Gdyński Szpital Miejski wzbogacił się o nowoczesne aparaty

Zakupy te, o wartości 1,250 tys. zł sfinansował Pomorski Urząd Marszałkowski. Tym samym gdyńska urologia stała się jednym z najlepiej wyposażonych oddziałów na Pomorzu. Zabiegi będą przeprowadzane na specjalnie przygotowanej sali zabiegowej na oddziale urologii.

Dyrekcja placówki ma jeszcze w planie jeszcze inne zakupy dla urologii, przede wszystkim aparat do tzw . badań urodynamicznych. - Te nowe urządzenia to litotrypter DESWL do kruszenia kamicy układu moczowego, laser do kruszenia takich kamieni, ale w moczowodzie oraz zielony laser do waporyzacji, czyl "odparowania" gruczolaka stercza - wylicza Lidia Kodłubańska, dyrektor Szpitala Miejskiego a jednocześnie lekarz ze specjalizacją z chirurgii.

Ponieważ te skomplikowane nazwy niewiele mówią potencjalnym pacjentom - wyjaśniamy. - Aparat DESWL to nowa generacja tego rodzaju urządzeń - rozbija kamień falami ultradźwiękowymi, które jednocześnie uderzają w niego z dwóch stron. Mogą więc one być mniejsze, a i tak zadziałają skutecznie. Z pomocą tego urzędzenia pacjent może się pozbyć zarówno kamieni tzw. cieniujących, jak i niecieniujących.
Do niedawna aparat taki, wydzierżawiony, przyjeżdżał raz w miesiącu na tydzień, teraz chorzy będą mogli z niego korzystać wówczas, gdy go potrzebują. Szpital zakupił też tzw. ramię C. Umożliwia ono bardzo precyzyjną lokalizację zmiany za pomocą promieni rentgenowskich oraz nadzór podczas zabiegu lub rozległej operacji. Drugie urządzenie - specjalny laser przeznaczony jest do kruszenia kamieni, ale w moczowodzie oraz leżących w kielichu w samej nerce.

Doktor Kodłubańska , która sama od roku dyżuruje na szpitalnym oddziale ratunkowym, twierdzi, że po urazach i złamaniach problemy urologiczne to najczęstszy powód dla którego mieszkańcy Gdyni i okolic szukają tutaj pomocy. Tego rodzaju urządzenia, oprócz Szpitala Miejskiego posiadają jedynie - placówka Kościerzynie oraz szpital w Słupsku.

Trzecią nowością jest "zielony laser"- urządzenia dla panów mających problem z przerostem prostaty. A "odparowuje" nadmiar tkanki, wkrótce po zbiegu pacjent odczuwa, że łatwiej mu "siusiać". Najważniejsze jest jednak to, że ta metoda leczenia wreszcie stała się dostępna dla pacjentów z różnymi innymi chorobami, przyjmujących na codzień leki przeciwzakrzepowe.

- Uraz jest mniejszy, pacjent przebywa w szpitalu krócej, mniej cierpi - wylicza zalety nowej aparatury dyrektor Lidia Kodłubańska. Pilnego rozwiązania wymaga natomiast innym problem - zaledwie pół oddziału urologii jest po remoncie. Czas najwyższy i to nadrobić. Choćby dlatego, że rocznie leczy się tu ponad 1800 pacjentów.