Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Łebie próbują zastraszyć Sławomira Kowalskiego, prezesa Portu Jachtowego. Kto za tym stoi?

Edyta Litwiniuk
archiwum
Zdaniem prezesa Portu Jachtowego w Łebie podpalenia jego samochodów to reakcja na decyzje związane z dzierżawą plaż.

- Próbuje się mnie zmusić do pewnych decyzji - tak Sławomir Kowalski, prezes Portu Jachtowego w Łebie, komentuje informację o podpaleniu jego prywatnego auta. To już drugi samochód, jaki próbowano Kowalskiemu spalić - pierwszy podpalono w maju, spłonął doszczętnie.

- Usłyszałem, że ktoś trąbi na ulicy. Wyjrzałem, okazało się, że płonie moje auto - mówi Sławomir Kowalski. Na szczęście pożar nie był jeszcze duży i udało się go ugasić.
O tym, że było to celowe działanie, świadczy nie tylko to, że na maskę auta wylano butelkę z płonącą podpałką do grilla, ale i... zapis monitoringu.

- Po tym pierwszym podpaleniu zamontowałem monitoring przed domem - mówi Sławomir Kowalski. - Sprawca tego drugiego podpalenia najwyraźniej o tym nie wiedział, bo na monitoringu widać, jak bez skrępowania podchodzi do samochodu i go podpala.

- Domyślam się, kto za tym stoi - mówi Kowalski. - Ja wiem i ci panowie wiedzą, że ja wiem. Ale o to im właśnie chodzi, myślę, że chcą mnie czegoś nauczyć, zapewne uległości. Ale w moim wieku człowiek trudno się uczy. Ja swoich zasad nie zmienię. Po pierwszym podpaleniu myślałem, że chodzi o zemstę, ale teraz widzę, że chodzi o nakłonienie mnie do zmiany postępowania w stosunku do pewnych osób - mówi.

Zdaniem Kowalskiego cała sytuacja ma związek z dzierżawą plaż w Łebie. Przypomnijmy, że w tym roku miasto zakończyło umowę z długoletnim dzierżawcą, a plaże trafiły pod opiekę właśnie Portu Jachtowego. - Widocznie komuś się to nie spodobało, bo plaże generują w sezonie ogromne zyski - uważa Kowalski.

Burmistrz Łeby, Andrzej Strzechmiński nie kryje, że w tym wypadku ma zastrzeżenia do pracy policji: - W maju spłonęły w Łebie, wraz z samochodem prezesa portu, jeszcze dwa auta tutejszych przedsiębiorców. Wcześniej w pensjonacie mojej żony najpierw uszkodzono kanalizację w jednym z pokoi, potem wylano cuchnącą ciecz, żeby odstraszyć klientów - wylicza. - W żadnej z tych spraw nie udało się ustalić, kto to zrobił.

Postępowanie w sprawie spalenia samochodu prowadzi lęborska policja pod nadzorem prokuratury. - Po zgłoszeniu tego zdarzenia na miejscu był patrol i technik, który zabezpieczył wszystkie ślady - mówi asp. Magdalena Zielke z lęborskiej policji. - Wszystko wskazuje na to, że było to celowe działanie - przyznaje i zapowiada, że sprawdzony będzie każdy wątek tej sprawy, zarówno przez policjantów z Lęborka, Łeby, jak też z Gdańska. - To z uwagi na te wcześniejsze podpalenia - dodaje, ale więcej szczegółów postępowania zdradzać nie chce.

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: W Łebie próbują zastraszyć Sławomira Kowalskiego, prezesa Portu Jachtowego. Kto za tym stoi? - Dziennik Bałtycki

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki