Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Afera Amber Gold. Sędzia Milewski zapowiada, że będzie walczył o uniewinnienie

Łukasz Kłos, Szymon Zięba
Sędzia Ryszard Milewski faktycznie od 2012 roku nie  zajmuje stanowiska prezesa, choć nadal orzeka w gdańskim sądzie
Sędzia Ryszard Milewski faktycznie od 2012 roku nie zajmuje stanowiska prezesa, choć nadal orzeka w gdańskim sądzie archiwum PP
Nie ustaje echo tzw. afery taśmowej, powiązanej ze sprawą Amber Gold. Sędzia Ryszard Milewski, były prezes gdańskiego Sądu Okręgowego, będzie walczył o uniewinnienie przed Sądem Najwyższym. W styczniu tego roku, po postępowaniu dyscyplinarnym, został skazany i usunięty ze stanowiska prezesa okręgówki.

6 września 2012 roku Milewski rozmawiał przez telefon z osobą podającą się za asystenta szefa kancelarii prezesa Rady Ministrów (w istocie był to Paweł M., a telefon miał być prowokacją). Sędzia miał informować go o możliwych terminach posiedzenia związanego z zażaleniem na areszt Marcina P., założyciela niesławnego parabanku Amber Gold, oraz umawiać się na spotkanie z premierem.

Rzecznik dyscyplinarny sędziów Marek Hibner przed warszawskim sądem dyscyplinarnym zarzucił Milewskiemu serwilizm i dyspozycyjność wobec polityków. Sąd dyscyplinarny uznał, że Milewski "uchybił godności sprawowanego urzędu".
W związku z tą sprawą w styczniu sąd dyscyplinarny w Warszawie ukarał Milewskiego usunięciem z funkcji prezesa SO w Gdańsku. Sędzia faktycznie jednak nie zajmował tego stanowiska od 2012 roku, kiedy został odwołany przez ówczesnego ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina.

Obrońca sędziego twierdzi, że sąd, wydając wyrok, nie dotarł wcześniej do oryginalnego nośnika: - Dla całego procesu kapitalne znaczenie ma to, czy sąd bazował na oryginale, czy na kopii nagrania. Kopia bowiem nie może być dowodem przed sądem i na to wskazywaliśmy przez cały czas trwania tej sprawy - tłumaczy mec. Jacek Gutkowski.

- Złożyliśmy odwołanie od wyroku sądu dyscyplinarnego pierwszej instancji. Organa ścigania, rzecznicy dyscyplinarni nie powinni bazować na tym, że ktoś coś im przyniesie i powie, tylko powinny w sposób procesowy zabezpieczyć dowody, które później chcą wykorzystać przed sądem - mówi mec. Gutkowski.

Tymczasem sędzia Marek Hibner jest pewny swoich racji: - Sąd uznał nagranie za rzetelne. Pan Paweł M. dostarczył mi laptop, zapewniając, że to oryginalny nośnik. A kopię biegły sporządził przy mnie - tłumaczy. - Ocena, czy to było oryginalne nagranie, czy też kopia, nie jest tak istotna. Istotne jest to, czy było to rzetelne nagranie, które odzwierciedlało rozmowę.

Sędzia Hibner przyznaje, że z przygotowanej opinii biegłego wynika, że teoretycznie możliwa była "każda manipulacja". - Ale do tego trzeba by mieć naprawdę superstudio, z dobrym, profesjonalnym sprzętem, żeby preparować nagrania w taki sposób, by było to nieuchwytne.

Mecenas Gutkowski konsekwentnie podkreśla, że tylko dotarcie do oryginalnego nagrania pozwoli wykluczyć jakąkolwiek manipulację. Bez tego zaś nie jest możliwe uznanie odtwarzanych wypowiedzi za wiarygodne. Adwokat sugeruje, że mogło być kilka rozmów, że mogły być kompilowane, a przez to sens wypowiedzi Milewskiego wypaczony.

Ale to nie jedyny wątek w tej sprawie. Na przykład: Minister Marek Biernacki domaga się usunięcia Milewskiego z sędziowskiego grona na zawsze. To najsurowsza kara, jaką przewidują przepisy dyscyplinarne. Jakie ma argumenty?
WIĘCEJ przeczytasz kupując e-wydanie gazety

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki