Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotr Biedroń: Ciało aktora to coś więcej niż kostium, nie można go uszyć ani zmienić

Gabriela Pewińska
Piotr Biedroń
Piotr Biedroń Materiały prasowe / Teatr Wybrzeże
O nagości w teatrze, wstydzie aktora i reakcjach widzów - mówi Piotr Biedroń, aktor Teatru Wybrzeże

Ponoć pierwszym mężczyzną, który rozebrał się na polskiej scenie, był aktor Wrocławskiego Teatru Pantomimy Henryka Tomaszewskiego. Objawił się nagi w spektaklu "Przyjeżdżam jutro" z 1974 roku. Jeszcze Pana na świecie nie było!
No nie. Jak widać, w tej dziedzinie dzieciak ze mnie.

Kolega tegoż aktora, który też grał w tamtym przedstawieniu, wspominał, że bardzo pięknie, mistycznie mu szło. A że "środki aktorskie" miał, jak to określił, powyżej średniej krajowej...
(śmiech)

...to, gdy stanął nagi, publiczność oszalała. To Pana mistrz? Pytam, bo reżyserzy dość często "rozbierają" Pana w spektaklach, ostatnio w przedstawieniu "Ciąg" pozbawiła Pana odzienia reżyserka Ewelina Marciniak. Robi Pan tam regularny striptiz.
W tej dziedzinie nie miałem mistrzów, choć jeszcze zanim zostałem aktorem, widziałem w teatrze grających nago. Ale o technice jakiejś nie może tu być mowy. Tego się nie uczy. Nawet w szkole teatralnej. Nagość, o ile sobie przypominam spektakle, które widziałem, będąc studentem, nie raziła mnie. O, widzi pani, od razu wartościuję...

Recenzent tamtego przedstawienia z 1974 roku moralizował: "...radziłbym kochanej naszej publiczności, aby zamiast w lornetki, lornety, teleskopy i inne przybliżające i powiększające urządzenia optyczne, w które uzbroiła się widownia (jakby to chodziło o obserwację zaćmienia słońca), uzbroić się raczej w słownik kultury antycznej oraz w kilka innych podnoszących kulturę ogólną kompendiów". Inny zachwycał się: "Doczekaliśmy się. Tomaszewski obnażył swych aktorów. Zagrała nagość - czysta, pozbawiona oznak erotyzmu".
Pierwszy raz rozebranego do naga aktora widziałem, bodaj, w Teatrze Starym. W przedstawieniu "Odprawa posłów greckich" w reżyserii Michała Zadary.

Znalazłam fragment recenzji z tego spektaklu: "...ów nagi jeniec, dryfujący wśród fal teatralnych krzeseł, polewany czerwoną farbą i smarowany nią wałkiem do malowania na długiej rączce, to ten sam, który w finale będzie komicznie uciekał, zasłaniając nagość".
Pamiętam, jak nagi artysta przechodził, niemal przewalał się przez puste krzesła widowni. Ja dwa razy wystąpiłem na scenie kompletnie nagi. Pierwszy raz w "Amatorkach", potem w "Ciągu". Oba spektakle wyreżyserowała w Teatrze Wybrzeże Ewelina Marciniak. Pierwszy raz pokazałem "co nieco" w przedstawieniu "Tak powiedział Michael J." Wiktora Rubina. Nie eksponowałem całego ciała. W "Amatorkach" było inaczej. Odważyłem się przede wszystkim dlatego, że z ubrań wyskakiwała nas cała czwórka, więc nie czuło się aż takiego wstydu, osamotnienia jak w przedstawieniu "Ciąg".

Czuł Pan wstyd?

Rozebrać się do naga przed publicznością to nie jest dla aktora pestka, choć pewnie wielu mogłoby się tak wydawać. W tym spektaklu scena striptizu na cmentarzu trwa dość długo. Najtrudniejsze w niej jest to, że widza mam na wyciągnięcie ręki.

Na metr. Podają Pana widowni, by tak rzec, na talerzu.
W świetle reflektorów.

Kiedy reżyserka Panu to zaproponowała, to jak Pan zareagował?
Przestraszyłem się. Choć przecież czytając wcześniej tekst, mogłem się tego spodziewać. Ale jakoś mnie ta wizja wtedy nie przeraziła, wydawało mi się, że dam radę bez problemu. W trakcie prób ta scena niespodziewanie się wydłużyła. I nagle moja nagość zaczęła mnie uwierać, zaczęła mi przeszkadzać, reżyserce sugerowałem nawet, by jakoś ją zakamuflować albo żeby chociaż ten mój nagi taniec przykrócić. Nie chciała. Najbardziej bałem się bliskości ludzi.

Jak reagują?

Czasem widzów to, co robię, oburza, nie zdają sobie sprawy, że dla aktora taka rola to też jest ogromne wyzwanie, przeżycie, stres. Nigdy nie wiem, jaki będzie odzew. Czy ktoś demonstracyjne nie wyjdzie, trzaskając drzwiami, czy ktoś mnie czymś nie obrzuci? Jak na razie spokój. Nawet opinie dochodzą do mnie pozytywne. Niektórzy uważają, że nagość w tej scenie jest piękna.

Widok nagiego artysty nie odpowiadał natomiast pewnej teatromance, która przyszła na spektakl do warszawskiego Teatru Rozmaitości. Krzyknęła do rozebranego aktora: Załóż majtki, Hamlecie!

Poważnie?! Grając w "Ciągu", muszę być na takie teksty przygotowany. W tej mojej scenie mimowolnie spoglądam na twarze widowni. Jedni spuszczają głowy, inni odwracają wzrok. Niektórzy obserwują reakcje siedzących obok czy naprzeciwko. Nie są pewni swojego zachowania. Myślą: "Może źle, że się śmieję? Może to wcale nie jest śmieszne?". Albo: "Jestem zawstydzony, dlaczego inni nie są?!". Czasem jestem siebie ciekaw, co bym zrobił, gdyby ktoś na te moje popisy zareagował nieprzyjemnie. Ale żadnego scenariusza na taką okoliczność nawet nie chcę sobie przygotowywać. Zostawiam sobie w tej kwestii wolność. Takie "Ej, facet! Włóż majtki!" wpisałoby się nawet nieźle w nasz spektakl. W tej sztuce obracam po scenie fotelem, na którym siada, nieświadom niczego, jeden z widzów. Ostatnio pan, na którego to trafiło, zwyczajnie poprosił, bym go zostawił w spokoju. - Oczywiście - odparłem. Ale zwykle, co ciekawe, publiczność nie stawia oporów. Poddaje się zabawie. Może niektórzy nawet marzą o takich ekstremalnych przeżyciach w teatrze?

W latach 60. w Paryżu aktorzy pewnego teatru nie tylko sami się rozebrali, ale i namawiali do zdejmowania spodni publiczność.

W spektaklu "Orgia" naszego teatru aktorzy robili to samo. Raz im się udało. Widz długo się nie zastanawiał...

Wyskoczył z portek? I co?

Nic. Potem się ubrał. (śmiech). Jednak widzowie, podobnie jak aktorzy, nie do końca są z nagością na scenie oswojeni, choć tyle jej naokoło, choć tak nas ona zewsząd atakuje.

Mógłby Pan odmówić rozebrania się do takiej sceny?

Pewnie, że tak.

Jeden z aktorów opowiadał, jak to przyszło mu grać w latach 70. Don Juana. Reżyser wymyślił, że amant wszech czasów wyjdzie na scenę naguśki. Ale artyście jakoś pomysł nie leżał. Zbuntował się i w dniu premiery wkroczył na scenę... w slipkach. Usłyszał tylko trzask drzwi - to obrażony reżyser wyszedł z widowni.
Myślę, że gdybym nie mógł się przełamać, próbowałbym rozmawiać z reżyserką. Zastąpilibyśmy to pewnie czymś innym.

Mówienie nie wprost w teatrze zawsze jest ciekawsze.
Pewnie tak.

Kobiety rozbierały się na polskiej scenie już w latach 20. Niejaka Mila Kamińska w spektaklu "Żywy Budda" pokazała teatromanom nagą pierś. Sześćdziesiąt lat później to samo zaprezentowała w spektaklu słupskiego teatru w "Umrzeć ze śmiechu" inna aktorka. Ponoć wojsko waliło do teatru jak oszalałe! Natomiast męska nagość na szerszą skalę króluje w teatrze od niedawna. Nagie artystki już się opatrzyły?
Męska nagość to jeszcze ciągle dla teatru temat tabu.

Wabik na widzów?

W jakimś sensie na pewno. W ogóle nagość w teatrze to coś innego niż ta na ekranie kina czy komputera. To żywe ciało na wyciągnięcie ręki. Inne, silniejsze emocje! Na szczęście ta teatralna nagość zawsze, taką mam nadzieję, jest w "ważnej sprawie".

Czasem, niestety, zastępuje brak innego, lepszego pomysłu. Jest takie ładne zdanie: "Kiedy już nic się nie da zrobić, zawsze można ściągnąć majtki". Tak czy siak, nie wszystkie reżyserskie intencje są zrozumiałe dla widowni. Na poznańskim festiwalu Malta Straż Miejska wlepiła po mandacie za "nieobyczajne zachowanie" nagim aktorom francuskiego teatru. Artyści byli tym zachwyceni! Pierwszy raz spotkało ich coś tak niesamowitego. Prawdziwy teatr absurdu.
To tak samo straszne, jak i zabawne.

Każdy musiał zapłacić po stówce. Bez gadania.
Wszystko przede mną (śmiech). Niektórzy ludzie związani z teatrem twierdzą, że dla aktora ciało jest kostiumem. Nie zgadzam się z tym. Ciało to coś więcej niż kostium. Ono jest moje, nie mogę go zmienić, a kostium można uszyć, kupić, stworzyć, wycenić. Jak wycenić moją intymność? To niemożliwe.

Rozbierania na scenie nie uczą w szkole teatralnej, ale otwartości, przełamania zahamowań, przełamania wstydu już pewnie tak?
Szkoła kształci nas przede wszystkim do pracy nad tekstem, nad rolą. Do rozbieranych ról szkoła mnie nie przygotowała. Nie miałem takich zajęć... (śmiech). A szkoda.

Na jednej stronie internetowej znalazłam alfabetyczny indeks aktorów, którzy rozebrali się w filmie i teatrze.
Ojej, już tam jestem?

Jeszcze nie. Ale wszystko tam jest dokładnie wyszczególnione, kto, w czym wystąpił i co pokazał? Przyjdzie czas i na Pana.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki