Ostatnie wyniki wskazują na to, że Lechia nie radzi sobie bez Zaura Sadajewa i Piotra Wiśniewskiego. Ten pierwszy twardo, ale nieraz z przesadną agresją walczy z rywalami. "Wiśnia" świetnie wszedł w sezon, strzelał ważne gole, a biało-zieloni zdobywali punkty. Sadajew w spotkaniu z Lechem Poznań dostał czerwoną kartkę, a Wiśniewski od dwóch kolejek pauzuje z powodu kontuzji. Lechia w tych meczach nie zdobyła nawet punktu.
Z brakiem tych właśnie piłkarzy nie poradził sobie trener Joaquim Machado. Zresztą portugalski szkoleniowiec ma na swoim koncie więcej grzeszków i czasami można odnieść wrażenie, że sam nie wie, co i w jaki sposób ma zrobić.
- Wiem, jaką grę preferował poprzedni trener, Ricardo Moniz. Będę chciał to kontynuować i stawiać na ofensywę - deklarował Machado zaraz po podjęciu pracy w Gdańsku.
Na razie to tylko słowa. Lechia ma grać w tym sezonie o europejskie puchary, bo taki cel stawia zarząd klubu. Sięgnięto po duże wzmocnienia składu jak na polską ligę, ale po pierwszych pięciu kolejkach można nabrać wątpliwości, czy uda się to zrealizować z Machado za sterami drużyny.
Wiosną poprzedniego sezonu kibice przyzwyczaili się do atrakcyjnej i ofensywnej gry Lechii, bo przecież Moniz postawił na dodatkowego gracza ofensywnego kosztem defensywnego pomocnika. I to wypaliło. Machado nie ryzykuje. Koniecznie chciał mieć w składzie Stojana Vranjesa, ale ustawiał go na początku sezonu jako gracza do zadań defensywnych. To nie jest rola Bośniaka, który nie mógł znaleźć sobie miejsca na boisku i grał słabo. Dopiero w ostatnich dwóch spotkaniach zagrał na pozycji numer "10" i choć jego gra nie była rewelacyjna, to na pewno lepsza niż w pierwszych meczach.
Machado nie czuje gry i sytuacji na boisku. Po czerwonej kartce dla Sadajewa w meczu z Lechem postawił na "obronę Częstochowy". To musiało się źle skończyć, bo wtedy najłatwiej o popełnienie błędu. Taki zespół jak Lech trzeba trzymać z daleka od własnej bramki, żeby nie stwarzał zagrożenia.
- Postawiłem na grę ofensywną z Lechią nawet wtedy, kiedy prowadziliśmy. Jak zespół się cofnie, to wtedy łatwo coś stracić - wie o tym Franciszek Smuda, trener Wisły.
Co zrobił Machado, kiedy Lechia straciła dwa gole w Krakowie? Wpuścił do gry defensywnego pomocnika Marcina Pietrowskiego. Zamiast zwiększyć siłę uderzeniową w grze ofensywnej, a może nawet przejść na dwóch napastników. Wtedy nie było już nic do stracenia, a można było tylko zyskać. Danijel Aleksić od pięciu kolejek czekał na debiut w Lechii i w meczu z Wisłą dostał kwadrans. W tym czasie był groźniejszy w okolicach pola karnego rywala niż chociażby Piotr Grzelczak przez cały mecz. Zastanawiać się można też, po co Lechii kolejni piłkarze. Wypożyczeni już zostali Brazylijczyk Henrique Miranda i Filip Malbasić, a do końca sierpnia może dołączyć do zespołu jeszcze nawet trzech graczy. Kadra już jest liczna, a Machado i tak nie potrafi tego wykorzystać. Cały czas obraca się w gronie niemal tych samych ludzi. Wspominany Aleksić był na boisku przez 15 minut w tym sezonie, w ogóle szansy występu nie dostali dotąd Adam Dźwigała, Adłan Kacajew czy przesunięty do rezerw Mavroudis Bougaidis. Do tego dochodzi kontuzjowany Diogo Ribeiro, a przecież w kolejce czekają jeszcze nowi Miranda i Malbasić.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?