Szybko i skutecznie grali od początku starogardzianie, którzy chcieli się zrewanżować przeciwnikowi za porażkę na inaugurację. Już po kilkudziesięciu sekundach gospodarze wygrywali 4:0, ale osłabieni goście - bez Stanley'a Pringle'a - nie zamierzali ustępować, co zresztą potwierdził trafiając "trójkę" z dystansu Bartosz Krupa.
Polpharma imponowała grą w ataku, gdzie niemal cały ciężar spoczywał jednak na Amerykanach, czyli Michaelu Hicksu, Deonte Vaughnie i Kirku Archibeque. Trzeba przyznać, że tercet ten był rewelacyjnie dysponowany, to dzięki niemu podopieczni Zorana Sretenovicia prowadzili już na nieco ponad 2,5 minuty przed końcem 21:14.
Niestety nasza drużyna często gubiła się w obronie, pozwalała na zbyt wiele liderowi beniaminka, bezlitośnie wykorzystywał to Louis Truscott niesamowicie efektywny i waleczny pod atakowaną tablicą. Tarnobrzeżanie po dobrym finiszu zdołali zmniejszyć rozmiary strat do zaledwie trzech oczek.
Tuż po wznowieniu gry przypomniał o sobie Vaughn, lecz odpowiedź graczy Bogdana Pamuły była niezwykle bolesna. Ze stanu 21:26 ekspresowo wyszli na prowadzenie, zaliczyli serię dziewięciu punktów i było już 30:26 dla Siarki. Sytuacja stała się groźna, więc trener SKS poprosił o czas. Decyzja okazała się jak najbardziej trafna, bo udało się wreszcie ograniczyć poczynania przedostatniej drużyny Tauron Basket Ligi.
Kamil Chanas dał sygnał do ataku, który podchwycił rozgrywający bodaj swój najlepszy mecz w trykocie Kociewskich Diabłów Archibeque. Polpharmie udało się nie tylko odrobić straty, ale wyjść też na prowadzenie. To efekt kryzysu tarnobrzeżan w ataku, którzy przez ponad cztery minuty nie potrafili zdobyć punktów, choć mieli mnóstwo dogodnych sytuacji.
Brązowym medalistom i tak daleko było do ideału, wszak popełniali sporo błędów, mieli sporo strat, zbyt często przegrywali walkę o zbiórkę na własnej tablicy. Siarka bez większych problemów, za Truscotta i Kevina Goffney'a, wróciła do gry, kilkakrotnie była nawet blisko doprowadzenia do remisu, ale ostatecznie starogardzianie po pierwszej połowie wygrywali 41:39.
Spodziewano się, że Farmaceuci wrzucą wyższy bieg po przerwie, bo dotąd choć mieli więcej oczek na swoim koncie niż przeciwnik, to jednak nie zachwycali, a wręcz przeciwnie zawodzili. Tymczasem nasi zawodnicy nie wyciągnęli wniosków z pierwszej połowy, wciąż bowiem fatalnie prezentowali się w obronie, w każdej chwili pozwajalając beniaminkowi na zdobycie punktów. O bezpiecznej przewadze można było więc zapomnieć.
Emocji nie zabrakło w czwartej odsłonie. A to dlatego, że podopieczni Pamuły nadal stawiali opór, fantastyczny Daniel Wall trzymał przy życiu klub z Podkarpacia, który w pewnym momencie wyszedł nawet na prowadzenie. Radość gości była krótkotrwała, bo w decydującym momencie zabrakło im pomysłu w ataku, nieco też skuteczności. Zgrało się to w czasie ze świetną grą Kamila Chanasa, który pozbawił tarnobrzeżan wszelkich złudzeń. Ostatecznie Polpharma pokonała Siarkę 84:75 i zrewanżowała się rywalowi za wpadkę na inaugurację.
Polpharma Starogard Gdański - Siarka Tarnobrzeg 84:75 (23:20, 18:19, 19:15, 24:21)
Polpharma: Archibeque 19, Cielebąk 15 (1), Chanas 14 (1), Hicks 14 (3), Mirkovic 11 (1), Vaughn 10 (2), Dutkiewicz 1, Skibniewski 0, Metelski 0.
Siarka: Truscott 26, Goffney 13, Deloach 10, Wall 10 (2), Krupa 8 (2), Miszczuk 6, Taylor 2, Pisarczyk 0.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?