Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Samochodem z Warszawy do Gdyni latem 1939 roku

Marek Ponikowski
Archiwum autora
W latach 30. ubiegłego wieku na trasie Gdynia - Warszawa był tylko 36 - kilometrowy odcinek asfaltowej drogi. Na drogę nad morze trzeba było poświęcić cały dzień

Gdy parę lat temu podróżowanie do Warszawy przebudowywaną wówczas "siódemką" stało się pasmem udręk, odkryłem trasę alternatywną: z Gdańska do Starogardu, potem Skórcz, Warlubie, w Dolnej Grupie skręt w lewo, na most w Grudziądzu, potem przez Radzyń Chełmiński do Brodnicy, Rypina, Sierpca. Na "siódemkę" wracałem w Płońsku, gdzie zaczynał się jej odcinek z dwiema jezdniami. Ten wariant był nieco dłuższy, ale za to zdecydowanie mniej męczący. Później było jeszcze lepiej: autostradą A 1 szybko i wygodnie do Nowych Marz koło Grudziądza, a gdy otwarto zjazd koło Warlubia, do Grudziądza było jeszcze bliżej. Dystans między stolicą a Gdańskiem wyraźnie się zmniejszył.

***

Całkiem niedawno dowiedziałem się, że "moja" trasa pokrywa się dość dokładnie z tą, którą jeżdżono na polskie morze w latach 30. minionego stulecia. Zawdzięczam to odkrycie panu Henrykowi Michalakowi z Gdyni, który przesłał mi wydaną przez Polski Touring Klub broszurę "Mapa samochodowa i stanu dróg w Polsce na rok 1939/40".

Samej mapy w przesyłce nie było - być może ktoś, kto przed wojną kupił publikację PTK w bydgoskiej księgarni Gieryna, korzystał z niej we wrześniu 1939 roku, uciekając przed Wehrmachtem i Luftwaffe.

Ale i bez mapy broszura jest niezmiernie interesująca. Zawiera m.in. schematyczne marszruty dwudziestu kilku najważniejszych tras samochodowych oraz mapki, ułatwiające przejazd przez 64 miasta. Sporo informacji o motoryzacji polskiej u schyłku międzywojennego dwudziestolecia dostarcza także część komercyjna: ogłoszenia firm, sprzedających samochody i akcesoria, reklamy firm paliwowych, producentów ogumienia itp.

***

Jak więc podróżowali do Jastrzębiej Góry czy Juraty zamożni warszawiacy? Przede wszystkim musimy sobie zdać sprawę z ówczesnego stanu dróg. Szosy asfaltowe i betonowe zaczęto budować dopiero w latach 30. Na trasie Warszawa - Gdynia do "szos nowoczesnych", czyli takich, którymi można było w miarę szybko jechać samochodem osobowym, wydawnictwo Polskiego Touring Klubu zaliczało tylko 36-kilometrowy odcinek Warszawa - Nowy Dwór. Reszta była brukowana "kocimi łbami", wysypana tłuczniem wwalcowanym w smołowy podkład albo szutrem. Co gorsza - nawet na głównych drogach aż 80 procent ruchu przypadało na zaprzęgi konne. To skutecznie ograniczało prędkość jazdy, a w dodatku raz po raz hacele z końskich podków przebijały dętki.

A jak wyglądały szlaki niższych kategorii?
O tym daje pojęcie fragment reportażu Jarosława Iwaszkiewicza z samochodowej wycieczki odkrytym dodge'm do Sandomierza i Kielc. Z roku 1922 wprawdzie, ale w wielu częściach kraju niewiele się przez następne półtorej dekady zmieniło:
"Za Radomiem w Zwoleniu mamy zawrócić na prawo - mapa nam wskazuje wąziutką drożynę czerwoną na Ożarów; czytamy znaki objaśniające: "drogi bite (szosy)" - pisze. - Patrzymy, ani mowy! Zwyczajna droga, i to jeszcze jak na Ukrainie, po wąskim paśmie grudy ciągnie się jak wstążeczka malutka drożyna. Cóż robić, kochany Dodżyk sapnął, podskoczył parę razy i jedzie! smaruje! Kto mówił dotąd o wybojach, ten mówił rzeczy śmieszne, teraz dopiero jest co pokazać ludziom; zapewne całe hordy słoni znęcały się na tym szlakiem przez całą zimę, wiosnę i lato, ryły w deszcz, w pogodę podrywały, aby wreszcie nam przejazd taką drogą usłać. Ale nic, co tam, jedziemy! Pani P. siedzi obok szofera, na kołysanie się uskarża, my we dwóch na siedzeniu, nic już nie mówimy."

Potem było jeszcze gorzej. W Sandomierzu auto na rozmiękłej lessowej glince omal nie zsunęło się do głębokiego wąwozu, a między Opatowem i Kielcami podróżnicy przejeżdżali rzekę do zrujnowanym mostku. "Bierzemy most na szybkość, po prostu nie miał czasu się zawalić" - emocjonował się Iwaszkiewicz.

***

W Płońsku nasza marszruta wiedzie przez rynek. Jeśli jest dzień targowy - biada! Prędko się nie wydostaniemy z kłębowiska wozów i kramów. Z rynku ulicą Płocką, potem skręcamy w kierunku Sierpca. Szosa pełna kurzu, wyboista, trzeba uważać na krowy, psy, gęsi i kury, dzieci bawiące się w pyle drogi. Przez stulecie były to dalekie kresy imperium carów… W Sierpcu znów mozolna przeprawa wąskimi i dziurawymi uliczkami. Potem Rypin, Brodnica - to już dawny zabór niemiecki, domy murowane, bardziej okazałe, ulice szersze. Grudziądz - za mostem przez Wisłę do wyboru dwie drogi do Nowego. W Nowem skręcamy na Skórcz, bo nie mamy ochoty na kontrole graniczne w Wolnym Mieście Gdańsku. Ze Starogardu kierujemy się do Nowej Karczmy, potem do Egiertowa, Żukowa, Karczemek. Przed Orłowem warto zrobić krótki postój na skraju szosy, by zmyć z twarzy kurz polskich dróg…

***

Wyjechaliśmy wcześnie rano, a tu długi letni dzień już się kończy. Nic dziwnego - trasa liczy sobie czterysta kilometrów, tylko gdzieniegdzie można było jechać siedemdziesiątką, wiele kilometrów wlekliśmy się w kolumnie furmanek. Do tego przerwa na obiad i poszukiwanie stacji benzynowej. W Grudziądzu znaleźliśmy ją - w straży pożarnej! Szczęśliwie tylko raz złapaliśmy gumę, więc obeszło się bez łatania dętki, wystarczyło wymienić koło. Średnia - poniżej 40 km/godz. Jeśli jedziemy dalej, na przykład do Juraty, nie ma czasu nawet na kawę w którejś z eleganckich orłowskich kawiarni…

***

Tak to się podróżowało samochodem w latach 30. Dodajmy: przez najbardziej rozwinięte cywilizacyjnie regiony Polski. Tak zwany wskaźnik gęstości dróg dla województw zachodnich II RP wynosił 34 km na 100 km kwadratowych, dla województw wschodnich - 5 km/100 km kw.

Dla porównania: w Czechosłowacji ten sam wskaźnik wynosił 55 km, we Francji 120 km. Na tysiąc mieszkańców przypadał wówczas w Polsce jeden samochód, we Francji - 52, we Włoszech 10, a w Czechosłowacji 7 samochodów.
Wiele cywilizacyjnych zapóźnień odrabiamy dopiero dziś - i ciągle mamy pretensje, że za wolno to idzie.

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki