Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chrześcijanie łączcie się [ROZMOWA]

Marek Jurek
Adam Wojnar/ Archiwum
Marek Jurek, prezes Prawicy Rzeczypospolitej, kandydujący do Parlamentu Europejskiego, mówi o polityce Christendom mainstreaming.

Od kraju barbarzyńców, przymierzających majtki na bazarze, do krainy mostami i drogami płynącej: takie streszczenie w rządowym spocie 10 polskich lat w Unii to dobra synteza tej unijnej dekady?
To żenująca kampania. Jeśli chcemy mówić serio o współpracy i solidarności europejskiej, to mówmy nie tylko o korzyściach, które odnosimy, ale i o korzyściach, które wnieśliśmy, które dzięki nam odnieśli nasi partnerzy. Eksport z Niemiec i Francji do Europy Środkowej wzrósł prawie sześciokrotnie w ciągu ostatnich 10 lat. Kraje zachodnie po upadku komunizmu wydają o jedną trzecią mniej na obronę, dzięki czemu przez ćwierć wieku setki miliardów euro mogli przeznaczyć na rozwój i konsumpcję. A to od Polski zaczęło się zwycięstwo wolnego świata w zimnej wojnie. Myśmy więcej zrobili dla bezpieczeństwa państw starej Unii niż oni dla naszej wolności. O tym rząd powinien mówić, bo polski rząd powinien nakłaniać zagranicę do słuchania Polski, a nie Polaków do bezpodstawnej wdzięczności wobec zagranicy.

Ale my też bardzo skorzystaliśmy na obecności w Unii.

Korzyści są wspólne, tak jak rynek.

W dziedzinie ekonomii - wzajemne interesy, a nie klientyzm darowizn i dotacji. A w wymiarze kulturowym i światopoglądowym jaki jest bilans dekady? Janusz Palikot głosi po tych 10 latach, że Polska powinna wreszcie "zejść z krzyża", żeby stać się wzorcowym krajem europejskim.
Jak powiedział Donald Tusk, wyjaśniając Monice Olejnik zmianę swojego stanowiska wobec żądań politycznego ruchu homoseksualnego - przez 10 lat czasy się zmieniły. Szkoda, że nie powiedział wprost, że czasy się zmieniły od śmierci Jana Pawła II i można już stawiać postulaty, których za jego życia nikt by nie ośmielił się podnieść. A czasy bardzo się zmieniły: 10 lat temu Platforma Obywatelska ogłaszała, że jako pierwsza partia na świecie odbędzie pielgrzymkę ad limina Apostolorum, do progów apostolskich. A teraz chce, jako pierwszy rząd w historii Polski, nadawać status publiczny związkom homoseksualnym.

Kandyduje Pan do Parlamentu Europejskiego, by - jak Pan deklaruje - przywrócić ducha chrześcijaństwa instytucjom europejskim. To jeszcze możliwe?
Strategia Christendom mainstreaming, którą proponujemy naszym przyjaciołom z Europy Zachodniej, zakłada, że wszystkie działania na rzecz cywilizacji chrześcijańskiej, dziś podejmowane w wielu krajach w wymiarze narodowym - muszą zyskać wymiar międzynarodowy. Bo w Europie mamy i Irlandię, z jej chrześcijańską konstytucją, i odrodzenie węgierskie, i rząd Mariano Rajoya, który po latach zapaterowskiego socjalizmu wprowadza prawną ochronę życia.

I Francję, która legalizuje małżeństwa homoseksualne.
Na co reakcją jest największy ruch sprzeciwu w historii porewolucyjnej Francji. Towarzyszy mu osobisty sprzeciw kilkuset merów, którzy nie chcą "błogosławić" ślubów homoseksualnych, nie chcą przewodniczyć, jak to jeden z tych merów powiedział, parodiowaniu małżeństwa. Europa chrześcijańska to rzeczywistość, a nie postulat. Mogliśmy to zobaczyć przy okazji niedawnej kanonizacji Jana XXIII i Jana Pawła II.

I ta rzeczywistość powinna się przełożyć na ducha i funkcjonowanie instytucji europejskich?
Przede wszystkim na chrześcijańską obecność w kształtowaniu współpracy europejskiej, jej zasad i aktów. To na tym polu przegrywamy. Bo na polu narodowym trzeba po prostu pokazać obecność elementów cywilizacji chrześcijańskiej w naszym prawie i życiu publicznym. Polska konstytucja uznaje kulturę chrześcijańską za wartość konstytucyjną, za dobro stanowiące zasadniczy element dziedzictwa, które mamy obowiązek przekazać następnym pokoleniom.

Palikot powiedziałby pewnie: to anachroniczne zapisy, trzeba je zmienić.
Ulubiony artykuł Palikota, 25 artykuł konstytucji, mówi, że państwo i Kościół powinny współpracować dla dobra wspólnego. Palikot nieprzypadkowo mówi, że chce Polski bez konstytucji narodowej, bo oparcie mogą mu co najwyżej dać pewne przepisy unijne, które od traktatu amsterdamskiego w coraz większym stopniu mówią o promocji tak zwanej mniejszości i zmienianiu społeczeństwa pod kątem ich żądań.

"Tak zwanych"?
Tak zwanych, bo przecież nie realnych - religijnych, narodowych, regionalnych. "Mniejszości", o których dziś mówi liberalizm, to każda dowolna grupa społeczna, która odrzuci normy chronione wcześniej przez zgodny consensus społeczny.

Nazywając rzeczy po imieniu, chodzi o środowiska LGBT, czyli lesbijek, gejów oraz osoby bi- i transseksualne.
Nie tylko LGBT. Ostatnio zwróciłem uwagę minister Kozłowskiej-Rajewicz, że opowiadając o LGBT, jest niebezpiecznie anachroniczna i nie nadąża za postępem społecznym.

No tak, bo dodaje się jeszcze Q, od queer albo questioning, czyli osoby niepewne swojej płciowej tożsamości. Takie jak Conchita Wurst.
Queer to ciągle bardziej tendencja niż grupa. Oficjalnie mówi się natomiast o społecznościach LGBTI, bo są jeszcze interseksualiści. A niedługo to pewnie będzie LGBTIM, bo dołączą multiseksualiści, czyli amatorzy seksu grupowego. Każda dowolna grupa, kwestionująca normy moralne, może się ogłosić jako mniejszość i upomnieć o protekcję międzynarodowych instytucji liberalnych. To dlatego pod koniec życia święty Jan Paweł II pisał w "Ecclesia in Europa" o niszczeniu "chrześcijańskiej duszy Europy". Zasady takie jak monogamia, przywiązanie synowskie, odpowiedzialność za dzieci, patriotyzm i powinność poświęcenia dla dobra wspólnego - wszystkie te rzeczy mają być odesłane do lamusa. Do tego Palikot może nawiązywać, ale pamiętajmy, że to tylko ideologia, ciągle odrzucana przez większość krajów naszego regionu i miliony ludzi w całej Europie, którzy się identyfikują z cywilizacją życia, prawami rodziny i dziedzictwem swoich narodów.

W pierwszej połowie lat 90. prawica w Polsce, Pan również, wyrażała nadzieję, że wolna Polska wniesie chrześcijańskiego ducha do laicyzującej się Europy. Takie nadzieje żywiła też na przykład prawica we Francji. Co zostało z tych miraży?
To nie miraże, tylko trudne wyzwanie. W sprawach cywilizacji chrześcijańskiej potrzebne jest, powtórzę, zaangażowanie na płaszczyźnie narodowej, ale również świadomość uniwersalizmu zasad, których bronimy - co wymaga współpracy międzynarodowej. Takie plagi jak handel narkotykami czy zorganizowane wykorzystywanie kobiet w sposób oczywisty wymagają współpracy międzynarodowej. Czas ją angażować dla dobra wspólnego, nie dla jego destrukcji.

Jak?
W czasie negocjacji traktatu lizbońskiego Prawica Rzeczypospolitej domagała się wielokrotnie, żeby Polska zaproponowała dopisanie dwóch słów, "prawa rodziny", do katalogu podstawowych wartości Unii Europejskiej. Pewnie nie usunęlibyśmy stamtąd konceptu "orientacji seksualnych", ale pojawienie się praw rodziny stałoby się oparciem dla naszej polityki. Jeżeli w momencie ataku na krzyże we włoskich szkołach jedna czwarta państw Unii wystąpiła do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w obronie Włoch, to znaczy, że podejmowanie takich działań jest możliwe. Chodzi tylko o to, by była to polityka, a nie incydentalne reakcje.

W Parlamencie Europejskim znajdzie się pewnie więcej polityków sceptycznych wobec federalistycznych tendencji w Unii. Najpewniej parlament będzie też częściej terenem światopoglądowych sporów.
Prawdopodobnie tak. Ale alternatywą dla eurofederalizmu dewastującego suwerenność państw i cywilizację chrześcijańską nie jest hałaśliwa eurosceptyka, tylko silne państwa narodowe. Współpraca państw to jedyny model integracji, który ma sens.

[email protected]

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki