Kreacja Robert Więckiewicza, który w filmie Wojtka Smarzowskiego stacza się na alkoholowe dno, dla bywalców noclegowni przy ulicy Łokietka w Lęborku była jak spojrzenie w lustro.
- Padały komentarze: taki byłem, tak wyglądałem, mi się też to trafiało - opisuje Przemysław Kreft, kierownik noclegowni w Lęborku
Co się trafiało? Wszystko to, co dotykało głównego bohatera. Całe nałogowe szaleństwo ze wszystkimi konsekwencjami, które wielu z uczestników seansu zaprowadziło najpierw do noclegowni, a teraz do kina po to, żeby skonfrontować ich życie z filmem.
- Wyprawa do kina, to był "spontan" - mówi Kreft. - Mieliśmy wolne środki zewnętrzne na zajęcia socjoterapeutyczne i można powiedzieć, że film się w te zajęcia wpisał.
Nie można przy tym zapominać o sukcesie frekwencji. Na "zajęcia" w kinie LCK Fregata przybyło... 101 proc. stanu.
- Do 28 osób, czyli całej grupy, jaka przebywała w noclegowni doszła jeszcze jedna - tłumaczy Kreft.
Do tego trzeba dodać, że uczestnicy zajęć byli nad podziw skupieni. - Nie było śmiechów, chichów, których się obawiałem - mówi Kreft. - Znam co prawda swoich podopiecznych, ale niektórzy z nich w kinie nie byli 20 - 30 lat. Trudno było przewidzieć, czy na przykład nie idą do kina pod wpływem...
- Filmu... - żartuję
- Raczej tego, o czym ten film jest - odpowiada ze śmiechem kierownik i dodaje, że lekcja była pouczająca. - Naprawdę długo niektórzy o tym rozmawiali - mówi Kreft. - Żeby utrzymać się w noclegowni, trzeba być trzeźwym. Ten film pokazuje, że warto.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?