Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hanna Cygler: Pisanie to intelektualna rozrywka [ROZMOWA]

Anna Mizera-Nowicka
Archiwum prywatne
Hanna Cygler to - według danych Biblioteki Wojewódzkiej w Gdańsku - najchętniej czytana autorka powieści. Gdańska pisarka opowiada nam, skąd bierze pomysły na książki i o czym jest jej ostatnia powieść.

Pani książki publikowane są bardzo często. Jak to się dzieje, że nie kończą się Pani pomysły?
Ukazują się raz w roku, więc nie tak często. Niektóre "chodzą" za mną kilka lat. Już wcześniej w głowie tworzę pewne wątki. Pierwsza książka powstawała 12 lat. Siadłam do niej jako 25-latka, zaczęłam pisać i przerwałam, bo stwierdziłam, że jednak nie mam o czym pisać.

Ostatnia książka - "Grecka mozaika" - jest zadedykowana Grigowi. Kto to jest?
To pierwowzór głównego bohatera. Dzięki niemu napisałam tę książkę. Powstała m. in. w oparciu o jego historie życiowe. Oczywiście nie jest to biografia, wiele jest w niej wątków fikcyjnych. Ale równie dużo prawdziwych.

Chce Pani powiedzieć, że tak nieprawdopodobna historia życiowa Jannisa jest prawdziwa?
Tak. Grig, tak jak główny bohater książki, jest naprawdę Grekiem, urodzonym w Ustrzykach Dolnych. Jego rodzice byli komunistami - partyzantami, zostali zmuszeni do opuszczenia Grecji. Znaleźli się w Polsce. Uchodźcy z Grecji po wojnie domowej trafiali głównie na Dolny Śląsk, ale również w okolice Szczecina, do Trójmiasta czy właśnie w Bieszczady.

Jak Pani dotarła do Greka, który stał się inspiracją ?
Właściwie dotarła do niego moja kuzynka, która już dawno temu została jego żoną (śmiech - przyp. red.). Dziś Grig jest więc moim krewnym i to bardzo bliskim.

W latach 80', zanim zaczęła Pani pracę jako dziennikarka i tłumaczka, pracowała Pani m. in. przy zbieraniu truskawek i gruszek, jako konserwator powierzchni płaskiej czy malarz pokojowy. Główna bohaterka "Greckiej mozaiki", kobieta wykształcona, również po zatrudnienie jeździ za granicę. Nina ma wiele cech wspólnych z Panią?
Nina to postać fikcyjna. Po prostu jest to dla mnie cholernie smutne, że wiele lat temu jako młoda osoba, aby zarobić, byłam zmuszona do pracy za granicą, a dziś również młodzi ludzi muszą wyjeżdżać w podobnym celu. Nic się w tej materii nie zmieniło. W książce chcę pokazać, jakim rozdarciem jest dla każdego człowieka emigracja.

Czytając tę książkę, zastanawiałam się też, czy jest możliwa tak zażyła przyjaźń - mimo dużej różnicy wieku.
Jestem przekona, że jest ona możliwa. Nieprzypadkowo Jannis historię swojego życia opowiada osobie obcej, z zewnątrz. Uważam, że często tak bywa, że łatwiej pewne rzeczy opowiedzieć osobie spoza rodziny. Jest się wtedy bardziej szczerym.

Pani wchodzi w tak bliskie relacje z zupełnie obcymi ludźmi?
Czasem tak jest, że kogoś spotykamy i coś jakby "klika". I nagle ta osoba obdarza nas ogromnym zaufaniem. Zdarza mi się to stale. W pociągach, autobusach. Nie wiem, dlaczego (śmiech)... Wydaje mi się, że spokojnie siedzę, ale te osoby jakoś mnie odnajdują. W przypadku pierwowzoru Jannisa było oczywiście trochę inaczej. Grig opowiadał mi swoje historie przy różnych okazjach. Czasem niestety tak jest, że gdy ktoś ciągle opowiada, to przestaje się go słuchać. Ale w pewnym momencie wsłuchałam się w to, co ma do powiedzenia. I pomyślałam : "Jakie to ciekawe! To jest materiał na książkę". A on jeszcze co chwila mówił: "Tego nie powinienem ci powiedzieć, i tego, i tego też nie". Dlatego postanowiliśmy, że sporo z tych historii opiszę, ale bez umieszczania jego nazwiska. Grig zresztą strasznie się ucieszył. Obiecał, że będzie mi pomagać. Wiele opowiedziała mi też jego mama, której historie też były niesamowite. W trakcie pisania książki niestety zmarła, nie zobaczyła końcowego efektu.

W "Greckiej mozaice" pokazała Pani też spore fragmenty historii Grecji.
Nasza szkolna wiedza o historii tego państwa w większości przypadków kończy się na antyku. Media bardziej wolą się skupiać na wypuszczeniu z więzienia pedofila czy zatrzymaniu matki Madzi, niż na tym, co się dzieje na świecie. W związku z tym Polakom się wydaje, że są pępkiem świata, najbardziej poszkodowanym przez historię. Chciałam więc przemycić trochę informacji o greckiej wojnie domowej czy o wielkim głodzie w Atenach, kiedy podczas blokady brytyjskiej zmarło przynajmniej 100 tys. osób.

Ile czasu przy pisaniu książki spędza Pani w bibliotece, studiując historię?
Trudno powiedzieć. Ale nie nastawiałam się, że napiszę książkę historyczną. Historia jest jedynie tłem wydarzeń. W niektórych moich innych książkach, np. w "Czasie zamkniętym", "Pokonanych" czy "W cudzym domu", historia "popychała" akcję, więc musiałam bardziej się przyłożyć.

Nie boi się Pani momentu, kiedy skończą się pomysły?

Czasem, gdy kończę pisać książkę, mam moment paniki. Myślę sobie: "chyba już nic więcej nie napiszę". A potem coś robię, kogoś spotykam i przychodzi inspiracja do napisania kolejnej. Poza tym dobre jest to, że ja nie czuję przymusu pisania. To moja pasja, intelektualna rozrywka. Piszę maksymalnie dwie godziny dziennie, a potem mi się nie chce i to odkładam. Szczególnie, że moja praca tłumacza też jest związana z siedzeniem przy komputerze i pisaniem.

Podczas pisania dużo Pani wykreśla, zmienia?

Sporo, ale robię to na bieżąco. Zauważyłam też, że kiedy coś mi nie pasuje w danym bohaterze, muszę mu zmienić imię. Imię ojca Jannisa zmieniałam trzy razy, aż w którymś momencie moje siostra, której dawałam fragmenty do czytania, pogubiła się i zapytała mnie, skąd się wziął ten bohater.

Pani krewny Grig też czytał książkę przed jej publikacją?

Tak. I straszenie się denerwowałam, jak on ją oceni. A on powiedział tylko, że bardzo się wzruszył, bo opisałam jego dom i szkołę... Było to dla niego zaskakujące, ponieważ on wcześniej nic mi na ten temat nie mówił. Po prostu postawiłam na swoją wyobraźnię (śmiech). Grig poprosił mnie też, żebym napisała, że Jannis miał jacht. Zapytałam, dlaczego, a on mi odpowiedział, że też chce sobie kupić (śmiech). Zapytał też, czy nie da się zmienić zakończenia na bardziej romantyczne. Sentymentalny Grek!

Boi się Pani, jak książka zostanie przyjęta przez czytelników?
Zawsze się tego boję. Mam wrażenie, że polski czytelnik się rozleniwił i chciałby, aby każda książka danego autora była napisana w podobny sposób. A ja czasem mam ochotę napisać coś innego. Kolejna książka ma być komediowo-obyczajowa.

Od zawsze chciała Pani pisać?
To przyszło z czasem. Choć jak się spotykały siostry mojej mamy i sobie plotkowały, to czasem ta najstarsza mówiła: "A ta nasza Hania taka dziwna. W ogóle się nie odzywa. Poszłaby do ludzi". Matka opowiadała "Ona kiedyś nas wszystkie opisze". Mam wrażenie, że rodzina ze strony mojej mamy traktowała mnie zawsze z szacunkiem, pewnie ze strachu, że ich opiszę. Choć lata przecież nic na to nie wskazywało.

[email protected]

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki