Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Odwiedziliśmy mieszkanie Bogdana Oleszka, przewodniczącego Rady Miasta Gdańska [ZDJĘCIA]

Ewelina Oleksy
Na niecałych 50 m kw. udało się Bogdanowi Oleszce, wraz z żoną, stworzyć miejsce pełne uroku i ciepła.

A co wy chcecie u mnie oglądać? Nie bardzo jest co pokazywać, mieszkam w zwykłym bloku, nie mam apartamentu i luksusów - zdziwił się Bogdan Oleszek, przewodniczący Rady Miasta Gdańska, gdy zaproponowaliśmy mu, by pokazał swój dom na łamach gazety.

Na szczęście dał się jednak namówić i zaprosił nas do siebie. Na szczęście - bo mieszkanie państwa Oleszków, choć rzeczywiście na terenie dużego i starego blokowiska w Gdańsku, ma w sobie dużo uroku i ciepła.

Zobacz też: Zobacz, jak mieszka Dariusz "Tiger" Michalczewski [ZDJĘCIA]

Wielka w tym zasługa Ireny Oleszek, która z niejednym dekoratorem wnętrz mogłaby stanąć w szranki. To ona odpowiada za wystrój mieszkania, a mąż - jak mówi - daje jej na tym polu wolną rękę.

Mieszkanie z przydziału
Państwo Oleszkowie do obecnego lokum wprowadzili się w 1982 roku.
- To było dwa dni przed Wigilią Bożego Narodzenia. Byłem wówczas pracownikiem stoczni i to jest stoczniowe mieszkanie z przydziału - mówi Bogdan Oleszek. Nie oznacza to wcale jednak, że zdobyć je było łatwo. - Na początku przez osiem lat mieszkaliśmy z teściami we Wrzeszczu, później dostałem ze stoczni na krótko tak zwane mieszkanie rotacyjne w Tczewie, gdzie zastał mnie stan wojenny. To był pokój z małą kuchenką. Walczyłem, żeby się znaleźć na liście przydziału do obecnego mieszkania. Udało się tylko dlatego, że wskoczyłem na miejsce kolegi, który uciekł z Polski - wspomina Oleszek.

Były jednak obawy, że małżonkowie nie zdążą tu nawet uwić gniazdka. - Poszła plotka, że wszystkich działaczy Solidarności wyrzucą z tych mieszkań. Byłem przekonany, że to koniec, na szczęście tego nie zrobili - opowiada przewodniczący.

Ciasne, ale własne

Mieszkanie, które ostatecznie po latach udało się Oleszkom wykupić, znajduje się na parterze bloku i ma niecałe 50 metrów kw. Poza salonem z zabudowanym balkonem, ma niewielką sypialnię, która - dzięki wstawieniu biurka - jest także gabinetem pracy Oleszka, kuchnię, łazienkę i oddzielną toaletę.

Wszędzie króluje biel, dzięki czemu mieszkanie jest jasne i wydaje się przestronne. Uroku dodaje zamontowane w dyskretnych miejscach oświetlenie ledowe - tu lampka za wazonem, tam za telewizorem.
- Dzięki temu dużą lampę w salonie zapalamy sporadycznie, gdy mamy gości. Sami wolimy klimat, jaki daje małe światło - mówią małżonkowie.

Widać, że mieszkanie jest świeże i zadbane - dwa lata temu przeszło remont i w niczym nie przypomina standardów PRL-owskich, jakie często można spotkać jeszcze w blokach z wielkiej płyty. Tu królują nowoczesność i klasyka - zamiast meblościanki, eleganckie meble ze sklepu IKEA. Do tego dekoracje i dodatki, dopasowane kolorystycznie do siebie - własnoręczne dzieła pani Ireny. I świeże kwiaty w wazonie, czyli - jak podkreśla Oleszek - także domena jego żony.
- Są w domu zawsze, bo uwielbiam kwiaty. Na działce też mam ich mnóstwo - uśmiecha się pani Irena.
W przedpokoju znajduje się duża garderoba - z lustrami na drzwiach, które optycznie powiększają powierzchnię.
Jest też podświetlana, niewielka półka z wyeksponowanymi, ważnymi dla rodziny przedmiotami - wśród nich pamiątki z wakacji. Najwięcej czasu wspólnie spędzają w salonie.

- Przechodziliśmy tu różne etapy, zanim mieszkanie zaczęło wyglądać tak jak teraz, między innymi etap skórzanej sofy, którą wymyśliła żona i z którą szybko się pożegnaliśmy, bo latem się do niej człowiek kleił, a zimą zamarzał. Nigdy więcej! - wspomina z rozbawieniem Oleszek.

Szczególne znaczenie sentymentalne w domu ma ściana oddzielająca salon od przedpokoju.
- Wiszą na niej obrazy, które namalował mój ojciec - facet z technicznym zacięciem, ale nie malarz - zaznacza Oleszek.

Radny złota rączka

To zacięcie radny najwyraźniej odziedziczył po ojcu. Bo jak wyskoczy już z garnituru radnego, lubi majsterkować. Sam skonstruował m.in. szafę w przedpokoju, sam dorobił szafkę do salonu, której brakowało w zakupionym komplecie.
Jego projektu jest także stół z wysuwanymi nogami, którego rozmiar można zmieniać w zależności od liczby gości.
- Przeróbki czy tworzenie rzeczy do domu sprawia mi wiele przyjemności. Mam dużo różnych pomysłów i patentów, a by móc je zrealizować, kupuję ciągle jakieś wiertarki i piły - mówi radny. A żona z dumą potwierdza: - Bogdan to złota rączka.

Swój warsztat, a jednocześnie bazę na rodzinne wypady, czyli domek letniskowy wraz z działką nad jeziorem, państwo Oleszkowie od 25 lat ma ją poza Gdańskiem.
- Często uciekamy tam w weekendy - mówią. - Wywozimy tam też to, co w naszym mieszkaniu już się nie mieści - śmieje się Oleszek.

Nam tu dobrze

Od czasu, gdy syn państwa Oleszków wyprowadził się z domu i założył własną rodzinę, mieszkają sami. I jak mówią, obecny metraż w zupełności im wystarcza, więc nie rozważają inwestowania w większe mieszkanie i przeprowadzki.
- Na budowę domu nie było nas stać. Nigdy też nie mieliśmy ciągot do wielkich apartamentów. No bo co tam robić? Nam tu dobrze, przyzwyczailiśmy się. Cisza, spokój, dużo zieleni. Poza tym mamy bardzo fajnych sąsiadów. Włożyliśmy w to mieszkanie naszą pracę, serce i pieniądze. Szkoda by nam było teraz, po tylu latach, to wszystko zostawiać - mówią małżonkowie.

[email protected]

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki