Joachim Marzeion: Po służbie w straży, grywa w kaszubskim teatrze

Od jak dawna pełni Pan służbę w PSP?
W straży pożarnej pracuję od 1 grudnia 1993 roku.

Jak to się stało, że został Pan strażakiem?
O byciu strażakiem na pewno nie marzyłem od dzieciństwa. Nie był to jednak zupełny przypadek. Wcześniej byłem trzy lata w wojsku na okręcie. Myślałem nawet o tym, by pozostać w wojsku, ale ciężko było się załapać na stałą służbę. Akurat tak się złożyło, że dowiedziałem się od znajomych, że jest miejsce w straży pożarnej i służąc jeszcze w marynarce, zacząłem ubiegać się o pracę w PSP. Dziś jestem bardzo zadowolony ze swojego wyboru. Im dłużej pracuję, tym bardziej jestem przekonany, że robię to, co powinienem.

Uważa Pan, że każdy nadaje się do takiej pracy?
Nie każdy. Trzeba mieć do tego warunki fizyczne i przede wszystkim predyspozycje psychiczne.

Pamięta Pan swoją pierwszą akcję?**
Nie pamiętam dokładnie, ale wątpię by było to coś szczególnego. Pewnie jakiś drobny pożar. Jedną z pierwszych, które pamiętam, był wypadek drogowy w okolicach Jeziora Żarnowieckiego, w którym na miejscu zginęły trzy młode osoby. Musiałem pomóc starszym kolegom wyciągać zwłoki z samochodu. To był trudny moment.

W pracy strażaka na pewno nie brakuje też zabawnych akcji, śmiesznych momentów.
W zeszłym roku zimą dosyć dużo ćwiczyliśmy ratownictwo lodowe na stawie na terenie Pucka. Używaliśmy do tego manekinów. Później poszła po mieście plotka, że jakieś dzieci się potopiły, a my ich szukamy. Doszło do tego, że musieliśmy to dementować w prasie lokalnej.

Jak najchętniej spędza Pan wolny czas po pracy?
Czasami jeżdżę w góry. Mamy znajomych rdzennych górali i chętnie się z nimi odwiedzamy. Poza tym pochodzę z miejscowości oddalonej 11 kilometrów od Pucka, w której funkcjonuje mały kaszubski teatr. I ja w nim grywam. To dla mnie odskocznia od codzienności.

Zagłosuj na kpt. Joachima Marzeiona z KP PSP Puck - wyślij sms o treści zaw.16 na numer 72355 (koszt 2.46 zł z VAT)