Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Plebiscyt Sportowiec Pomorza 2010: Daniel Ewing

Paweł Durkiewicz
Daniel Ewing w zespole Asseco Prokom jest od dwóch lat, ale dopiero teraz wyrasta na prawdziwego lidera zespołu
Daniel Ewing w zespole Asseco Prokom jest od dwóch lat, ale dopiero teraz wyrasta na prawdziwego lidera zespołu Rafał Rusiecki
Trójmiasto to dla 27-letniego George'a Daniela Ewinga drugi "europejski dom". Amerykański koszykarz gra w Asseco Prokom już trzeci sezon i wcale nie wyklucza, że jego przygoda z najlepszą obecnie polską drużyną nie potrwa dłużej. Do zespołu trafił w lecie 2008 roku, gdy klub miał swoją siedzibę jeszcze w Sopocie.

Wtedy Ewing miał za zadanie razem z innym nowym nabytkiem Davidem Loganem decydować o sile ofensywnej ekipy trenera Tomasa Pacesasa. W swojej roli sprawdził się dobrze, szybko więc zyskał zaufanie sztabu szkoleniowego i uznanie kibiców. Z miejsca stał się również gwiazdą rodzimej ekstraklasy.

Główne boiskowe atuty Ewinga to pewny rzut, umiejętność szybkiego wejścia pod kosz, dobre podanie oraz świetne przygotowanie fizyczne. Jak mówią trenerzy, koszykarz rodem z Florydy imponuje tzw. kulturą gry. Cztery lata spędzone w Duke Blue Devils, jednej z najbardziej znanych drużyn akademickich w USA, zrobiły swoje: gdyński rozgrywający ma dobry przegląd pola, wie, jak godzić role playmakera i groźnego strzelca, a także z zaangażowaniem podchodzi do gry po obu stronach boiska.

- Z okresu w Duke mam mnóstwo dobrych wspomnień. To był świetny czas. Dotarliśmy nawet do czołowej czwórki NCAA, co jest nie lada osiągnięciem - wspomina Ewing.

Sezon 2009/2010 był dla Asseco Prokom jak bajka. Po niemrawym początku w Eurolidze gdyńska ekipa rozkręciła się na dobre w grudniu, gdy w Gdyni poległ słynny Real Madryt. Od tamtego meczu mistrzowie Polski upodobali sobie zaskakiwanie koszykarskiej Europy. Wywalczony rzutem na taśmę awans do Top16 był tylko preludium dalszych emocji. Dzięki kolejnym sensacyjnym wygranym z Unicają Malaga i CSKA Moskwa stało się jasne, że zespół trenera Pacesasa dokonał czegoś niesamowitego. Największy sukces w historii polskiej klubowej koszykówki męskiej stał się faktem - gdynianie wystąpili w elitarnym play-off "europejskiej NBA"!

W kwietniowych ćwierćfinałach polski zespół dzielnie walczył z piekielnie silnym greckim Olympiakosem Pireus. W rywalizacji do trzech zwycięstw udało się wyrwać jeden mecz, ale ostatecznie górą byli rywale. Niemniej fantastyczne występy lekceważonej ekipy z Trójmiasta na długo pozostaną w pamięci polskim sympatykom basketu.

W tamtym sezonie Ewing pozostawał na ogół w cieniu Logana i Qyntela Woodsa, jednak wielokrotnie przypominał o sobie znakomitymi zagraniami, gdy partnerzy mieli gorszy dzień. Znakomicie wypadał w meczach o najwyższą stawkę: w potyczkach z Olympiakosem (średnia 16 punktów w 4 meczach) czy w play-off polskiej ekstraklasy. Poza efektownymi zagraniami w ataku jego znakiem firmowym stały się też fenomenalne bloki, zatrzymujące kontrataki rywali.
Latem stało się jasne, że w Gdyni zabraknie już Logana i Woodsa, kuszonych wielkimi pieniędzmi przez kluby z całej Europy. Umowę na kolejny rok przedłużył za to Ewing, który od razu został mianowany kapitanem drużyny i jej mentalnym liderem. Poza zadaniami klasycznego playmakera, miał też częściej występować na pozycji numer 2 i brać na siebie ciężar zdobywania punktów. To było novum dla koszykarza, który dotychczas był najwyżej trzecią opcją w hierarchii zespołu.
- Wiadomo, że teraz trenerzy chcą, bym się wykazał cechami przywódczymi, ale ja jestem gotowy na dodatkową odpowiedzialność. Uważam, że mamy dobrą drużynę i możemy nawiązać do naszych niedawnych sukcesów - mówił przed startem gier gdyński rozgrywający.

Pierwsze miesiące nowego sezonu nie były dla Asseco Prokom zbyt udane. Klub wystartował w aż trzech rozgrywkach (do Euroligi i polskiej ekstraklasy doszła wschodnioeuropejska Liga VTB), lecz w żadnych nie grał na miarę oczekiwań. Jednym z niewielu niezawodnych ogniw w zespole jest Ewing, który po odejściu rozczarowującego Bobby'ego Browna jest pierwszym strzelcem zespołu w Eurolidze i VTB, a drugim w Tauron Basket Lidze.

Powiew nadziei przyniosła gdyńskim kibicom niedawna wygrana ich zespołu z Cają Laboral Vitoria oraz ligowe zwycięstwo z rewelacyjnym zespołem Energi Czarnych Słupsk. W tym drugim meczu Ewing okazał się prawdziwym bohaterem gdynian - w zaciętej końcówce zdobył 6 ostatnich punktów spotkania, dzięki czemu Asseco Prokom wygrał 76:73.

- Rzeczywiście, w końcówce wyszło mi kilka rzutów, ale wynik jest zasługą całej drużyny, każdy musi się starać i walczyć na 100 procent - skomentował skromnie koszykarz.

George Daniel Ewing urodził się 26 marca 1983 roku w Milton w stanie Floryda.
Mierzy 191 centymetrów wzrostu i może grać na pozycjach rozgrywającego lub rzucającego obrońcy. Koszykarskie szlify zdobywał na renomowanej uczelni Duke, pod okiem legendarnego trenera polskiego pochodzenia Mike'a Krzyzewskiego. W 2005 roku, po zakończeniu nauki i gry w rozgrywkach akademickich, został wybrany w drafcie NBA przez Los Angeles Clippers. W najlepszej lidze świata spędził dwa lata, po czym zdecydował się na wyjazd do Europy. Jeden sezon spędził w rosyjskiej ekipie BC Chimki, a od 2008 roku reprezentuje Asseco Prokom.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki