Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Retrokuchnia: Tam będę czekał na śmierć, przy szklance wina

Gabriela Pewińska
Przyglądam się stołom Ostatniej Wieczerzy. Taki czas. Na obrazach mistrzów oczywiście króluje wino. Czerwone. W karafkach. W kielichach. W szklanicach. Wino... Krew Chrystusa. Jego męka. Ale też symbol tak duchowej wiedzy jak i przyjemności doczesnych. Arystofanes w "Rycerzach" mówi: Kiedy ludzie piją, stają się bogaci, robią interesy, wygrywają sprawy, są szczęśliwi i pomagają przyjaciołom...

Ci, którzy wino kochają często powołują się na te słowa...

Nikt tak jednak nie pisze o winach jak węgierski filozof Bela Hamvas, ów geniusz, który powiedział: Zamiast gazet zacznijcie czytać wiersze! Dla niego wino to wyznanie wiary, droga do świętości, zmysłowość i tajemnica. Dla niego wino to kobieta! Dlatego rozróżnia wina jasno i ciemnowłose. Każdy klejnot zamieniałby w kobietę, zachwycałby się nią, a później wypiłby ją jak wino.

Piękny jest fragment jego słynnej "Filozofii wina", gdy pisze o jednej ze swoich najpiękniejszych medytacji. Siedzi obok piwniczki z winem, pod rozłożystym orzechem i rozkoszuje się widokiem gładkiej tafli jeziora. Wykąpał się, zjadł dobry obiad, zasiadł do lektury i, jak wyznaje, "chłonął lato".

Wspomina też, jak to pewnego dnia wysiadł z pociągu i pobiegł nad morze, "żeby łyknąć nieco słonej wody na znak miłości". Potem kupił skumbrie, oliwki, chleb i kawałek sera, z tym wszystkim poszedł do karczmy. Na wino. Napił się z kompanami, a potem szczęśliwie upojony zapalił papierosa, walnął się pod gruszę i trwał w błogostanie.

Wino to nie alkohol. Wino to wino. Tak mówią Francuzi. Ja mówię - wino to coś znacznie więcej. "Pijcie wino!", woła Hamvas, "ono da wam odwagę do pocałunku, do zrywania kwiatów"...

W księgarniach kusi nowe wydanie jego "Filozofii wina" wzbogacone o piękny esej Sandora Marai "Rzecz o węgierskich winach". Fragment tekstu wielkiego Węgra, dedykuję Państwu na święta. Bo zawiera w sobie istotę tych dni: umiłowanie życia i nieuchronność śmierci, oczekiwanie i nadzieję, spełnienie i miłość. Wino.

Jak pisał Hamvas: "Ostatecznie pozostaną dwie istoty - Bóg i wino".

Sandor Marai: Rzecz o węgierskich winach

Na starość chciałbym mieć własną piwnicę na wino. Niczego więcej zresztą od życia nie pragnę. Upatrzyłem już sobie nawet miejsce na piwniczkę. Niedaleko domu, tak abym mógł tam spokojnie dojść. Będę zważał, aby miejscowi gospodarze - winiarze, ogrodnicy i sadownicy nie dowiedzieli się niczego o mojej miejskiej przeszłości. Jeśli mi ślepy los dopisze, pod siedemdziesiątkę uczciwi ludzie uznają mnie za człowieka uczciwego, za winiarza, a więc kogoś, kto wie, gdzie należy umrzeć. Bo nie masz piękniejszej śmierci jak przed piwniczką, pod rozłożystym orzechem, jesienią.

Będzie tam stół, na którym postawi się butelki, szklanki. Będzie ława, na której usiądę. Tam będę czekał na śmierć, przy szklance wina. Najlepszego oczywiście, z omszałej butelczyny. I powinno to nastąpić po winobraniu, kiedy młode wino się już uładziło, ale się jeszcze trochę burzy, pracuje. Orzechy strącone z drzewa, jesienne słońce świeci i jeszcze przygrzewa. Z nie większą jednak mocą niż miłość starego człowieka. Więc siedzę przed swoją piwniczką, piję dobre wino, pięcioletnie, wytrawne, białe z Szomló i czekam.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki