Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

O Marianie Mokwie ubolewano: "Jaka szkoda, że ten malarz jest Polakiem"

Grażyna Antoniewicz
Wystawa prac słynnego marynisty Mariana Mokwy jest największa w historii - to ponad 220 wspaniałych obrazów olejnych, akwarel i szkiców. Została zorganizowana w 125 rocznicę jego urodzin.

Równie imponującą wystawę miał jedynie w 1924 roku w warszawskiej Zachęcie. Otwierał ją wówczas marszałek Józef Piłsudski, ale wtedy Mokwa pokazywał tylko akwarele - opowiada Wojciech Zmorzyński, kurator wystawy "Tureckie śluby Mariana Mokwy". W Pałacu Opatów zobaczymy obrazy z okresu tureckiego, ale też prace powojenne - to przekrój całej twórczości artysty.
Waśnie mija sto lat od pobytu Mokwy w Turcji, podróży owianej mgłą tajemnicy.

Wysłannik gazety

Lipiec 1910 roku, w Kościerzynie otwarty zostaje Dom Kaszubski "Bazar". Marian Mokwa ma w nim wystawę, na której pokazuje kaszubskie pejzaże, pomorskie kościoły, checze. Jego talent zauważa Wiktor Kulerski, wydawca "Gazety Grudziądzkiej", pisma ukazującego się w nakładzie ponad 100 tys. egzemplarzy. Proponuje młodemu artyście, aby jako korespondent gazety udał się na Bałkany.

- Mokwa ma wówczas 22 lata - opowiada Wojciech Zmorzyński. - Wyrusza, ale nie odnajdujemy śladów tej podróży w "Gazecie Grudziądzkiej". Prawdopodobnie Mokwa skupił się na pracy malarskiej. W Turcji przebywał w latach 1911-1914. W czasie wojen bałkańskich pracuje jako rysownik dla Muzeum Wojska w Stambule, pływa także na okrętach floty tureckiej. Zyskuje wówczas rozgłos i miano akwarelisty Orientu. Maluje głównie akwarele, w technice najwygodniejszej dla podróżnika.
- W Turcji jego talent się rozwija - dodaje kurator.

Mokwa szkicuje działania wojenne, jest świadkiem, gdy 17 i 18 listopada 1912 roku okręty zgromadzone na Morzu Marmara ostrzeliwują nieprzyjaciela. To właśnie wtedy złożył symboliczne śluby, które zaważyły na jego dalszej twórczości.
"Podczas bitwy zrozumiałem, że mój los, los Polski i morza jest nierozerwalnie połączony. Jeżeli Polska się odrodzi, to wówczas cały mój talent, wszystkie moje myśli, całą moją duszę i całe moje życie poświęcę morzu. Tak mi dopomóż, Boże wszechmogący" - ślubuje.

Wybuch I wojny światowej przerywa okres sukcesów. Mokwa wraca do Grudziądza, wkrótce zostaje powołany do armii niemieckiej, by przez następne lata pełnić obowiązki tłumacza i malarza wojennego. W 1917 roku bierze udział w wystawie malarzy frontowych zorganizowanej w Berlinie. Sprawozdawca niemieckiej gazety donosi: "Bezwarunkowo najlepszym malarzem, który najwyraźniej i najwszechstronniej pokazał wojnę, jest Marian Mokwa. Jaka szkoda, że jest on Polakiem".

Morska galeria

Po wojnie artysta zamieszkał w Sopocie i poślubił Stefanię Łukowicz, znaną skrzypaczkę, urodzoną w Australii, córkę Maksymiliana Łukowicza - lekarza, podróżnika i etnografa. Wraz z teściem zbudował w Sopocie willę Adelaide.
Przystąpił też do realizacji złożonych w Turcji ślubów - powstały pierwsze szkice do cyklu historycznego ukazującego morski rodowód Rzeczypospolitej.

Cały okres międzywojenny to, obok działalności artystycznej, działalność społeczna - wydawał czasopismo artystyczno-literackie "Fale" (o profilu morskim), ale ukoronowaniem jego ślubów stało się wybudowanie w Gdyni Galerii Morskiej. Wówczas była ona jedną z nielicznych na świecie prywatnych galerii sztuki o profilu marynistycznym. Tu pokazywał swoją "Apoteozę Polski Morskiej" - cykl obrazów poświęconych morskiej historii Polski.

Kiedy 14 września 1939 roku Niemcy zajęli Gdynię, spalili obrazy Mokwy znajdujące się w galerii.
Malarz tak wspominał tę chwilę: "Frontowymi drzwiami Galerii wychodzili gefrajtrzy, niosąc po kilka obrazów naraz. Układali stos i wreszcie podpalili go. Stałem za wyłomem »Cafe Bałtyk« po drugiej stronie ulicy i widziałem wszystko". W 1939 roku, kiedy wiadomo było, że wojna z Niemcami jest nieunikniona, przyjaciele namawiali Mariana Mokwę, aby wyjechał. Odpowiedział wtedy: "Nigdzie się stąd nie ruszę. Ja jestem Kaszub. To jest moje miejsce, mój dom. Jak będzie, tak będzie!".
- I zostaliśmy - wspominała córka Maria Obertyńska. - Zamieszkaliśmy w piwnicy. Tata palił Niemcom w piecu. Nie wolno mu było malować. Robił tylko małe akwarelki, które z rodzeństwem sprzedawaliśmy po domach.

Mokwa był tytanem pracy. Gdy chciał pracować, nieważne było, czy ma pod ręką sztalugi, czy kawałek stołu, czy tylko szkicownik. Po prostu malował.

Na wszystkim, co się dało. Jak wtedy gdy w marcu 1945 roku Armia Czerwona wkracza do Sopotu. Nad miastem krążą niewielkie samoloty. Strzelają do ludzi na ulicach. Po krótkiej, lecz zaciętej walce Perłę Bałtyku opuszczają żołnierze Wehrmachtu. Na wzgórzu w lesie niewysoki, szczupły mężczyzna, Marian Mokwa, na mankietach białej koszuli szkicuje wjazd czołgów do miasta. Przeniesie potem ten widok na płótno. Okres powojenny to lata rozkwitu talentu artysty. Pod koniec życia Mokwa tracił wzrok. Palcami rozprowadzał na płótnach farby, które mieszała Maria... - Mam ostatni obraz profesora namalowany nie pędzlem, nie szpachelką, lecz jakby wydrapany paznokciami w farbie olejnej. To wizja jego domu rodzinnego. Dość abstrakcyjna, ale widać dom, okolice Malar, gdzie się urodził. Ta wizja kończy jego malarstwo - opowiadał Krzysztof Wójcicki, autor wywiadu rzeki z Marianem Mokwą.

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND
od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki