Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdańsk: Proces fotografa oskarżonego o brutalny gwałt

Szymon Zięba
W gdańskim Sądzie Okręgowym rozpoczął się proces Roberta B., fotografa z Pomorza. Według prokuratury, do mieszkania zwabił dziewczynę pod pretekstem sesji fotograficznej, przetrzymywał przez dwa dni, zgwałcił.

Na pierwszy rzut oka to jedna z wielu podobnych spraw. Faktycznie jednak wydanie wyroku może się okazać dla sądu twardym orzechem do zgryzienia. Konfrontowane są bowiem dwie wersje wydarzeń. Waży się słowo przeciw słowu.

Sala
Robert B. na sądową salę wchodzi pewnym krokiem, choć w kajdankach i w asyście policjanta. W ręku trzyma reklamówkę i głośno zapowiada, że będzie się bronił. Podkreśla, że jest niewinny. Z równowagi wytrąca go dźwięk migawki.
- Nie życzę sobie, by mi robiono zdjęcia - rzuca i rusza w stronę fotoreportera.
Rękoczynów udaje się uniknąć chyba tylko dzięki szybkiej reakcji policjanta.
- Proszę zabrać tej pani kartę z aparatu - nie kryje złości poskromiony, jednak tylko na chwilę. - Ja jestem fotografem. Dobrze wiem, że nawet jak się usunie zdjęcia, to potem można je z karty odzyskać. Są takie programy!
Podkreśla, że nie życzy sobie obecności mediów na sali:- Siedzę bezprawnie, na podstawie matactwa!
W zamieszaniu nikt nie zwraca uwagi na niepozorną, młodą dziewczynę, która wciśnięta w kąt na ciasnej, sądowej sali, myślami wydaje się być gdzieś obok.
Ostatecznie poniedziałkowe posiedzenie odbyło za zamkniętymi drzwiami. Sędzia wyłączyła jawność.

Korytarz
Sądowa rozpiska z nazwiskami świadków, wywieszona na drzwiach sali, w której toczył się proces Roberta B., budziła ciekawość. To wycelowane obiektywy aparatów oraz krążący dziennikarze działały na gapiów jak lep na muchy.
Wśród wezwanych, w szeregu nazwisk na kartce, znajduje się też nazwisko Ewy, dziewczyny z sali.
To właśnie ona, według śledczych, miała być ofiarą fotografa. I to dzięki jej zeznaniom, jak po nitce do kłębka, prokuratorzy dotarli do - jak twierdzą - przestępczej działalności Roberta B. Po kilku godzinach Ewa A. wychodzi z sali. Podbiegają do niej dziennikarze.
Dziewczyna
- To było mniej więcej na początku sierpnia. Szukałam wtedy pracy i w internecie zamieściłam ogłoszenie. Pan Robert zadzwonił do mnie z propozycją pracy fotomodelki - Ewa opowiada swoją historię spokojnym głosem. Wyrzuca z siebie zdania, jakby czytała je z kartki.
Dziewczyna tłumaczy, że spotkali się z B. w umówionym miejscu.
- Pokazywał mi swoje dokumenty, że prowadzi firmę, pokazywał mi zdjęcia. Pojechaliśmy do jego "studia" - mówi i prosi, by "studio" wziąć w cudzysłów.
- Bo to bardziej wyglądało jak zabrudzone mieszkanie. Ale on twierdził, że jest w trakcie przeprowadzki, że to kwestia czasu, nim przyniesie rzeczy.
Ich współpraca miała trwać około dwóch tygodni.
Ewa opowiada dalej: - Zaczęło się od tego, że trochę się z nim pokłóciłam. Rzucił się na mnie. Dusił. Straszył. Groził, że wrzuci do rzeki.
Dziewczyna spokojnym głosem mówi, że przetrzymywał ją w "studiu" przez "jeden dzień i noc".
- Albo i nawet więcej. Nie jestem w stanie teraz tego powiedzieć.
- Jak się pani wydostała z tego mieszkania? - pytam.
- Chyba szczęściem, szczerze mówiąc. Zaufał mi, że nikomu nic nie powiem. Uciekłam od razu na autobus. Potem dowiedziałam się, że nie tylko ja zostałam pokrzywdzona przez tę osobę.

Prokuratura
Robertowi B. grozi więzienie. Według prokuratorów, B., oprócz gwałtu na Ewie, dopuścił się tzw. innej czynności seksualnej na innej dziewczynie. Tą sprawą śledczy zajmowali się wcześniej. Dochodzenie umorzono. Ostatecznie jednak, po znalezieniu nowych dowodów, sprawa została ponownie otwarta.
Mężczyźnie śledczy zarzucają także wyłudzenia. B., korzystając z danych znajomych, na jednym z serwisów miał wystawić przedmioty. Tych jednak, według śledczych, kupcy, którzy zdecydowali się na transakcję, nigdy nie otrzymali.
Ze względu na dobro pokrzywdzonych imiona i inicjały zostały zmienione.
Relacji drugiej strony tej sprawy nie mogliśmy poznać z uwagi na wyłączoną jawność postępowania oraz niechęć oskarżonego do rozmowy z mediami.

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki