Jerzy Zając, dyrektor Urzędu Miasta Gdyni, jeden z członków komisji badającej sprawę ewentualnego mobbingu w Wydziale Geodezji uważa, że do mobbingu nie doszło. Nie ma więc potrzeby zawiadamiania o problemie inspekcji pracy ani też innych, państwowych instytucji. Takie jest też stanowisko większości członków komisji, w której oprócz dyrektora ratusza pracowali m.in. społeczny inspektor pracy, radca prawny, specjalista z referatu kadr, przedstawiciel związków zawodowych.
- Ze wszystkich tych osób tylko jedna postanowiła wnieść odrębne uwagi do protokołu, zaznaczając, że jej zdaniem doszło do elementów mobbingu - mówi Jerzy Zając. - Pozostali tego nie zrobili, co nie oznacza, że problemu nie ma. Okazało się, że w Wydziale Geodezji, gdzie zatrudnionych jest 42 urzędników, atmosfera pracy jest fatalna. Coś z tym bez wątpienia trzeba zrobić. Albo będzie lepiej, albo będą musiały zajść zmiany personalne.
Komisja ds. wyjaśnienia przypadków mobbingu, pierwsza taka w historii gdyńskiego Urzędu Miasta, pracowała od maja. Przesłuchano kilkanaście osób, aktualnych i byłych pracowników. Wśród nich był mężczyzna, kierownik jednego z referatów Wydziału Geodezji, który na skutek działań naczelnik złożył wypowiedzenie. Wcześniej zawiadomił związki zawodowe, iż geodeta miejski miała go znieważyć słownie.
Podczas prac komisji niepochlebnie o stylu współpracy z naczelnik wypowiadało się też kilku innych pracowników.
- Z ich wypowiedzi wynikało, iż przychodząc do pracy w Urzędzie Miasta, czują się niekomfortowo - przyznaje Jerzy Zając.
Jak opowiadali nam anonimowo pracownicy wydziału, naczelnik miała m.in. nakładać na nich zbyt wiele obowiązków, z którymi nie sposób było uporać się w ramach zwykłego etatu.
- Zdarzało się, iż przy innych osobach podważała kompetencje niektórych urzędników - zdradza współpracownik geodety miejskiego. - Doskonale rozumiem, iż szef może mieć uwagi do pracy podwładnego, takie jest jego prawo. Rozmowy dyscyplinujące powinien jednak przeprowadzać w cztery oczy i w kulturalny sposób.
Jerzy Zając podkreśla jednak, iż nie wszyscy pracownicy Wydziału Geodezji, przesłuchiwani przez komisję, skarżyli się na działania przełożonej. Raport z prac komisji trafił już na biurko wiceprezydenta Gdyni Bogusława Stasiaka, nadzorującego pracę Wydziału Geodezji. Stasiak najwcześniej, jak tylko to możliwe, chce się widzieć z naczelnik, oskarżaną przez współpracowników o mobbing. - Temat ten będzie kontynuowany w poniedziałek - zapowiada. - Na razie nie mogłem niestety przekazać treści raportu pani naczelnik, bowiem przebywa na urlopie.
Całą treść artykułu można przeczytać w sobotnio-niedzielnym (21-22.06) wydaniu "Dziennika Bałtyckiego" i na stronie prasa24.pl.
Najlepsze atrakcje Krakowa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?