Teraz okazuje się, że litewskie koleje pobierały od Orlenu Lietuva wyższe stawki za transport niż od innych.
A miało być inaczej. Zakup rafinerii przez Polaków miał zablokować ekspansję Rosjan, którzy w razie jej przejęcia nie tylko opanowaliby rynek republik bałtyckich (Możejki to tam jedyna rafineria), ale mogliby wejść z tańszymi paliwami do nas. Z tego punktu widzenia decyzja Orlenu może wydawać się niegłupia. Czy była jednak skalkulowana na zimno z uwzględnieniem politycznych powikłań? Może tak, a zawiodła realizacja?
Orlen Lietuva to największe przedsiębiorstwo na Litwie, a PKN Orlen jest od lat liderem rankingów firm polskich. W całości przychodów grupy Orlen, przychody litewskiego odgałęzienia nie są bardzo znaczące, ale jego wyniki finansowe są właściwie od początku przejęcia słabe. Co więcej, perspektywy ich poprawy nie wydają się optymistyczne. Najlepszy dowód to informacja zarządu PKN Orlen, że dokonał odpisów w wysokości 5 mld złotych (zeszłoroczne przychody koncernu to ponad 113 mld). Odpisy dotyczą właśnie przede wszystkim wartości Orlenu Lietuva (-4,5 mld zł) i czeskiego Unipetrolu (-0,7 mld). W ten sposób z osiągniętego w II kwartale 2014 zysku netto (100 mln zł) zrobiła się strata -5,4 mld zł. Efektem odpisów jest zmniejszenie majątku spółki.
Orlen Lietuva wart jest obecnie (w księgach koncernu) tylko 500 mln zł. Odpisy to zabieg księgowy mający na celu urealnienie wartości majątku. Można je rozumieć jako przyznanie się do porażki inwestycyjnej, choć niektórzy dopatrują się tu celowego triku. Odpis pogorszył bieżący wynik wyłącznie na papierze, ale potem może być on już tylko lepszy. Szczególnie, gdyby Możejki zostały sprzedane, nawet za cenę niższą (co jest pewne) od ceny zakupu. Pozbycie się litewskiej rafinerii mogłoby być sensownym krokiem. Trzeba jeszcze byłoby znaleźć chętnego do kupna. Na razie władze w Wilnie wysyłają nieformalne sygnały, że nie są zainteresowane przejęciem rafinerii, chyba że… za przysłowiowego 1 lita. Czy znowu zgłoszą się Rosjanie? A jeśli tak, to inwestycja w Możejki okaże się nie tylko porażką biznesową, ale i polityczną.
Na polskie warunki PKN Orlen jest gigantem. Druga na liście Forbesa spółka - PGNiG, ma przychody ponad trzykrotnie niższe od płockiego koncernu. Ale na europejskim rynku paliw to niewiele znaczy (np. Rosneft jest dwa razy większy, Łukoil trzy razy, Gazprom ponad cztery). Ponadto globalni gracze na tym rynku pochodzą z krajów o znacznie silniejszej pozycji politycznej niż Polska. To właśnie przypomniano Orlenowi. Pokazano mu miejsce w szyku. Na pozornie marginalnym rynku, ale wielcy nie znoszą, gdy ktoś pod ich bokiem próbuje coś uszczknąć z ich tortu
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?