To zacieranie śladów, ewidentne przestępstwo, za które grozi określona kara. I jeżeli nawet nie z powodu medycznego błędu czy braku starannego nadzoru po operacji, a z przyczyn ukrytych w ogranizmie, Christina zapadła w śpiączkę, opinia publiczna już w to nie uwierzy. Pacjenci zaczną się bać tego szpitala, bo przecież każda operacja, nie tylko z zakresu chirurgii plastycznej, wymaga znieczulenia. A do komercyjnych zabiegów stają ci sami anestezjolodzy co do operacji finansowanych przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Przez aferę ze Szwedką Pomorskie Centrum Traumatologii - skądinąd - słynące w kraju i na świecie z wielu nowatorskich operacji - w ciągu zaledwie kilku dni straciło reputację i okryło się złą sławą. Za błąd? pomyłkę? niedostateczną wiedzę? brak odpowiedzialności konkretnej osoby? - zapłaci utratą zaufania wielu znakomitych lekarzy.
W ostatnich latach dawny Szpital Wojewódzki zaczął wyrastać na prawdziwą konkurencję dla wielu pomorskich szpitali. Jedno trzeba przyznać - jego b. dyrektor Mirosław Domosławski był wizjonerem. To dzięki niemu oraz kilku pełnym entuzjazmu ordynatorom szpital nabrał wiatru w żagle. Tu wykiełkował pomysł utworzenia kardiochirurgii dziecięcej i w Gdańsku rozpoczęły się operacje serca u najmłodszych. Rozwinęła się neurochirurgia, ortopedia stała się słynna na całe Pomorze, w klinice pediatrycznej utworzono jedyny w Polsce północnej ośrodek żywienia pozajelitowego dla najmłodszych pacjentów. Takich przykładów można podać o wiele więcej.
Jednak z PCT dochodziły też złe wieści. W obłędzie oszczędzania (szpital musi się przecież bilansować) lekarze i pielęgniarki zachęcano do przechodzenia na kontrakty. Cieszący się znakomitą opinią zespół anestezjologów z oddziału intensywnej opieki medycznej praktycznie przestał istnieć. Jego ordynator, dr Barbara Skoczylas-Stoba, odeszła po wielu latach pracy. Miejsce etatowców, którzy tworzyli "team", zajęli lekarze kontraktowi. Przychodzą na dyżur z innych ośrodków, często nie znają dobrze szpitala. Z tego, że coś złego dzieje się w tym szpitalu, zdawali sobie sprawę sami lekarze. Wystarczy wspomnieć ostatni "bunt" na oddziale ratunkowym, do którego lekarzy sprowokowały braki kadrowe. Lekarze i medyczni ratownicy skarżyli się na przeciążenie pracą, alarmowali, że pracują na granicy bezpieczeństwa.
Czy uda się ten niekorzystny trend odwrócić - nie wiadomo. Jedno jest pewne - o rozwoju medycznej turystyki pomorskie szpitale mogą zapomnieć i to na długie lata.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?