Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lechia Gdańsk musi ograć mistrza. Ricardo Moniz: Nadal chcemy walczyć o podium

Paweł Stankiewicz
Tomasz Bolt/Polskapresse
Lechia Gdańsk obrała kurs na Europę. Po remisie w Chorzowie z Ruchem jest jednak dalej od tego celu. Biało-zieloni zbliżą się do jego realizacji, jeśli w sobotę pokonają na PGE Arenie Legię Warszawa

Ricardo Moniz, trener piłkarzy Lechii Gdańsk, to człowiek ambitny. Drużyna dopiero w ostatniej kolejce z ósmego miejsca zakwalifikowała się do grupy mistrzowskiej, ale holenderski szkoleniowiec zapowiedział, że celem jest walka o podium T-Mobile Ekstraklasy, co byłoby przepustką do Europy. Plan wydawał się szalony, bo przecież poza początkiem sezonu trudno było szukać Lechii w czołówce ligowej tabeli. Zespół na pewno ma potencjał, ale niewątpliwie wymaga też personalnych wzmocnień, aby na stałe zagościć w czołówce ligi. Takie wzmocnienia mają nastąpić już latem.

Moniz nie patrzy jednak tak daleko w przyszłość. Przed wyjazdem do trzeciego w tabeli Ruchu zapowiadał grę o zwycięstwo w tym meczu. Wygrana pozwoliłaby zbliżyć się do zespołu z Chorzowa na dwa punkty i wówczas walka o podium nabrałaby realnych kształtów. Ta sztuka się nie udała, ale trener słowa dotrzymał. Biało-zieloni w Chorzowie nie bronili się i nie czekali na okazje do kontr, ale atakowali i chcieli wygrać z Ruchem. Zabrakło trochę szczęścia, umiejętności i skuteczności. Okazji nie brakowało, ale wykończenia już zdecydowanie tak. Wiedzą coś o tym Maciej Makuszewski, Zaur Sadajew, Patryk Tuszyński czy Przemysław Frankowski. Ten remis sprawia, że strata do miejsca na podium nadal wynosi pięć punktów, choć tak naprawdę Lechia musi zdobyć ich o sześć więcej od Ruchu, aby minąć tego rywala w tabeli. A do końca sezonu zostało sześć kolejek. Zadanie bardzo trudne, ale trener się nie poddaje i celu nie zamierza zmieniać.

- W Chorzowie potrzebowaliśmy wygranej - mówi trener Lechii. W pierwszej połowie mieliśmy jedną świetną sytuację, ale w drugiej aż pięć. Powinniśmy wygrać ten mecz. Musimy nauczyć się wykorzystywać takie okazje i grać w roli faworytów, a nie czekać na kontry jak drużyna ze środka tabeli. Punkt w Chorzowie to niezły początek walki o realizację naszego celu, ale jednak jestem rozczarowany, że nie wygraliśmy. Nic się jednak nie zmienia i nadal chcemy walczyć o podium - zapowiada Ricardo Moniz.

To droga wydaje się słusznym sposobem do tego, żeby osiągnąć sukces. Nawet jeśli nie w tym sezonie, to w kolejnym. W ten sposób szkoleniowiec chce wyzwolić w zawodnikach mentalność zwycięzców. Piłkarze też wiedzą, o co grają. Władze klubu szykują wzmocnienia i dla tych zawodników, którzy nie będą spełniać oczekiwań trenera Moniza, w kolejnych rozgrywkach zabraknie miejsca w kadrze Lechii.

Czytaj więcej na kolejnej stronie!

Do końca sezonu warto jednak walczyć o realizację tego zadania. Nikt nie mówił, że będzie łatwo, ale gdańszczanie nie są obciążeni presją, że koniecznie muszą zagrać w europejskich pucharach. Bez presji czasami gra się łatwiej i oby to był atut biało-zielonych. Zwłaszcza w meczach z teoretycznie silniejszymi przeciwnikami. Przed Lechią sześć ważnych i atrakcyjnych meczów. Na PGE Arenie zmierzą się w najbliższą sobotę z Legią Warszawa, którą w tym sezonie dwa razy ograli, ale i z Lechem Poznań, z którym dwukrotnie przegrali, oraz z Wisłą Kraków. Na wyjazdach biało-zieloni powalczą o punkty z Pogonią Szczecin, Zawiszą Bydgoszcz i Górnikiem Zabrze. Te mecze pokażą, czy Lechia jest już teraz gotowa na to, aby pokazać się w Europie. Nie da się ukryć, że tylko wygrana z Legią pozwoli Lechii realnie o tym myśleć. Jeśli się uda wskoczyć na podium, będzie to sukces trenera Moniza i tej grupy zawodników, którzy udowodniliby, że warto na nich stawiać w przyszłości. W przeciwnym razie szkoleniowiec Lechii będzie miał przegląd całej kadry zawodniczej i doskonale będzie wiedział, jakie ogniwa trzeba wymienić i na których pozycjach potrzebne są wzmocnienia.

Andrzej Juskowiak, wiceprezes Lechii ds. sportowych, oraz nowi udziałowcy gdańskiego klubu już pracują nad tym, żeby Lechia była w przyszłym sezonie zespołem silniejszym.

Takie są aspiracje nowych właścicieli, władz klubu, trenera, ale też - co cieszy - piłkarzy. Teraz trzeba trzymać się wyznaczonej drogi, żeby Lechia w najbliższym czasie trafiła na futbolowe salony. Tym bardziej że z takim stadionem jak PGE Arena może z podniesionym czołem gościć największe europejskie kluby.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki