Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przemysław Odrobny, hokeista Stoczniowca: Zawsze chciałem pracować nad refleksem

Rafał Rusiecki
Grzegorz Mehring
Rozmowa z Przemysławem Odrobnym, bramkarzem Stoczniowca Gdańsk i reprezentacji Polski

- Dlaczego zdecydowałeś się grać na bramce?

- Już od najmłodszych lat starałem się grać z tyłu. Nawet wtedy kiedy jeszcze nie mieliśmy podziału na konkretne pozycje. Wolałem wtedy asekurować kolegów z drużyny. W II klasie szkoły podstawowej tata zabrał mnie na mecz ekstraligowy w Gdańsku. Już wtedy, przez cały mecz, obserwowałem zachowanie bramkarza. Zafascynowałem się jego grą. Kiedy więc w IV klasie podstawówki trener zapytał, kto chciałby zostać bramkarzem, to od razu się zgłosiłem. Rodzice się z tym zgodzili. Ta pozycja podoba mi się nadal.

- Pytam, bo jak sam grałem kiedyś na przykład w piłkę nożną, to zawsze był problem ze znalezieniem kogoś na bramkę.

- Nie ukrywam, że jeśli chodzi o piłkę nożną czy inne sporty drużynowe, to ta pozycja nie jest tak fascynująca. Zresztą, jeśli gramy na treningach w piłkę, to też wolę strzelać bramki. Hokej jest jednak inny. Bramkarz ma zupełnie inny sprzęt. Towarzyszy mu całkiem odmienna oprawa. Wizualnie bardzo mi to odpowiada. Zawsze chciałem też pracować nad refleksem.

- A czy na Twoją decyzję wpływ miał Aleksiej Szczebłanow, najlepszy bramkarz w historii Stoczniowca?

- To był zawodnik z wielką klasą. Mógł przecież grać za oceanem, ale los sprawił, że trafił do Stoczniowca. Oczywiście starałem się go podglądać. Moim zdaniem, to najlepszy bramkarz, jaki grał w polskiej lidze. Był obdarzony niesamowitym refleksem. Cieszę się, że udało mi się z nim odbyć kilka treningów. To były milowe kroki w mojej bramkarskiej edukacji. Nie ukrywam, że mam z nim kontakt do dziś. Trenuje bramkarzy reprezentacji Ukrainy i Białorusi. Ostatnio spotkaliśmy się dwa lata temu, podczas turnieju na Ukrainie. Wymieniliśmy się kilkoma spostrzeżeniami.

- Ten rok był dla ciebie i kolegów z drużyny wyjątkowy. Stoczniowiec zaczął się chwiać. Jak to, co się działo w klubie, oceniasz z perspektywy czasu?

- Szczerze mówiąc, na początku, tuż po sezonie 2009/2010, wszystko się dobrze zapowiadało. Byliśmy pozytywnie nastawieni. Przed tym sezonem okazało się jednak, że nie będzie kolorowo. Musieliśmy sami, indywidualnie przygotowywać się do rozgrywek. Dla wielu młodych zawodników było to problematyczne. W miarę upływu czasu wszystko się ustabilizowało. Myślę, że poziom, jaki obecnie reprezentujemy, jest obiecujący na przyszłość. Czas gra na naszą korzyść. Jeśli skład, w jakim jesteśmy, zostanie na następny sezon, będzie to tylko na plus.

- Ale były chyba momenty zwątpienia? Szukałeś na gwałt klubu?

- Padały oferty z różnych polskich klubów jeszcze przed sezonem. Nie ukrywam, że je rozpatrywałem, bo sytuacja była niepewna. Mam jednak w Stoczniowcu kontrakt ważny do marca 2011 roku. Przyłożyłem się więc do jak najlepszego przygotowania do sezonu.

- Teraz wszystko się unormowało?

- Tak. Od momentu pierwszy spotkań ligowych. Nie mieliśmy opóźnień w wypłatach. Nie było problemów z wyjazdami. Jeżeli tak będzie do końca sezonu, to będzie to na naszą korzyść.

- Zajmujecie 6. miejsce w tabeli PLH. Chyba więcej w sezonie zasadniczym nie osiągnięcie.

- Ostatni, przegrany w Krakowie 4:14 mecz pokazał naszym młodym zawodnikom, jak dużo serca trzeba wkładać w ten sport. Mamy młodą, nieokrzesaną drużynę. Jeśli nabierzemy doświadczenia i będziemy w wysokiej formie, to się to przełoży na zdobywanie bramek.

- Miniony sezon skończyliście na 5. miejscu. Uda się to powtórzyć?

- Chcielibyśmy, aby było lepiej. Jak wskazuje nazwa ligi, gramy o mistrzostwo Polski. Marzy nam się gra o medal. Każde miejsce wyższe niż w poprzednim sezonie będzie dla nas ogromnym sukcesem. Tym bardziej że w porównaniu do tamtych rozgrywek mamy uszczuploną kadrę.

- W tym roku masz coraz lepszą pozycję w reprezentacji.

- Jestem bardzo zadowolony, że selekcjoner na mnie stawia. To budujące. Każdy międzynarodowy mecz jest dla bramkarza na wagę złota. To spotkania inne niż w lidze.

- W niedzielę wróciłeś z turnieju w Sanoku. Jak poszło?

- Trener powiedział, że jest zadowolony, bo zaprezentowaliśmy równy poziom w trzech meczach. Przegraliśmy po walce 1:3 z Kazachstanem i 2:3 z Ukrainą. Wygraliśmy na koniec 3:1 z Rumunią.

- Dawno nie było ciebie w domu. Znajdziesz czas na przygotowania do świąt?

- Muszę ostatnie dni porządnie odespać. Dopiero wtedy pomogę rodzicom w porządkach, zakupach i całym tym szaleństwie. Wymarzony prezent? Każda drobnostka sprawi mi ogromną radość. Nie jestem wybredny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Przemysław Odrobny, hokeista Stoczniowca: Zawsze chciałem pracować nad refleksem - Dziennik Bałtycki

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki