O losie sopocian przesądziła środowa porażka 89:94 z PGE Turowem Zgorzelec w Ergo Arenie. Swój były zespół pogrążył m.in. wieloletni kapitan Trefla, Filip Dylewicz, który zdobył dla Turowa 18 punktów.
"Dylu" wypadł dużo lepiej niż w swoim pierwszym powrocie do gdańsko-sopockiej hali. W grudniu Trefl wygrał 85:74, a były kapitan żółto-czarnych wypadł bardzo słabo. Tym razem był już w znacznie lepszej dyspozycji i pokazał klasę szczególnie w rzutach trzypunktowych, trafiając cztery z pięciu prób zza łuku.
- Rzeczywiście, zapowiadałem, że postaram się wypaść lepiej niż poprzednim razem i chyba się udało. Najważniejsze, że ze stanu -18 wróciliśmy do gry i wygraliśmy na wyjeździe ważne spotkanie, więc wygląda to całkiem optymistycznie. Wydaje się, że zwyżka formy przychodzi na zbliżający się powoli czas play-off, co bardzo cieszy - powiedział po meczu były reprezentant Polski. W całym dotychczasowym sezonie była i obecna drużyna Dylewicza zagrały na remis, wygrywając ze sobą po dwa mecze. W walce o medale dużo wyżej notowany jest klub ze Zgorzelca, który dzięki wysokiemu budżetowi zgromadził silny i wyrównany skład. Wyniki sopocian przerastają przedsezonowe oczekiwania.
- Mogę się wypowiadać w wielu superlatywach o moim byłym zespole. Mamy już końcówkę sezonu, a Trefl cały czas jest w absolutnym topie ligi, więc trudno mówić o zaskoczeniu - im po prostu należy się miejsce w czołówce. Pod przywództwem trenera Maskoliunasa wyglądają bardzo ciekawie, mają zbilansowany skład, są drużyną groźną dla wszystkich i ich wyniki na pewno nie są przypadkiem - ocenia "Dylu".
W Wielką Sobotę Trefl zmierzy się na wyjeździe z obrońcą tytułu, Stelmetem Zielona Góra. Dylewicz będzie oczywiście kibicował sopocianom, którzy sprawiając niespodziankę mogą pomóc jego ekipie w wywalczeniu pierwszego miejsca po sezonie zasadniczym. Zawodnik podkreśla też sentyment, jakim darzy swój wieloletni klub.
- Mam nadzieję, że Treflowi uda się wygrać z mistrzem Polski. Te wszystkie lata spędzone tutaj gdzieś we mnie pozostały, dlatego zawsze będę trzymał kciuki za sopocką drużynę, o ile oczywiście nie jest akurat rywalem mojego obecnego zespołu - uśmiecha się skrzydłowy Turowa.
Co nie może dziwić, gorszy humor po środowym starciu mieli przedstawiciele Trefla. Porażka z Turowem skazała sopocian na trzecie miejsce. Trzy pozostałe mecze w drugiej fazie TBL nie będą miały dla żółto-czarnych większego znaczenia. Wejście na wyższą pozycję graniczy z cudem - w ostatnich trzech kolejkach nasz zespół musiałby wygrać wszystkie swoje mecze i liczyć na komplet porażek Turowa lub Stelmetu.
- Szkoda takiego meczu, bo w pierwszej połowie wszystko nam wychodziło, nawet momentami nieźle spisywaliśmy się w obronie. No, ale z drugiej strony o jakiej obronie możemy mówić, gdy rywal rzuca nam 94 punkty - stwierdził trener Darius Maskoliunas.
Rywalem Trefla w ćwierćfinale play-off będą Energa Czarni, którzy przełamali serię sześciu kolejnych porażek, wysoko pokonując na wyjeździe Rosę Radom. Coraz bliżej awansu do play-off są koszykarze gdyńskiego Asseco, którzy w meczu dolnej szóstki wygrali z AZS Koszalin 79:77, dzięki trafieniu Piotra Szczotka na 8 sekund przed końcową syreną.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?