykli wojskowych Harley-Davidson i Indian przez UNRRA, ani nawet import czechosłowackich Jaw 250. Wydaje się, że był głównie efektem przedsiębiorczości Polaków, którzy z resztek uszkodzonych i rozbitych pojazdów sklecili kilkanaście tysięcy motocykli.

* * *

Pod koniec lat 40. komuniści podjęli według sowieckich wzorów walkę z prywatną inicjatywą i burżuazyjnym światopoglądem. Obywatel - właściciel samochodu nie mieścił się w wizji nowego społeczeństwa. Mnożono utrudnienia i szykany wobec ludzi posiadających własne pojazdy. W szczytowym momencie tej kampanii wydano dwa wyjątkowo absurdalne i szkodliwe przepisy. Jeden zabraniał osobom prywatnym posiadania aut z silnikami o pojemności większej niż dwa litry, drugi wprowadzał zakaz podróżowania prywatnymi samochodami na odległość większą niż 20 km od miejsca zamieszkania. Oba na szczęście obowiązywały krótko. Motocykle nie budziły takiego ideologicznego zacietrzewienia, a sporty motocyklowe zaliczane były nawet do "obronnych", wspieranych przez państwo.

* * *

W klimat tamtych czasów przenoszą zdjęcia, wykonane w Gdańsku lub jego okolicach. Pan siedzący na przedwojennym BMW R-35 demonstruje ubiór motocyklowy z przełomu lat 40. i 50.: brezentowy kombinezon wkładany na codzienne ubranie, czapkę zwaną pilotką oraz okulary ochronne, bardzo jak widać sfatygowane. Na szyi - zawieszona na pasku torba lub teczka z narzędziami, zestawem do łatania dętek i zapewne termosem i kanapkami. Zdobyczą wojenną jest też z pewnością kabriolet na kolejnej fotografii, którym jego siedzący za kierownicą właściciel przyjechał na rodzinne spotkanie. Samochód byłby dziś cennym antykiem, bo to Adler Trumpf z lat 1936-38 z małoseryjnym nadwoziem od Karmanna. Trzecie zdjęcie dostałem od pani Marii Joanny Pietrzyk z Wrocławia, która pozowała na nim fotografowi w drugiej połowie lat 50. Motocykl - to Mińsk M1A produkowany w latach 1953-56, jedna z licznych kopii niemieckiego DKW RT 125.

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki