Pech chciał, że Jerzy Greszkiewicz wystąpił "tylko" w trzech. W 1976 roku w Montrealu zdobył brązowy medal, na kolejnych cztery lata później w Moskwie był 10., a z tych w 1988 r. w Seulu wrócił z 12. miejscem. Na igrzyska 1984 r. do Los Angeles nie pojechał, bo zbojkotowały je państwa bloku wschodniego w odwecie za nieobecność sportowców zachodnich krajów na IO w Moskwie. O absencji Greszkiewicza w 1996 r. w Atlancie zadecydował natomiast upór i nieżyczliwość w stosunku do gdyńskiego strzelca ówczesnego sekretarza generalnego Polskiego Związku Strzelectwa Sportowego, z którym Greszkiewicz w swoim czasie się pokłócił.
Obok brązowego medalu olimpijskiego w dorobku znakomitego strzelca Floty są tytuły dwukrotnego wicemistrza i dwukrotnego brązowego medalisty mistrzostw świata, tudzież złoty medal mistrzostw Europy, nie wspominając już o krążkach innego koloru, zdobytych na ME i 23 tytułach mistrza Polski.
Na MŚ 1982 r. w Caracas Greszkiewicz, dwaj Rosjanie i jeden Węgier uzyskali w konkurencji przebiegów mieszanych identyczny wynik 392 punktów na 400 możliwych, co oznaczało, że strzelec Floty wpisany został wtedy w poczet współrekordzistów świata. Ów rekord przetrwał rok. Po zakończeniu kariery sportowej nie złożył broni. Mając uprawnienia trenerskie, szkolił młodych strzelców Floty i Groty Puck.
Co porabia teraz, liczący sobie 64 lata, pan Jerzy? Od ponad 10 lat w oparciu o obiekt LOK przy ul. Świętojańskiej wraz z kolegą prowadzi w Gdyni szkolną ligę, wtajemniczając w strzeleckie arkana młodych adeptów od I klasy gimnazjalnej po maturę. Jest członkiem komisji rewizyjnej Polskiego Związku Strzelectwa Sportowego. Uczestniczy też w biesiadach olimpijskich, opowiadając młodzieży o swojej bogatej karierze. Nie złożył też broni jako zawodnik, tyle że amator. Dwa razy w roku rywalizuje z kolegami w zawodach Koła Żołnierzy Rezerwy LOK. Strzela na tej imprezie z kałasznikowa na 100 metrów, z pistoletu centralnego zapłonu na 25 m i toczy bój o pierwszeństwo w tzw. pojedynku strzeleckim.
- Bardzo chwalę sobie udział w piknikach, jakie PKOl organizuje w Warszawie dla polskiej braci olimpijskiej. Nie opuściłem żadnego z 15 takich spotkań. Czas mam obecnie prawie tak zajęty, jak za czasów kariery zawodniczej - zauważa mieszkający w Gdyni Karwi- nach Jerzy Greszkiewicz, którego dwie córki (spośród trzech, jakie ma) do matury startowały w gdyńskiej szkolnej lidze strzeleckiej, a potem we Flocie. Teraz pora na 11-letniego wnuka mistrza - Kamila.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?