Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kościół przeprasza za pedofilię, ale ofiary chcą dialogu

Dariusz Szreter
Anna Kaczmarz/Dziennik Polski/Po
Z Marią Muchą z zarządu fundacji "Nie Lękajcie Się", rozmawia Dariusz Szreter.

W Krakowie odprawiono mszę, podczas której biskupi mieli przeprosić ofiary księży pedofilów. Pani w niej uczestniczyła?
Ja ani nikt z zarządu naszej fundacji oficjalnie nie braliśmy w niej udziału, natomiast nie wykluczam, że nasi podopieczni z Krakowa tam byli.

Czemu tak? Chcieliście coś zademonstrować?
Nie, zadecydowały względy logistyczne. Jestem z Poznania. Gdyby msza była tutaj, na pewno bym się wybrała. Chociaż nie jestem praktykującą katoliczką, to z czystej ciekawości pojawiłabym się na takiej mszy.

Nie dostaliście oficjalnego zaproszenia?
O mszy dowiedzieliśmy się z mediów. Inna sprawa, że wcześniej odmówiono nam udziału w organizowanej przez Kościół konferencji na temat pedofilii, na której chcieliśmy przedstawić sprawy z naszego punktu widzenia. Okazało się, że jest ona zamknięta, choć wcześniej nie było o tym mowy i każdy mógł się zalogować przez stronę internetową. W programie nie było też nic o tej mszy. Możemy spekulować, że dołożono ją w ostatnim momencie, dlatego żebyśmy nie opowiadali w mediach, że Kościół nic nie robi. Msza na pewno nikomu nie zaszkodzi. Lepiej przeprosić niż nie przeprosić.

Nie obawiacie, że biskupi uznają, że przeprosiny zamykają sprawę?
Wolimy liczyć, że to będzie pierwszy krok czy raczej pół kroku, a za nim pójdą konkretne działania, na które wszyscy czekamy. Na pewno trzeba się spotkać z poszkodowanymi oficjalnie. Msza to nie jest spotkanie, trudno tu mówić o dialogu.

Jak oceniacie skalę pedofilii w polskim Kościele?

Mamy kilkadziesiąt zweryfikowanych zgłoszeń. Na tej podstawie nie jesteśmy w stanie ocenić skali zjawiska. Nie jesteśmy jeszcze zbyt popularni, choć zgłasza się coraz więcej osób. W ubiegłym tygodniu mieliśmy po dwa zgłoszenia dziennie.

Jak daleko w przeszłość sięgają te przypadki?
Na początku mieliśmy dużo przypadków przedawnionych, z punktu widzenia prawa świeckiego, bo w prawie kanonicznym się nie przedawniają. To były historie z lat 50., 60. Od lutego uaktywniliśmy media społecznościowe - Facebook, co zaowocowało tym, że zgłasza się więcej młodych osób. To świeże sprawy, nieprzedawnione. Są ewidentne dowody, że biskupi wiedzieli o tych przestępstwach. Na pewno posypią się więc kolejne sprawy.

Kościół zapowiada, że nie będzie odszkodowań dla ofiar.

Nie wiem, dlaczego poszkodowani w Polsce mieliby być traktowani gorzej niż ci za granicą. Jeżeli krzywda dziecka w Holandii czy USA doznana od duchownego jest w jakiś sposób wyceniana, to ofiary w Polsce też na to zasługują. Szczególnie gdy są dowody, że biskupi wiedzieli, że taki proceder miał miejsce i to ukrywali.

Konkretnie o jakich kwotach mówimy?
Na razie toczy się jedna sprawa, Marcina K., który się ubiega o 20 tysięcy złotych. Nie uważam, żeby to była wysoka kwota. To, jakie będą żądania innych ofiar, zależy od nich.

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki