Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Straż miejska w Sopocie. Funkcjonariusze czują się zagrożeni. Proszą o paralizatory

Kamila Grzenkowska
Karolina Misztal
Oficjalnie funkcjonariusze mówią o chęci zwiększenia swojego bezpieczeństwa, nieoficjalnie - strażnicy boją się nocnych patroli, podczas których dochodzi czasem do niebezpiecznych sytuacji z udziałem pijanych osób.

Dlatego chcą mieć skuteczne "straszaki". Stanowczo jednak zaprzeczają doniesieniom prasowym, że padali ofiarami napadów ze strony pijanych agresorów. - Dotąd do ataków bądź czynnej napaści nie doszło. A zakup paralizatorów to ich inicjatywa - zapewnia kom. Mirosław Mudlaff, szef sopockich strażników.
Komendant twierdzi, że paralizatory mają pomóc w "przywołaniu do porządku" - np. jeżeli dana osoba nie będzie reagować na polecenia służb. Na początek chcą kupić dwie sztuki - po ok. 8 tys. zł każda. Skoro jednak zaprzecza, by jego ludzie mieli do czynienia z niebezpiecznymi sytuacjami, to po co im taki sprzęt? - Uważam, że strażnicy wyolbrzymiają swoje potrzeby. Rozmawiałem z nimi, nie podzielam ich poglądów, ale trzeba to rozważyć. Ostateczną decyzję podejmie prezydent Sopotu - odpowiada nam Mudlaff.

Wizerunek sopockiej Straży Miejskiej, w której pracują obecnie 23 osoby, został mocno nadszarpnięty w zeszłym roku. Jako pierwsi napisaliśmy o kompromitujących nagraniach z ich udziałem. Na jednym z nich zarejestrowano interwencję wobec nielegalnego sprzedawcy waty cukrowej: w pewnym momencie grupa młodych mężczyzn napadła od tyłu na strażników, obezwładniając ich. W takiej sytuacji mundurowi nie mieliby nawet szans na wyciągnięcie paralizatora. Agresywnie zachował się także tłum słuchaczy, którym nie spodobało się to, że SM chce usunąć z Monciaka grajka z gitarą. Komendant Mudlaff zaznacza jednak, że te sytuacje miały miejsce przed kilku laty, a do podobnych dochodzi bardzo rzadko. Zapewnia też, że jego ludzie przechodzą cykliczne szkolenia z technik interwencji - ćwiczą, by nie bali się i wiedzieli, jak odpowiednio je zastosować. Na co dzień jednak nie mają zbyt wiele okazji, by je wypróbować. A po pewnym czasie... zapominają o standardach wyuczonego zachowania.

Komendant przyznaje też, że chętniej postawiłby na poprawę jakości pracy, a nie środki techniczne, ale na nasze pytanie, czy nie lepiej pomyśleć o wymianie kadry, odpowiada, że "to są młodzi ludzie i nie znajdzie lepszych".

Magdalena Jachim, rzeczniczka sopockiego magistratu, zaznacza, że władze miasta nie podjęły jeszcze decyzji w tej sprawie. - Będziemy analizowali potrzebę zakupu takich urządzeń, m.in. poprzez analizę raportów z nocnych patroli straży - mówi.

Nieoficjalnie, mówi się, że to kiepski pomysł.Dlaczego? - Więcej na ten temat przeczytasz wew torkowym, papierowym wydaniu "Dziennika Bałtyckiego" albo kupując e-wydanie gazety

Treści, za które warto zapłacić! REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI

Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki